Raków Częstochowa – Pogoń Szczecin 0:0. Marna gra, ale seria porażek zakończona
Pogoń Szczecin nadal nie zachwyca swoimi piłkarskimi atutami wiosną. Nie doczekaliśmy się pościgu za czołówką, więc trzeba się pocieszyć, że Portowcy nie doznali trzeciej porażki z rzędu.
fot. Sebastian Wolosz/ Polska Press
- Nie mogę udzielić tej informacji – usłyszeliśmy w piątkowe popołudnie od jednego z członków sztabu Pogoni. A pytaliśmy się o Benedikta Zecha i to, czy Austriak pojedzie z Portowcami do Częstochowy. W treningu nie uczestniczył, ale to jeszcze nie musiało o niczym świadczyć. Niepewność kibiców, dziennikarzy, ale przede wszystkim zespołu szybko się jednak wyjaśniła – uraz odniesiony przed meczem z Jagiellonią okazał się na tyle paskudny, że w Bełchatowie (tam Raków Częstochowa musi rozgrywać swoje domowe spotkania, bo jego obiekt nie otrzymał licencji i może to być dla tego klubu dużym problemem w programie licencyjnym przed następnym sezonem) nie mógł zagrać. Dołączył więc do Davida Steca i Konstantinosa Triantafyllopoulosa, którzy też nie mogli grać, ale z powodu kartek.
Trener Kosta Runjaic ze swoimi asystentami został więc zmuszony do głębokiej analizy nad obsadą defensywy. Wyboru nie miał dużego, a obaw sporo. Igor Łasicki w tym sezonie zawsze był pierwszym zmiennikiem, więc jego występ był oczywisty. Jego partnerem został Mariusz Malec, który powrócił do wyjściowego składu po przeszło 300 dniach. Malec doznał kontuzji w meczu z Legią w końcówce rundy zasadniczej poprzednich rozgrywek i stracił przez to jesień. Zimą sumiennie trenował, by odbudować formę. We wtorkowym meczu z Jagiellonią pojawił się na boisku na kilkanaście minut, by zaznajomić się z boiskiem.
Poza zmianami w defensywie roszady nastąpiły też w pomocy. Santerii Hostikka przeciętnie zagrał z „Jagą”, więc do jedenastki powrócił Srdan Spiridonovic. A Damian Dąbrowski zastąpił Tomasa Podstawskiego.
I właśnie gra Dąbrowskiego była kluczowa w niedzielę. Portowcy wiedzieli, że Raków zagra agresywnie. W poprzednich spotkaniach dobrze się prezentował, punktował, więc i trener Marek Papszun nic w składzie nie zmieniał. To była taka mała przewaga gospodarzy.
Zgodnie z przypuszczeniami Raków od początku miał przewagę. Grał szybciej w ataku, nie szukał kombinacji, zyskiwał teren, dobrze prowadził akcje skrzydłami. Kilka razy zrobiło się groźnie pod polem karnym Pogoni, ale czystych okazji brakowało gospodarzom. Goście nie potrafili jednak właściwie odpowiedzieć – oddali inicjatywę, jakby oszczędzali siły na II połowę. Jedyna akcja zakończona strzałem była w 23. minucie. Spiridonovic trafił w środek bramki z 17 m. W odpowiedzi Daniel Bartl powinien trafić do siatki, ale nabił szczęśliwie interweniującego Jakuba Bartkowskiego. Raków miał też kilka innych okazji w I połowie, ale brakowało mu skuteczności lub dobrze spisywał się Dante Stipica.
Po przerwie Pogoń zagrała lepiej. Już nie tylko przypatrywała się temu, co robi przeciwnik, ale sama starała się atakować. Groźnie było po rogu, gdy Marcin Listkowski oddał celny strzał piętą. Raków aktywniejszą postawą Portowców był zaskoczony, nie potrafił już złapać swojego rytmu.
Najlepszą akcję Pogoni przeprowadził młodzieżowiec – Marcel Wędrychowski. Śmiało wbiegł w pole karne, oddał strzał przy słupku, ale bramkarz wybił na róg.
W innych akcjach brakowało jakości, odwagi i ostatecznie Pogoń nie zdołała uzyskać zwycięskiej bramki. Na pocieszenie – zachowali czyste konto też w tyłach, a remis przerwał krótką serię porażek naszego zespołu.
Za tydzień Pogoń podejmie Zagłębie Lubin.
Raków Częstochowa – Pogoń Szczecin 0:0
Raków: Szumski – Mikołajewski Ż, Petrasek, Jach - Tudor, Sapała, Schwarz, Poletanović (60. Brown Forbes), Bartl (83. Malinowski), Szczepański (77. Tijanić) - Musiolik.
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Łasicki, Malec, Matynia – Kowalczyk, Dąbrowski, Kozulj (79. Podstawski), Listkowski Ż, Spiridonovic Ż (67. Wędrychowski) – Cibicki (90. Manias).
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów: 3007.