Michał Elmerych, „Głos Szczeciński”: Od ponad pół roku pudrujemy trupa [KOMENTARZ]
Od ponad pół roku zęby, oczy i inne części ciała bolą, kiedy patrzy się na grę naszego zespołu. Łatwiej nam to znosić, bo mamy koszulki „medalista”, bo juniorzy okazali się najlepsi w Polsce, bo stadion rośnie. Gdyby nie było tego wszystkiego frustracja byłaby jeszcze większa – uważa Michał Elmerych z „Głosu” o obecnej sytuacji Pogoni.
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Ponad półtora roku temu, kiedy jeszcze pandemia nie rządziła światem na oficjalnej internetowej stronie klubowej ukazał się kuriozalny tekst. Anonimowy autor pisał w nim, że nie można w połowie meczu pisać, że drużyna jest zła. Trzeba być z nią do końca. Pogoń pokonała wówczas na wyjeździe Wisłę Płock 3:2 mimo iż przegrywała ten mecz z kretesem.
Napisałem wówczas komentarz dla Dumy Pomorza: „Prosimy was, towarzyszki i towarzysze, koleżanki i koledzy, niech żółć, którą sączą wszelkiej maści niedowiarki, nie zalewa serc i umysłów waszych. Nie pozwólcie zwątpić ani sobie, ani swoim znajomym. Nawet na chwilę niech nie ogarnie was duch defetyzmu. Bądźcie zawsze silni, zwarci i gotowi. Jesteśmy przecież jednością. Nie możecie pisać nam, że droga, którą kroczymy, może wieść na manowce, że rzeka, na której mamy zbudować most, by zdobyć kolejny łan ziemi, jest szersza, niż nam się wydaje. Nie możecie w nas wątpić ani przez minutę. Kiedy patrzycie jak działamy, odłóżcie telefony, tablety i komputery też porzućcie. Ufajcie. W drużynę musimy wierzyć wszyscy. Do ostatniej minuty”. Ostatnie dwa zdania były cytatem z tytułu tekstu na stronie Pogoni.
I oto historia zatoczyła koło. Jest wprawdzie jesień, ale znowu jesteśmy po meczu z Wisłą Płock. Tym razem jednak się nie udało i w Internecie wylała się fala nieprzychylnych komentarzy poświęconych trenerowi, drużynie i jakoś najmniej władzom klubu.
A ja chciałbym zwrócić uwagę na jedno. Od ponad pół roku mówiąc dosadnie pudrujemy trupa jaką jest ekipa Pogoni w ekstraklasie. Od ponad pół roku zęby, oczy i inne części ciała bolą kiedy patrzy się na grę naszego zespołu. Łatwiej nam to znosić, bo mamy koszulki „medalista”, bo juniorzy okazali się najlepsi w Polsce, bo stadion rośnie. Gdyby nie było tego wszystkiego frustracja byłaby jeszcze większa. Bo te wymienione przeze mnie rzeczy to jest tylko puder.
Projekt zespół Kosty Runajicia się skończył i dla mnie nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Każdy kto mnie zna, wie jak wielkim fanem tego szkoleniowca jestem. Uważam, że dzięki niemu Pogoń zrobiła nie jeden, a przynajmniej trzy kroki do przodu. To jest wielka sprawa że Runajić jest szkoleniowcem naszych piłkarzy. Chociaż moim zdaniem czas teraźniejszy w poprzednim zdaniu powinien być już czasem przeszłym. I to od końca poprzedniego sezonu. Zdobycie brązowych medali to tak naprawdę przegranie mistrzostwa i wicemistrzostwa Polski. Feta na Odrze – była kolorowa i tylko tyle. Właściwie była kwintesencją tego co śpiewał Jacek Kaczmarski: „w domu żałoby goście też się bawią, na stypie”.
Już po tym sezonie widać, że tak słaba konkurencja w naszym permanentnym wyścigu, by wstawić coś do pustej gabloty już się nie powtórzy. I widać po wynikach i sposobie gry, że my w tym całym zamieszaniu nie jesteśmy głównymi rozgrywającymi. Już wyprzedzają nas inni. Oczywiście wciąż mamy piłkarską siłę, która zawsze pozwoli nam ograć Stal Mielec i Górnika Łęczna, ale nie zawsze starczy już na Cracovię.
A mogło być inaczej. Kiedy w Pogoni zatrudniano Tomasza Kaczmarka, byłem pod wrażeniem długofalowej polityki klubu. Wiadomo było przecież, że wcześniej czy później Runajić odejdzie. Miał więc u swojego boku człowieka z tej samej niemieckiej szkoły futbolowej, dogadującego się z nim. Patrzącego w jedną stronę. Naturalnego następcę.
Naturalny następca trenuje dziś Lechię Gdańsk, a jego piłkarze mówią, że nareszcie mają trenera. Pan prezes Jarosław Mroczek dzisiejszy prezes Pogoni w sierpniu 1980 roku podawał do podpisania Porozumienia Szczecińskie Marianowi Jurczykowi i Kazimierzowi Barcikowskiemu. Dzień wcześniej niż zrobił to Gdańsk. Ale teraz o Gdańsku mówi się w kontekście Sierpnia. O Szczecinie cicho. Kaczmarek był najpierw w Szczecinie, dziś jest w Gdańsku. Lechia jest przed Pogonią. Historia niebanalnie lubi się powtarzać.
Podsumowując: chyląc czoła przed Kostą Runajiciem zostańmy z nim do końca sezonu. Nic złego nam się w nim nie przytrafi, a przy odrobinie szczęścia może nawet zdarzy się kilka fajnych spotkań. Przyglądajmy się piłkarzom, bo to jednak oni kopią piłkę na boisku. I myślmy co dalej. Jak kontynuować i powiększać dzieło, które zaczął w Szczecinie Runajić. Nie tylko sportowo…