Temat napastnika w Pogoni Szczecin pozostanie otwarty
Michalis Manias wyszedł w pierwszym składzie Pogoni w Płocku. Jak długo będzie napastnikiem nr 1?
fot. Daniel Trzepacz/pogonsportnet.pl
Gdy w grudniu Pogoń sprzedała Adama Buksę bardzo zasadnym było pytanie, czy zimą nie trzeba wzmocnić ataku mając szansę na sukces. Klub długo nie podejmował żadnych działań, a działacze podkreślali, że szansę powinien otrzymać Grek. Manias sprowadzony został latem i miał już wtedy zastąpić Buksę. Polski napastnik wtedy jednak nie odszedł i konkurent musiał czekać na swoje minuty. Gdy już je otrzymał – zawodził, stąd obawa czy dźwignie wiosenne występy. Podobnie chyba myślał Kosta Runjaic.
Pogoń w końcu zdecydowała się na transfer i sprowadziła Pawła Cibickiego. Polski Szwed mało ostatnio grał, więc dla niego Szczecin to szansa na odbudowę kariery.
- Paweł jest na dobrej drodze, by osiągnąć dobrą formę. Fajnie, że do nas dołączył – ma dużo jakości, technikę, potrafi stwarzać sytuacje pod presją – oceniał szkoleniowiec. - Rozmawiałem z nim i widzę go na skrzydłach.
W cieniu Maniasa pozostawali jego konkurenci – Adam Frączczak i Soufian Benyamina. Pierwszy doznał zresztą urazu, a drugi ma odejść latem i raczej będzie będzie jokerem.
A mecz w Płocku tak się ułożył, że temat nowego napastnika jest otwarty. I nie chodzi o to, że Grek współuczestniczył w golu. Po prostu nic ciekawego nie pokazał. Bez niego na boisku Pogoń uratowała wynik.
- Nie można Buksy zamienić innym zawodnikiem w stosunku 1:1, ale jego konkurenci mają czas się pokazać i nam pomóc. Może wkrótce się wyjaśni, kto będzie naszym nowym zawodnikiem nr 1. Ale nie wykluczam, że nastąpi coś, czego nie przewidzieliśmy wcześniej. Przy kontuzji Frączczaka – zostali Manias i Benyamina. Spiridonovic i Cibicki też mogą być napastnikami. Wariantów jest dużo – będziemy to analizować – mówił Runjaic.
Pytany o ewentualne kolejne transfery szkoleniowiec nie chciał nic powiedzieć, ale Pogoń może do końca lutego wzmocnić zespół. Nieoficjalnie mówi się, że kandydaci są, ale kosztują, a klub chciałby uniknąć dodatkowych wydatków.