Rafał Buryta z Pogoni Szczecin: Nie kazałem biegać po górach, ale jeśli to lubią...
Dziś początek przygotowań Pogoni Szczecin do nowego sezonu. Na początku zawodników czekają badania pod okiem Rafała Buryty, trenera odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne.
fot. Andrzej Szkocki
Czwartek i piątek poświęcone będą na sprawdzenie zdrowia Portowców, a dopiero od soboty rozpoczną się treningi grupowe na obiektach przy ul. Twardowskiego. Przed Pogonią pięć tygodni przygotowań do meczu z Miedzią w Legnicy, który zainauguruje sezon ekstraklasy (20 lipca). Przez najbliższe tygodnie Pogoń będzie korzystać z obiektów własnych, rozegra pierwsze sparingi. Później wyjedzie na obóz do Wronek i tam też drużynę czeka kilka spotkań towarzyskich (m.in. z mistrzem Izraela). Ostatnie dwa tygodnie letniego okresu to znów zajęcia w Szczecinie i kolejne testy.
W czasie letniej przerwy był Pan na sympozjum w Barcelonie.
- Tak, taka konferencja organizowana jest co roku przez FIFA. Ma już 10-letnią tradycję. 2 lata temu była w Londynie, rok temu w Barcelonie i w niej uczestniczyłem. W tym roku też w Barcelonie. To jest - jakby powiedzieć - szeroko pojęta medyczna konferencja. Poruszane były to sprawy ortopedyczne, rehabilitacyjne, przygotowania motorycznego, prewencji urazów, kwestii żywienia - wszystko związane z szeroko pojętym sztabem medycznym. To mnie interesuje, tym się zajmuję. Staram się łączyć w swojej pracy kwestie medyczne z przygotowaniem motorycznym. Uczestniczą w niej przedstawiciele ze światowego topu klubów piłkarskich. Przedstawiają tam swoje wyniki badań i prezentują to, czym się zajmują.
Klub Pana zachęcał do wyjazdu czy raczej sam Pan wiedział, że dla własnego rozwoju musi tam być?
Każdy z nas szuka okazji do takich szkoleń. Jest ich sporo, także w Polsce np. w Warszawie. W naszej stolicy jestem jednym z wykładowców. Wszędzie dochodzi do wymiany doświadczeń. W Barcelonie również prezentowałem to, co robimy w Pogoni i czym się zajmujemy w naszym monitoringu w klubowym.
Można przełożyć wnioski z kursokonferencji na funkcjonowanie klubu?
- Jasne. Przez trzy dni mam wykłady i uczestniczę w różnych sekcjach. W zasadzie bywają takie dni, gdy co pół godziny zmieniamy pokój i słucham innej prelekcji. Z wyprzedzeniem staramy się wybrać takie tematy, które nas najbardziej interesują. Grupy naukowców prezentują, jak pracują nad przygotowaniem motorycznym, prewencją urazów, a więc żeby było ich mniej. Uczestniczy dużo lekarzy, prezentują nowości w postaci wyprowadzenia zawodników po kontuzjach. Była przedstawicielka Juventusu i opowiadała w jaki sposób w Turynie pracowali w ostatnich sezonach z Gianluigim Buffonem, którego urazy nie omijały. Jednym słowem wszystko na konkretach. To nie była taka nauka dla nauki, a poznawaliśmy rzeczy, które są naprawdę przydatne.
Czyli najwięcej zyskają Jarosław Fojut i Łukasz Załuska, którzy leczą obecnie najtrudniejsze urazy?
- Staramy się, by zawodnicy po kontuzjach jak najszybciej wracali do treningów, ale też zależy nam, by tych kontuzji było jak najmniej. W ostatnim sezonie byliśmy w czołówce klubów ekstraklasy, które miały najmniej ciężkich kontuzji. Nasze pomysły się sprawdzają, a sztab fizjoterapeutów działa bardzo profesjonalnie. Uważam, że przygotowanie motoryczne Pogoni było na bardzo dobrym poziomie właśnie dzięki pracy fizjoterapeutów oraz temu, że zawodnicy przepracowali ostatni okres przygotowawczy bez trudniejszych urazów i dłuższych przerw. Nie mam tu na myśli dwu-trzydniowych problemików, tylko trudniejszych urazów, które wykluczyłyby ich z treningu na dłuższy okres. W najbliższych tygodniach na pewno będziemy wprowadzać kolejne nowinki, które poznałem w Barcelonie. Uczestniczyłem m.in. w sekcjach dotyczących wyprowadzenia zawodnikach zawodników po kontuzjach więzadeł krzyżowych.
Jak będą wyglądały letnie przygotowania Pogoni?
Praca na pewno będzie zbliżona do tej zimowej. Będziemy pracować ciężko, ale z głową. Nie mamy 33-40 zawodników, którzy mogliby spokojnie grać w pierwszym zespole i których poddać takim samym ciężkim treningom. Wszystko musi odbywać się z głową, a skoro mamy mało kontuzji i to priorytetem jest utrzymanie tego poziomu. Generalnie będzie nam zależeć, byśmy od spotkania z Miedzią wyglądali bardzo dobrze pod względem przygotowania fizycznego.
Wystarczy pięć tygodni treningów?
- Zawodnicy dostali od nas rozpiski treningowe i od 1 czerwca powinni trenować samodzielnie. Jestem przekonany, że wszyscy to zrealizowali.
To dlatego Spas Delew pokazywał się w koszulce klubowej na szczycie góry?
- Nie nakazałem piłkarzom wchodzenia na góry, ale jeśli taka forma aktywności fizycznej sprawiała im przyjemność, to jak najbardziej się z tego powodu cieszę. To później będzie procentować. Letnia przerwa w lidze jest bardzo długa w porównaniu z poprzednimi sezonami, a ma to związek z Mistrzostwami Świata. W czwartek spotykamy się i przeprowadzimy badania. Na Uniwersytecie Szczecińskim wykonujemy je naszym zawodnikom i widać fajny progres w ich wytrenowaniu, a dla nas jest to punkt wyjścia do rozpoczęcia zespołowych przygotowań. Poznajemy na jakim poziomie są zawodnicy i z jakiego pułapu mogą wystartować – kto będzie potrzebował mocniejszych treningów, a kto słabszych. Te badania często są decydujące w jaki sposób będziemy pracować w grupie. Nasze plany zresztą na bieżąco modyfikujemy, byłem w stałym kontakcie z zawodnikami. Odbierałem telefony z pytaniami, czy mogą wykonywać zaplanowane ćwiczenia na innego dnia, bo akurat byli gdzieś w podróży. Nie dajmy się zwariować. Były ustępstwa, ale wiem, że nie było totalnej laby od treningów.
Zmienia się specyfika treningów i cyklów przygotowawczych. Wychodzi na to, że latem piłkarze trenują więcej niż przed rundą wiosenną. To również jest wyzwanie dla osób odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne?
- Nie do końca jest to prawda. Generalnie zimą wykonywaliśmy pięciotygodniowy okres treningowy i zanosi się, że tego lata będzie to podobnie, choć powiększone o to, co zawodnicy indywidualnie wykonywali.
Jak dużo swoich pomysłów na przygotowania wprowadził trener Kosta Runjaic zimą i jak dużo wprowadzi latem? Czy można mówić o tym, że Pogoń przechodzi na niemiecki system pracy?
- Dlaczego? Pracowałem w Pogoni z wieloma trenerami, którzy byli w aspekcie przygotowania fizycznego dobrze przygotowani do pracy, ale zarazem mieli otwarte głowy i wspólnie podejmowaliśmy decyzję. Trener Kosta lubi pracować bardzo intensywnie, a taki model mi się bardzo podoba. Nie boimy się wysiłku i wiem, że w innych klubach jest podobnie. Czytałem wypowiedzi prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że Polacy słabo pracują. Ja bym chciał zaprosić prezesa na jakikolwiek zimowy trening w zespole ligowym, by zobaczył, jak jest ciężko. Uważam, że każdego roku podnosimy poziom wytrenowania. Wracając do trenera Kosty – w czasie letniej przerwy też byliśmy w stałym kontakcie i każdego dnia wymienialiśmy uwagi i nasz plan przygotowań doprecyzowaliśmy. To jest cały czas otwarty rozdział. Wielką podpowiedzią dla nas będą wyniki badań.
A zarys przygotowań to bardziej pomysł Rafała Buryty czy jednak narzucony przez trenera Runjaica, choć słowo „narzucony” może być złym określeniem?
- Ja nie boję się takich sformułowań i zawsze podkreślam, że trener przygotowania fizycznego jest asystentem pierwszego trenera. Czytam książki fachowców z różnych topowych zespołów na świecie i tam podobnie to wygląda. Trener przygotowania fizycznego pracuje na tyle, na ile pozwoli mu pierwszy szkoleniowiec. Najlepiej jest wtedy, kiedy dwie najbardziej odpowiedzialne osoby za przygotowanie motoryczne zatrybią na tych samych falach i nie ukrywam, że z trenerem Kostą tak właśnie jest. Dogadujemy się bardzo dobrze, mamy podobne wizje treningowe. Trener ma swoje pomysły, ale i mi pozwala na wprowadzanie swoich.
Po udanej wiośnie klub nie szuka dodatkowego specjalisty w kraju?
- To już pytanie nie do mnie. Ja nic o tym nie wiem.
Wiosną Pogoń wyglądała bardzo dobrze – wybiegała najwięcej kilometrów. Czy po tak intensywnej wiośnie uda się utrzymać poziom również jesienią?
- Wiosennym kluczem do sukcesu – tak jak mówiłem - było to, że nie mieliśmy kontuzji, a zarazem trener Costa nie bał się dokonywać zmian w składzie, gdy ktoś miał mały kryzys. Dla porównania w Górniku była mocna 11, ale już zmiennicy nie gwarantowali takiej jakości i przy wiosennych problemach z urazami obniżył się też poziom gry zespołu. Zakładamy sobie, by jesienią jeszcze bardziej podnieść wszystkie parametry fizyczne. Nasz monitoring zawodników jest na najwyższym poziomie w kraju i to pomaga w pracy. Nie boję się nawet powiedzieć, że pod względem badań biochemicznych możemy być nawet topowym klubem w Europie. Nie spotkałem się jeszcze z tym, by jakiś inny zespół podobne badania wykonywał. Dzięki wynikom możemy jeszcze lepiej wytrenować zawodnika, ale i zwracamy uwagę, czy mocniejszy trening nie spowoduje kontuzji, a tego chcemy unikać. Zawodnicy również widzieli efekty naszej pracy, docenili to i już po meczu z Cracovią wielu z nich mówiło, że jesienią chcą biegać jeszcze szybciej i jeszcze więcej. Często porównuję nasze wyniki po meczach do spotkań z Bundesligi. Widać, że nie biegamy mniej. Wszyscy zwracają uwagę, że wykonujemy mniej sprintów w czasie meczu i w tym elemencie również chcemy się poprawić.
Kuba Piotrowski jest już gotowy fizycznie do pracy w europejskim, silnym zespole?
- Kuba w naszym zespole zawsze był w czołówce zawodników, którzy najwięcej biegali więc jestem spokojny o to, że sobie poradzi w pracy w Belgii. Rozmawialiśmy po jego testach w Belgii i mówił na co już mu zwrócili uwagę fachowcy z tego klubu. Jest tego świadomy, niczym mnie nie zaskoczył, bo o tym wcześniej też rozmawialiśmy. Nad swoimi brakami motorycznymi pracował na bieżąco, także przed wyjazdem do Olsztyna, a gdy do nas wrócił było widać ogromną poprawę.
W letnich przygotowania będzie uczestniczyła czwórka młodych zawodników. Nie chcieliście dołączyć większej liczby młodych graczy czy po prostu uznaliście, że tylu wystarczy?
- Pytanie nie do mnie. Nie ja o tym decyduję decyduje, a trener, który obserwuje zawodników. Trener Kosta często był na meczach juniorów, przyglądał się spotkaniom rezerw. Sprawa niekoniecznie musi być zamknięta. Wszystko zależy od naszej kadry, która będzie na nowy sezon. Podejrzewam, że wciąż jesteśmy przed transferami do klubu i w zależności od tego, ilu do nas zawodników dołączy, mogą być później kolejne zmiany z młodymi zawodnikami Nie sztuką jest zabrać młodych na obóz, by tylko trenowali, a nie grali w meczach sparingowych. Osobiście cieszy mnie taki awans np. Huberta Sadowskiego czy Stasia Wawrzynowicza, bo znam ich od dawna. Pracowaliśmy już razem w klubie. Jeśli chodzi o Stasia Wawrzynowicza to uważam, że to jeden z bardziej perspektywicznych zawodników do ciężkiej pracy. Liczę, że ten chłopak w przyszłości pokaże się w lidze.
Rozmawiał Jakub Lisowski