Pogoń zremisowała z Zawiszą po dobrym meczu
Dobre widowisko, mimo padającego deszczu, oglądali kibice na stadionie w Szczecinie. Pogoń zremisowała z Zawiszą Bydgoszcz 1:1 i chociaż bramki padły już przed przerwą, mecz trzymał w napięciu do samego końca!
Pierwsze minuty spotkania przebiegały na grze w środku pola. Obie drużyny postanowiły wyczekać rywala i nikt nie ruszał ze zdecydowanymi atakami. Warunki pogodowe na pewno nie pomagały piłkarzom w wymianie dokładnych podań. Poza dużą ilością rzutów rożnych dla Pogoni Szczecin, nic wielkiego na stadionie przy ulicy Twardowskiego się nie działo. W 20. minucie niespodziewanie dogodną sytuację mieli goście. Wójcicki ładnie rozegrał piłkę, a Luis Carlos będąc na 5 metrze od słupka bramki Janukiewicza próbował wstrzelić ją w pole karne, ale został w porę zablokowany. Chwilę później, bo już w 22. minucie było 1:0. Lisowski dobrze włączył się do akcji prawą stroną, dostał dokładne podanie od Robaka i dośrodkował wprost na nogę Frączczaka, a ten pewnym strzałem pokonał Kaczmarka. Kilka chwil później mógł być już remis. Potężnie uderzenie z dystansu Ziajki odbiło się od poprzeczki, a gospodarze mogli odetchnąć z wielką ulgą. Co nie udało się Ziajce, powiodło się Drygasowi. Po fantastycznej kontrze, wyprowadzonej przez Wójcickiego, w pole karne dośrodkował Lewczuk, piłka minęła obrońców gości, a całą akcję zamknął były gracz Lecha Poznań, doprowadzając do wyrównania.
Do końca pierwszej połowy już niewiele się działo. Mecz mimo niewielu sytuacji podbramkowych był toczony w dość szybkim tempie, jak na polskie realia.
Po przerwie nastąpiła jedna zmiana. Mateusza Lewandowskiego zmienił Hevre Tchami, przez co nastąpiła roszada w obronie „Dumy Pomorza”. Lisowski przeszedł na lewą stronę defensywy, a Frączczak został cofnięty w jego miejsce. Widać było, że gospodarze na drugą połowę wyszli z myślą o zdobyciu bramki dającej im trzy punkty. Okazje do tego miał Jakub Bąk, który został zablokowany w polu karnym Zawiszy. Chwilę później znów był gorąco pod bramką Kaczmarka, lecz bez efektu w postaci bramki. Widać było, że Pogoń zdecydowanie wyszła na drugą część bardziej zmotywowana i od początku przejęła inicjatywę.
O tym, że ekipa prowadzona dziś przez Macieja Stolarczyka, który zastąpił zawieszonego na dwa mecze Dariusza Wdowczyka, chce walczyć o zwycięstwo świadczyła kolejna zmiana ofensywna. Donald Djousse zmienił najmłodszego debiutanta w historii klubu – Michała Walskiego. Obaj zmiennicy wnieśli ożywienie w grę zespoły i byli dość aktywni, jednak sytuacje, które stwarzali zazwyczaj kończyły się szczęśliwie dla gości, bądź interweniował dobrze dysponowany dzisiaj bramkarz Zawiszy.
Zawodnicy z Bydgoszczy też próbowali się odgryzać. Po złym dośrodkowaniu Bartka Ławy z rzutu wolnego w 70. minucie wyprowadzili szybki kontratak. Luis Carlos przebiegł bez przeszkód około 40 metrów, jednak w ostatnim fragmencie zabrakło mu już sił i precyzji przy strzale. Chwilę później znów zrobiło się groźnie pod bramką Janukiewicza, jednak tym razem słupek uratował go przed wyciąganiem piłki z siatki.
Im dalej w mecz, tym było coraz więcej miejsca w środkowej strefie boiska, co pozwalało na szybkie przenoszenie się z jednej bramki pod drugą, co z kolei dostarczało dodatkowych emocji wszystkim oglądającym to spotkanie. Najlepszą okazje do wyjścia na prowadzenie „Portowcy” mieli dopiero w 90. minucie. Jakub Bąk ograł Micaela, mocno wstrzelił piłkę w pole karne, a tam minęli się z nią minimalnie wszyscy obecni w tym rejonie gry piłkarze Pogoni. W ostatnich trzech minutach, które doliczył arbiter, nic już się nie zmieniło i zespoły podzieliły się punktami.
Mecz mógł się podobać, mimo ciągle padającego deszczu. Remis na pewno nie satysfakcjonuje żadnej z ekip, jednak biorąc pod uwagę to, że Pogoń przystąpiła do spotkania osłabiona brakiem Akahashiego, Rogalskiego, Murayamy oraz dyskwalifikacją Dariusza Wdowczyka, to wynik dla gospodarzy wydaje się być korzystny. Również Zawisza nie ma na co zarzekać, bo punkty wywalczony na terenie wyżej notowanego rywala hańby nie przynosi.