Pogoń wiceliderem po zwycięstwie nad Podbeskidziem
Pogoń Szczecin pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 w pierwszym meczu 9. kolejki Ekstraklasy. Gole padły już w pierwszej połowie, a wszystkie były autorstwa... Portowców. Bramkę dla "Górali" zdobył bowiem trafieniem samobójczym Marcin Robak. Adam Frączczak i Takuya Murayama trafiali jednak do właściwej bramki i dzięki temu Pogoń została wiceliderem.
Podopieczni Dariusza Wdowczyka do poniedziałkowego pojedynku przystępowali po bardzo prestiżowej wygranej na Bułgarskiej w Poznaniu, a w perspektywie mieli nawet awans na drugą pozycję w ligowej klasyfikacji. Dużo gorsze nastroje panują w Bielsku-Białej. Podbeskidzie w tym sezonie wygrał tylko raz na osiem rozegranych spotkań, przez co znajduje się tuż nad strefą spadkową. W dodatku gra zespołu Czesława Michniewicza nie mogła napawać nawet najbardziej optymistycznie nastawionych kibiców ‘Górali’.
Pogoń to spotkanie rozpoczęła z animuszem i od początku zaatakowała bardzo defensywnie usposobione Podbeskidzie. Co więcej, zespół ze Szczecina bardzo szybko zdobył dwa gole. W 15. minucie Tchami zagrał bardzo dobre podanie do Frączczaka, a prawy obrońca gospodarzy nie miał wielkich problemów z pokonaniem Ladislava Rybansky’ego. Trzy minuty później było już 2:0. Fatalny błąd w obronie Podbeskidzia wykorzystał Maksymilian Rogalski, który przejął piłkę na połowie rywala i wyłożył ją Murayamie, a Japończyk podwyższył prowadzenie Portowców.
Drużyna Dariusza Wdowczyka wydawała się mieć to spotkanie pod kontrolą. W 35. minucie do siatki Podbeskidzia trafił Marcin Robak, jednak arbiter zasygnalizował w tej sytuacji spalonego. Chwilę później ten sam piłkarz strzelił już w pełni prawidłowego gola, ale na swoje nieszczęście tym razem, po rzucie wolnym dla gości, trącił piłkę i pokonał strzałem głową własnego bramkarza, Radosława Janukiewicza. Ku zaskoczeniu wszystkich, jeszcze przed przerwą na tablicy świetlnej powinien widnieć remis 2:2, jednak idealnej okazji nie wykorzystał Frank Adu Kwame i Pogoń, dość szczęśliwie, choć absolutnie zasłużenie prowadziła po pierwszej połowie 2:1.
Po wznowieniu gry gospodarze wyraźnie spuścili z tonu i nie atakowali już z taką zaciętością jak w pierwszej połowie. Problemem Podbeskidzia nadal jest jednak gra ofensywna tego zespołu. To wszystko sprawiło, że w drugiej połowie emocji na murawie wyraźnie brakowało. Piłkarze Czesława Michniewicza, mimo wielkich chęci, nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać pod bramką Janukiewicza, tak jak nie byli w stanie zagrozić Jagiellonii w poprzedniej kolejce, nawet grając w przewadze jednego zawodnika. Jedną z niewielu szans dla Górali miał Wodecki, którego tuż przed bramką Portowców doskonale zablokował Dąbrowski.
W samej końcówce Podbeskidzie ruszyło odważnie do przodu, jednak to przekładało się głównie na niezbyt udane kontrataki Pogoni. Podopiecznym Wdowczyka udało się jednak stworzyć jedną okazję do podwyższenia wyniku. Miał ją Djousse, który po dobrym podaniu Akahoshiego przegrał pojedynek z Rybanskym. Pogoń zwyciężyła Podbeskidzie 2:1, odnosząc tym samym pierwszą wygraną na własnym stadionie w tym sezonie. Zwycięstwo to okazało się na tyle cenne, że Portowcy awansowali dzięki temu na pozycję wicelidera T-Mobile Ekstraklasy. Podbeskidzie z kolei po tej kolejce może spaść do strefy spadkowej. Wszystko to zależy od postawy Ruchu Chorzów w najbliższą środę.