Pogoń - Lechia LIVE! "Zorro" upoluje kolejną ofiarę?
Fantastyczną formę utrzymuje napastnik Pogoni Szczecin Łukasz Zwoliński. W każdym z czterech ostatnich meczów strzelił przynajmniej jednego gola. Teraz spróbuje ukłuć Lechię Gdańsk. Czy mu się uda? Początek sobotniego spotkania o godzinie 18.
fot. Paweł Pązik/Polska Press
Obie drużyny przed ostatnią kolejką fazy zasadniczej nie mogły być pewne awansu do grupy mistrzowskiej. Obie jednak ostatecznie się do niej zakwalifikowały, choć nie bez nerwów. Pogoń przegrała z Legią w Warszawie 1:2, natomiast Lechia w Kielcach z Koroną 2:3. Tylko dzięki wcześniej zgromadzonym punktom i zwycięstwie Lecha Poznań nad Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:0) Pogoń z Lechią utrzymały się w pierwszej ósemce.
Aktualne cele jednych i drugich także są zbieżne. Niewielka strata do czwartego miejsca, która wynosi raptem dwa punkty, sprawia, że w Szczecinie i Gdańsku głośno napomykają o europejskich pucharach, a ściślej mówiąc miejscu premiowanym grą w eliminacjach do Ligi Europy. W zeszłym sezonie Lechia otarła się o tę szansę. Po fazie dodatkowej zajęła czwarte miejsce, przegrywając batalię z Ruchem Chorzów o zaledwie dwa punkty. Gdyby biało-zieloni w przedostatniej kolejce wygrali z Wisłą Kraków, to dzisiaj ocenialibyśmy ich udział właśnie w Lidze Europy.
Pogoń poprzedni sezon zakończyła na piątym miejscu. Teraz celuje wyżej - Wystarczy jedna „kraksa” i ktoś ze środka tabeli może awansować na czoło. My chcemy z tego skorzystać – podkreśla jej trener Czesław Michniewicz, który notuje bardzo dobry start. Do tej pory poprowadził zespół w czterech spotkaniach. Trzy z nich zakończyły się wygraną i tylko jedno, z liderem i mistrzem Polski, nieznaczną porażką.
Czego należy spodziewać się po meczu Pogoni z Lechią? Gdyby wziąć pod uwagę formę w ostatnich kolejkach, to na pewno kilku goli. Lechia na wyjazdach ma ostatnio to do siebie, że daje wbić rywalowi po trzy bramki. Tak było kolejno w meczach z: Cracovią (2:3), Śląskiem Wrocław (0:3) i tydzień temu z Koroną Kielce (2:3). Pogoń ustami trenera Michniewicza studzi jednak nadmierny entuzjazm i przypomina, że to Lechia wygrała w ostatnim bezpośrednim pojedynku po trafieniu Sebastiana Mili.
- Doceniam pracę wykonaną przez Jurka Brzęczka, bo wiem, że w Gdańsku łatwo się nie pracuje. Jest to jego pierwsza praca w ekstraklasie. Spełnił podstawowe zadanie Lechii, czyli awans do pierwszej ósemki. Dzisiaj już każdy marzy o czymś więcej. Ten mecz, podobnie jak poprzednie, także może być kierunkowskazem dla nas. W przypadku wygranej zbliżymy się do czołowych lokat i o nie będziemy grali – przyznaje Michniewicz.
Pogoń ma swoje problemy – przede wszystkim kadrowe. Ze składu wypadło trzech ważnych zawodników: Maksymilian Rogalski i Marcin Robak nie mogą zagrać z powodu kontuzji, natomiast Michał Janota obejrzał w meczu z Legią czerwoną kartkę i wobec tego został zdyskwalifikowany na dwa mecze. Kłopoty z formacją ofensywną sprawiają, że znowu wszyscy bardzo liczą na Łukasza Zwolińskiego. „Zorro”, bo takim pseudonimem został opatrzony odkąd na twarz nakłada czarną maskę ochronną, w czterech ostatnich meczach strzelił pięć goli. W sumie ma ich już jedenaście. Jeżeli utrzyma regularność, to kto wie – może Pogoń drugi raz z rzędu będzie mogła pochwalić się najlepszą strzelbą ligi. Na razie jednak w Szczecinie nie wybiegają tak daleko w przyszłość. Teraz liczą na pokonanie Lechii, co pozwoliłoby zbliżyć się do podium.
Przypuszczalne składy:
Pogoń: Radosław Janukiewicz – Sebastian Rudol, Wojciech Golla, Mateusz Matras, Ricardo Nunes – Dominik Kun, Michał Walski, Rafał Murawski, Adam Frączczak, Vladimirs Kamess - Łukasz Zwoliński.
Lechia: Mateusz Bąk – Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Jakub Wawrzyniak – Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes, Sebastian Mila, Bruno Nazario – Antonio Colak.