Pogoń – Raków 1:2. Niespodziewana porażka Portowców [ZDJĘCIA]
Pogoń szybko objęła prowadzenie, ale po swoich błędach równie szybko straciła dwie bramki. Miała dużo czasu, by doprowadzić choćby do remisu, tyle że grała słabo i schematycznie.
Tego w Szczecinie jeszcze nie było. W pierwszym kwadransie padły aż trzy bramki. Raków zaatakował zaraz po wznowieniu gry, ale jego atak skończył się odgwizdaniem spalonego. Pogoń odpowiedziała i to mogło solidnie zaboleć gości. Akcja prawym skrzydłem, dogranie na szósty metr, a tam Srdan Spiridonovic dołożył nogę i zdobył gola. Wydawało się, że Pogoń całkowicie przejmie inicjatywę na boisku, że będzie mogła grać szybko i będzie tworzyć sytuacje bramkowe. Nim jednak gospodarze zorganizowali kolejny atak już był remis. Błąd przy wyprowadzaniu piłki zakończył się kontrą częstochowian. Były błędy w kryciu, fart Felicio Brown Forbesa i pech Dante Stipicy. Piłka wturlała się do siatki, a sędziowie sprawdzali, czy gol padł prawidłowo. Padł.
Pogoń nie zdążyła się otrząsnąć, a już było 1:2. Tym razem po rzucie rożnym wrzutkę na drugim słupku „zamknął” Kamil Kościelny. Trener Kosta Runjaic mógł się jedynie złapać za głowę, bo w tygodniu poprzedzającym spotkanie drużyna Portowców poświęciła dużo czasu na ćwiczenie zachowania przy stałych fragmentach gry – zarówno ofensywnych, jak i defensywnych.
Minuty płynęły a Pogoń nie potrafiła się odbudować na boisku. To goście wyglądali na drużynę lepiej zorganizowaną. Mogło to trochę dziwić, bo przecież Runjaic po dłuższej przerwie mógł wystawić tę samą jedenastkę, co w poprzednim spotkaniu. Wyraźnie jednak brakowało jakiejś dobrej akcji – zespołowej lub indywidualnej – na przebudzenie. Dobrym impulsem mogła być udana interwencja Stipicy po strzale z wolnego, ale nic takiego nie nastąpiło. Runjaic nie czekał i już pod koniec pierwszej połowy przeprowadził zmianę. Kozłem ofiarnym słabej postawy zespołu w linii pomocy został Marcin Listkowski. Oczekiwania po występie akurat tego piłkarza były większe, bo przecież w poprzednim sezonie grał w Rakowie i wywalczył z nim awans. Na blisko dwuletnią kadencję szkoleniowca w Szczecinie była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji personalnych.
Drugą połowę Pogoń zaczęła od ataków. Szybko w bramkowej sytuacji znalazł się Buksa, ale przestrzelił. Celnie, ale za słabo z wolnego uderzył Kozulj, a goście odpowiedzieli strzałem Bartla. Mecz nabrał tempa, a kibice czekali na wyrównującą bramkę. Nic jednak nie chciało wpaść do siatki mimo kolejnych prób (Buksa, Kozulj).
Pogoń grała wolno, schematycznie, piłkarze zamiast grać z pierwszej piłki to grali na dwa kontakty. Wszystko było po myśli Rakowa, który bez specjalnego wysiłku utrzymywał prowadzenie.
W ostatnim kwadransie grę Pogoni próbował ożywić Adam Frączczak. Nic on i jego koledzy nie wskórali. Po słabym występie gospodarzy - Raków wygrał w pełni zasłużenie.
Teraz przed Pogonią dwutygodniowa przerwa. Za tydzień Portowcy towarzysko zagrają z Cagliari na Sardynii, gdzie od niedawna gra (siedzi na rezerwie) Sebastian Walukiewicz. 16 października szczecinianie zagrają o ligowe punkty w Lubinie.
Pogoń Szczecin – Raków Częstochowa 1:2 (1:2)
Bramki: Spiridonović (3.) - Brown Forbes (7.), Kościelny (14.).
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos Ż, Zech, Matynia – Kowalczyk, Kozulj, Dąbrowski (81. Guarrotxena), Listkowski (41. Hostikka Ż), Spiridonovic (70. Frączczak) - Buksa.
Raków: Szumski - Kościelny, Petrasek, Jach Ż – Bartl (71. Szymonowicz), Sapała Ż, Babenko (83. Piątkowski), Schwarz, Szczepański (57. Malinowski), Skóraś – Brown Forbes Ż.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 3672