menu

Pogoń Szczecin w sezonie 2023/24: środek pomocy bez wyrazistego lidera

27 maja, 20:00 | Mateusz Perek

Pokaż mi swój środek pomocy, a powiem Ci, jaką masz drużynę. A w Pogoni Szczecin zmian dużo, ale czy przybyło jakości w porównaniu z poprzednimi sezonami? Tu można mieć spore wątpliwości.

Alexander Gorgon (z prawej) może być zadowolony z indywidualnych osiągnięć w sezonie, a Joao Gamboa (z lewej) raczej nie.
Alexander Gorgon (z prawej) może być zadowolony z indywidualnych osiągnięć w sezonie, a Joao Gamboa (z lewej) raczej nie.
fot. Andrzej Szkocki

Nie od dziś wiadomo, że pozycja pomocnika w piłce nożnej jest prawdopodobnie najbardziej uniwersalna, jeżeli chodzi o możliwości różnych wariantów. Trenerzy na boisku mogą wystawić tzw. ofensywnego pomocnika, defensywnego pomocnika, „ósemkę”, czy bocznego pomocnika. A to tylko dobrze znane uproszczenia, które pomagają przeciętnemu kibicowi zobrazować sobie, w jakiej strefie boiska nominalnie operuje dany pomocnik. Za tymi określeniami kryją się bowiem dużo bardziej skomplikowane oraz trudniejsze do zrozumienia wyrazy, które konkretniej określają rolę piłkarza w trakcie meczu: „regista”, „pivot”, „segundo volante”, „mezzala”, „enganche”.... Coś Wam to mówi? Teraz to jednak bez znaczenia. Nie będziemy rozkładać na czynniki pierwsze całej terminologii określającej pozycje pomocników w dzisiejszym futbolu, jednak chciałem mniej więcej zobrazować, jak bardzo uniwersalna jest to formacja. A zauważyć możemy to chociażby na przykładzie Pogoni, przez którą na przestrzeni lat przewinęła się masa najróżniejszych piłkarzy środka pola.

Żeby nie cofać się zbyt daleko, zacznijmy od 7 listopada 2017 roku - przegranego 0:1 meczu z Wisłą Kraków, który był debiutem Kosty Runjaicia w roli szkoleniowca Dumy Pomorza. Przyjście niemieckiego trenera do Szczecina było momentem, w którym Pogoń zaczęła na nowo zyskiwać na znaczeniu w polskiej piłce, a więc uważam, że to od tego wydarzenia powinniśmy rozpocząć. Portowcy w tamtym spotkaniu wyszli w tradycyjnym ustawieniu 4-4-2. Jesteście w stanie z pamięci wskazać, kto wówczas zagrał w podstawowym składzie w linii pomocy? W środku wystąpili: Kamil Drygas, który w tamtych latach był w swojej życiowej formie, oraz Jakub Piotrowski - dzisiejszy reprezentant Polski, a także świeży mistrz Bułgarii z Łudogorcem. W bocznych strefach biegali Adam Gyurcso z Dariuszem Formellą, a z ławki wchodzili Dawid Kort z Marcinem Listkowskim. Runjaic w następnych tygodniach zaczął stawiać na ustawienie 4-2-3-1 (które następnie przemieniło się w 4-3-3, a kilka lat później w dobrze nam dziś znane 4-1-4-1), w którym kluczową rolę odgrywała dwójka środkowych pomocników cofniętych bliżej linii defensywnej. Oprócz wspominanego Drygasa oraz Piotrowskiego, w roli tej występowali też Rafał Murawski oraz Tomasz Hołota. Ważną rolę odgrywał również pomocnik wysunięty do przodu z zadaniami stricte ofensywnymi. A tam, oprócz również Kamila i Jakuba, powoli ogrywany był już Sebastian Kowalczyk.

W lecie 2018 w klubie doszło do małej rewolucji, jeśli chodzi o linię pomocy. Za ok. 2 miliony euro do Belgii odszedł Jakub Piotrowski, Marcin Listkowski został wypożyczony do Rakowa Częstochowa, a Rafał Murawski zakończył swoją karierę. Wzmocnienia były wręcz konieczne, a piłkarze, którzy przyszli wówczas do Szczecina, bez wątpienia muszą wywołać kilka pozytywnych wspomnień. Tomas Podstawski, Zvonimir Kozulj oraz Radosław Majewski - to właśnie z udziałem tych piłkarzy Kosta Runjaic zapragnął budować nową linię pomocy wchodzącą już w ustawienie 4-3-3. Portugalczyk o polskich korzeniach stał się wówczas jednym z lepszych defensywnych pomocników ligi, natomiast Bośniak z 9-krotnym reprezentantem Polski zapisali się w sercach kibiców Pogoni przede wszystkim ze względu na to, co robili pod bramką rywala. Każdy, kto oglądał domowy mecz z Legią Warszawa z grudnia 2018 roku, pamięta co do szczegółów trafienie, jakim popisał się „Zvonek” (w tym samym sezonie wykręcił wynik, którego do dzisiaj nie pobił żaden inny środkowy pomocnik w barwach Pogoni - 18 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej). Rajdy czy równie piękne bramki autorstwa „Majki” to również było coś, co przyciągało kibiców na Twardowskiego. Szkoda, że nacieszyliśmy się tym tylko jeden sezon...

Przed sezonem 2019/2020 Pogoń w linii pomocy szczególnie się nie osłabiła. Do Australii wyleciał przede wszystkim Majewski, co bez wątpienia było wielką stratą, ale nie na tyle dużą, by nadchodzący sezon odczuł to w skutkach. Wspominane okienko zostało zapamiętane jednak z fenomenalnych transferów przychodzących - do klubu oprócz Benedikta Zecha oraz Dantego Stipicy przyszedł Damian Dąbrowski. Późniejszy kapitan drużyny, w pewnym momencie absolutnie czołowy zawodniki ligi, oraz piłkarz, wokół którego Runjaic następnie budował linię pomocy. Pogoń zaczęła przechodzić na ustawienie 4-1-4-1, i to właśnie wychowanek Zagłębia Lubin był tym cofniętym dyrygentem, który ustalał tempa akcji.

Następne lata nie przyniosły jednak żadnych znaczących wzmocnień, jeśli chodzi o transfery do środka pola. Wyjątkiem może być Alex Gorgon, który debiutancki sezon może zaliczyć do udanych, ale następnie ponad rok pauzował po zerwanym więzadle. A piłkarzy ubywało. Najpierw na wiosnę 2020 z klubu przez kłótnie z zarządem uciekł Zvonimir Kozulj, pod koniec letniego okienka transferowego do Lecce odszedł Marcin Listkowski, a po sezonie 2020/21 na zasadzie wolnego transferu do Szwecji wyleciał coraz gorzej wyglądający Podstawski. W zimowym okienku 2021 jako wolny agent do klubu przyszedł natomiast Rafał Kurzawa, który początkowo nie zachwycał. Kim więc Pogoń łatała dziury w środku pola? Piłkarzami z akademii. Kozłowski, Żurawski i Smoliński - każdy z tych piłkarzy mniej lub bardziej miał wpływ na wyniki, jakie notowała wówczas Pogoń. I każdego z nich kariery potoczyły się w kompletnie innych kierunkach.

W zeszłym sezonie linię pomocy wraz z kapitanem Damianem Dąbrowskim budowali przede wszystkim wychowankowie; Sebastian Kowalczyk i Mateusz Łęgowski oraz Wahan Biczachczjan, który przychodząc zimą 2022 szturmem skradł serca kibiców. Dziś trójki z nich już nie ma, a Ormianin prawdopodobnie odejdzie po sezonie.

W minionym lecie doszło do sporej rewolucji. Jak więc dziś wygląda środek pola Pogoni Szczecin? Po odejściu coraz słabiej wyglądającego Dąbrowskiego, aktualny szkoleniowiec Pogoni Jens Gustafsson, chciał zastąpić go Joao Gamboą, który kompletnie nie odnajduje się w tej roli. Do klubu przyszedł także Fredrik Ulvestad, który choć miał kilka dobrych momentów, to zdecydowanie nie prezentuje takiego poziomu, jakiego można by się było po nim spodziewać. Z powodu braków kadrowych często niżej przesuwany był Luka Zahović, który choć w przeszłości czasami potrafił odnaleźć się w tej roli, tak teraz jest wrakiem piłkarza. Adrian Przyborek - nominalnie skrzydłowy, kilka razy był już wystawiany w środku pola, gdzie nie wyglądał najgorzej, ale widać, że nie jest to jeszcze piłkarz, na którym można opierać budowanie składu. Wahan, który sezon zdecydowanie musi uznać do nieudanych, prezentuje się dobrze już tylko praktycznie w bocznych strefach boiska. Kacper Smoliński nie gra regularnie, więc ciężko go ocenić, a Alex Gorgon, który w tym sezonie dawał wiele jakości, w październiku skończy już 36 lat. Jedynym piłkarzem, o którym można powiedzieć coś w pełni pozytywnego jest Rafał Kurzawa, który w nowej roli u Gustafssona odnalazł się fenomenalnie. Piłkarz jednak stracił końcówkę sezonu przez kontuzje.

Sytuacja w środku pola Pogoni nie prezentuje się obecnie najlepiej i bywały lepsze momenty, aby z uśmiechem spoglądać na tę formacje Portowców. W lecie wręcz pewne są kolejne zmiany i jeżeli po raz kolejny w klubie przestrzelą ze wzmocnieniami do linii pomocy, to sytuacja w przyszłym sezonie może wyglądać bardzo źle.

Mateusz Perek, kibic Pogoni, hobbystycznie zajmujący się też piłką afrykańską