PKO Ekstraklasa. Podział punktów w meczu na szczycie. Gol Buksy ozdobą spotkania
PKO Ekstraklasa. PKO Ekstraklasa. Starcie Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin reklamowane było jako mecz lidera z wiceliderem. Z trybun obejrzało je blisko 25 tysięcy widzów, ale sporo emocji mieli oni tylko w pierwszej połowie. Prowadzenie gospodarzom dał wtedy Robert Pich, a „Portowcy” odpowiedzieli pięknym trafieniem Adama Buksy.
PKO Ekstraklasa. Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1
Przed spotkaniem Vitezslav Lavicka miał mały ból głowy ze względu na uraz Przemysława Płachety. Nie tylko trzeba było bowiem zastąpić młodego zawodnika w środku pola, lecz także ulokować młodzieżowca na innej pozycji – ostatecznie padło na występującego na lewej stronie defensywy Mateusza Hołownię. Kosta Runjaic mógł być w dobrym nastroju, bo choć kontuzja wykluczyła z gry Tomasa Podstawskiego, to wrócili Zvonimir Kozulj oraz Benedikt Zech.
[przycisk_galeria]
Spotkanie na szczycie z dużym animuszem rozpoczęli zawodnicy Śląska Wrocław. Robert Pich byłby zapewne głównym kandydatem do tytułu najlepszego piłkarza sierpnia w PKO Ekstraklasie, gdyby nie wyczyny Jesusa Imaza. Słowak świetnie grał w sierpniu, ale i wrzesień rozpoczął z przytupem. W drugiej minucie zmarnował co prawda niezłą sytuację, lecz w czwartej wykorzystał już precyzyjne dogranie Lubambo Musondy z prawej strony boiska. Uderzył nieczysto, sprawiło to jednak spore problemy Dante Stipicy i piłka wtoczyła się do bramki tuż przy słupku.
Pogoń przyzwyczaiła do tego, że nawet jeśli w tym sezonie pierwsza traci gola, to natychmiast odpowiada rywalom. Tak było w spotkaniach z Legią Warszawa i Wisłą Płock. We Wrocławiu trzeba było na to czekać nieco dłużej, ale jeszcze w pierwszej części gry „Portowcy” trafili do siatki. Początkowo wydawało się, że nastąpi to w 20. minucie, gdy spory błąd popełnił Matus Putnocky, nawiązując raczej do występów z Lecha Poznań niż tych z początku obecnego sezonu. Golkiper gospodarzy podał piłkę rywalowi, a zupełnie niepilnowany Adam Buksa przelobował go kilka sekund później.
Bramka nie została jednak uznana, bo analiza VAR wykazała, że napastnik Pogoni znajdował się na spalonym. Buksę to mocno zdenerwowało, lecz przełożył to na pozytywy. Minęły niecałe dwie minuty, a piłkarz gości huknął z trzydziestego metra tak, że Putnocky nie miał szans na skuteczną interwencję, a sędziowie nie mieli tym razem nic do roboty. Po tym trafieniu tempo spotkania nieco spadło – dopiero w doliczonym czasie gry zrobiło się gorąco pod którąś z bramek, gdy Santeri Hostikka miał sporo miejsca w polu karnym Śląska, ale uderzył prosto w golkipera rywali.
Na Stadionie Wrocław zjawiło się w niedzielne popołudnie blisko 25.000 kibiców – to czwarty wynik w historii, jeśli chodzi o ligowe mecze Śląska na tym obiekcie. W pierwszej połowie nie mogli oni narzekać na brak emocji, w drugiej części gry było już z tym dużo gorzej. Piłkarze obu drużyn nawiązywali raczej do meczu z zeszłego sezonu, gdy padł bezbramkowy remis. Putnocky oraz Stipica nieco pracy mieli jedynie na przedpolu, w rozruszaniu gry nie pomogły również zmiany, jakich dokonali obaj szkoleniowcy. Już w 91. minucie gola na wagę trzech punktów mógł zdobyć Mateusz Cholewiak, lecz po rykoszecie piłka przeleciała nad poprzeczką. Dla miejscowych fanów najważniejszy jest jednak fakt, że po remisie 1:1 Śląsk nadal znajduje się na pozycji lidera. Pogoń spadła na trzecie miejsce, bo taką samą liczbę punktów i korzystniejszy bilans bramkowy ma Jagiellonia Białystok.
Piłkarz meczu: Adam Buksa
Atrakcyjność meczu: 5/10
[xlink]788d4774-a993-6b67-51d5-6fdb22a3c15e,6426dc67-3c16-87b5-afe7-3169740e4b26[/xlink]