Mariusz Misiura: Z Chin będę miał bliżej do silnej ligi w Europie [ZDJĘCIA]
W Chinach pracują trenerzy z przeszłością w Premier League, La Liga, Bundesligi. I ja z tego korzystam – mówi były piłkarz Pogoni Szczecin, a obecnie trener w chińskiej akademii Guizhou HengFeng.
Mariusz Misiura ma 38 lat. Jest wychowankiem Pogoni Szczecin. Jesienią 2001 r. był już w pierwszym zespole Portowców. Debiutował w Pucharze Polski, a w polskiej ekstraklasie – 16 marca 2002 w spotkaniu z Polonią Warszawa (2:0). W tamtym sezonie zagrał w 7 meczach. Wiosną 2003 zagrał jeszcze w 4 meczach i na tym jego przygoda z elitą się skończyła. Później reprezentował niżej notowane kluby z Polski i Niemiec. Szybko jednak zajął się karierą trenerską. W 2007 r. został trenerem piłkarek Gryfa Szczecin, które zaczęły robić szybkie postępy i miały też sukcesy. Awansowały do elity (2010), trzy razy z rzędu grały w finale Pucharu Polski (2009-11). Klub rozpadł się w marcu 2013 z powodów finansowych. Misiura był wtedy trenerem i prezesem w jednej osobie.
Jak to się stało, że pracujesz teraz w Chinach? Kto pomógł Ci w wyjeździe?
Kilka tygodni po zakończeniu pracy w Pogoń Women Szczecin zostałem trenerem drużyny Hohen Neuendorf (2. Bundesliga kobiet). Trzy sezony spędziłem prowadząc drużynę w 2. Bundeslidze i utrzymując ją w tej klasie rozgrywkowej. Sprowadziłem do swojej drużyny kilka reprezentantek Polski (K. Jankowska, J. Siwińska, H. Konsek, P. Pożerska). W czasie pracy w Niemczech byłem objęty programem „Bundesliga trener” regularnie jeździłem na szkolenia do Dortmundu i Koeln bez podziału, czy trenerzy byli z męskiej,młodzieżowej czy kobiecej piłki. W tym samym czasie kończyłem licencję UEFA A w Polsce i mogłem zauważyć jak ogromna jest różnica w szkoleniu i wiedzy. W ostatnim roku mojej pracy w Niemczech prowadziłem drużynę seniorek w 2. Bundeslidze i jednocześnie juniorki U17 z którymi wygraliśmy awans do 1. Bundesligi. Po tym sukcesie postanowiłem, że chcę spróbować swoich sił w męskiej piłce. Przygodę w kobiecej piłce uważam za bardzo udaną: Pogoń Woman medal w grupach młodzieżowych , trzy razy finał Pucharu Polski, pozycja asystenta trenera pierwszej reprezentacji Polski, trzykrotne utrzymanie drużyny w 2. Bundeslidze i awans z drużyna U17 do 1. Bundesligi. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że w czasie mojej pracy w kobiecej piłce aż 23 zawodniczki zadebiutowały w różnych reprezentacjach Polski od U17 do kadry A i są tam jeszcze zawodniczki które grają do dzisiaj. Na szkoleniach w Koeln i Dortmundzie poznałem wielu świetnych trenerów i działaczy. Jeden z nich zaproponował mi pracę w Akademii Realu Madryt w departamencie skautingu. To było kolejne ciekawe doświadczenie i ogromna porcja wiedzy. W Chinach w zespole Guizhou HengFeng pracował - jako pierwszy trener Hiszpan Manzano, który polecił chińską akademię klubowi z Madrytu, jako przykład dobrze pracującej i zorganizowanej. W Chinach potrzebowali osoby, która byłaby koordynatorem ich całej Akademii i łącznikiem między nią a pierwszą drużyną. Adam Pietrowski razem z jednym z menadżerów z Anglii - z Stoke City - złożyli mi ofertę, dopracowaliśmy szczegóły i kilka tygodni później byłem już w Chinach. Od początku mam swojego tłumacza, który jest ze mną praktycznie wszędzie. Poziom i organizacja treningów jest bardzo zróżnicowana. W klubach czy akademiach, w których pracuje trener z przeszłością z europejskich lig możemy zobaczyć duża kulturę pracy, a małe kluby czy szkoły… cóż, tam - mimo świetnych warunków infrastrukturalnych, to piłka wygląda jakby zatrzymała się 20 lat temu. Ja mam możliwość jeździć na staże, uczęszczać na zajęcia w szkole DFB (niemieckiego związku piłkarskiego), rozmawiam z trenerami Benfiki czy Sportingu Lizbona dzięki pomocy Bartosza Kubicy. Dzięki temu poznałem właściwe znaczenie pracy na fundamentach taktycznych, periodyzacji taktycznej. Wykorzystuję wiedzę do zbudowania modelu szkolenia w naszej akademii w warunkach chińskich. Nasz najlepszy zawodnik w poprzednim roku w wieku 13 lat przeszedł do Atletico Madryt. To ogromny nasz sukces i cieszę się, że mam w tym swoją małą cegiełkę.
I cały czas jesteś związany z Guizhou HengFeng?
Tak, tylko, że trzeba zrozumieć zasady funkcjonowania chińskiej piłki. Jest tam kilka federacji i często drużyny seniorów czy akademii biorą udział w rozgrywkach różnych federacji sportowych. Każda z federacji uważa się za najważniejszą.
Sukces w rozgrywkach?
Dwa lata temu udało nam się wygrać taką olimpiadę chińską do lat 21 w jednej z federacji, w której występowały kluby i szkoły. 1,5 roku później graliśmy w podobnym turnieju, ale innej federacji. Wybrałem drużynę, większość chłopaków miała po 19 lat, byli też młodsi i kilku starszych. Na rozgrzewce przed pierwszym meczem widzę jednak samych seniorów w przeciwnym zespole. Okazało się, że ta federacja dopuszczała zawodników nie po dacie urodzenia, a po klasie szkoły w której się uczyli. Więc my mogliśmy skorzystać z naszych seniorów z drugiej drużyny lub U23, ale w moim klubie nikt nie zrozumiał regulaminu rozgrywek.
Chińczycy nadal mocno inwestują w piłkę nożną czy już jednak ograniczają te nakłady? Dlaczego jeszcze nie doczekaliśmy się na lepsze wyniki międzynarodowe tej reprezentacji?
W Chinach inwestuje się w piłkę ogromne pieniądze, a dlaczego nie ma przełożenia na wynik? Myślę, że głównym problemem jest system edukacji. Dzieci i młodzież po 13. roku życia spędza w szkole 10-11 godzin dziennie, bez możliwości realizowania swoich pasji. Teraz są otwierane szkoły połączone z akademią, ale to jeszcze melodia przyszłości zanim to będzie idealnie funkcjonowało. Ale stopniowo idzie to we właściwym kierunku. W Chinach pracują trenerzy z przeszłością w Premier League, La Liga, Bundesligi. I ja z tego korzystam. Najwięcej czasu udało spędzić się na stażu u Jordi Cruyffa, którego słuchać można godzinami i który sprawia, że otwierasz oczy szerzej i rozumiesz piłkę właściwiej. Z Polską mam teraz luźniejszy kontakt, ale odnoszę wrażenie, że większość polskich trenerów jest zamknięta w swoim piekiełku i wzajemnie utwierdza się, że pracują dobrze i że pracują profesjonalnie. I nie dociera do nich, że polskie „dobrze” czy „profesjonalnie” to jakieś 40-60 procent tego, co profesjonalnie znaczy w innych, najsilniejszych ligach. I kiedy chcesz pomóc wytłumaczyć te różnice, pomóc zrozumieć inne zasady to stajesz się kimś złym czy niebezpiecznym. Naprawdę mam wrażenie, że w Polsce nazywamy lepszym trenerem tego, który ładnie potrafi opowiadać, a przecież liczą się wyniki, choćby to, ilu zawodników za jego kadencji trafiło do seniorskiej piłki, do reprezentacji itp. W najlepszych akademiach na świecie trenerami młodzieży są doświadczeni trenerzy plus najlepsi trenerzy młodej generacji. W Polsce dzieci prowadzą głównie trenerzy, którzy zaczynają dopiero pracę lub starsi, którzy chcą sobie dorobić do pensji. Powinien się zmienić cały system nagradzania trenerów, szkolenia itp., ale to już nie jest problem tylko PZPN, ale i sportu w Polsce.
Wiążesz swoje najbliższe lata nadal z Azją/Chinami czy jednak ciągnie do Europy? Może już takie propozycje były?
Najbliższe lata chcę cały czas się uczyć, zdobywać wiedzę i doświadczenie. Do Polski chciałbym wrócić za kilka lat i wtedy wykorzystać zdobytą wiedzę żeby pomóc klubowi lepiej prosperować, zdobywać większe pieniądze z transferów właściwie szkoląc młodzież. Nie chcę teraz mówić, że w Polsce szkoli się źle, bo wygląda to dobrze, ale wciąż są małe detale, które są pomijane, a robią różnicę ogólnym rozrachunku. Oczywiście moim marzeniem jest praca w najsilniejszych ligach świata i w tym kierunku zmierzam. Wierzę, że bliżej zrealizowania tego celu będzie z Chin, jak z Polski. Marzy mi się rozmowa z polskim prezesem-działaczem otwartym na merytoryczna rozmowę i zbudowanie wielkiego projektu. Mi z zewnątrz smutno patrzeć, jak inne kraje nas wyprzedzają, widzieć różnicę, przyczyny i smutno patrzeć na nasze reakcje w kraju i nie przyjmowanie do wiadomości, że robimy coś źle i wystarczyłaby może lekka modyfikacja, by przyniosłoby to nam wymierne efekty. Wierzę, że na dobrej drodze jest Pogoń, są tam świetni ludzie jak pan prezes Jarosław Mroczek, Dariusz Adamczuk, Marcin Łazowski, trener Kosta Runjaic. Myślę, że nasza Pogoń jest jednym z nielicznych klubów w Polsce, które zrozumiały, że by podnosić poziom sportowy klubu, akademii, drużyny czy zawodników ważna jest współpraca wszystkich elementów. Trzymam za nich kciuki, często wstaję o 3 czy 4 w nocy i oglądam transmisje spotkań ligowych. Za kilka lat jak wrócę do kraju to na pewno poproszę o spotkanie z władzami Pogoni, podzielę się z nimi swoją wiedzą i doświadczeniem, a jeżeli uznają, że mogę pomoc to na pewno to zrobię. Jestem wychowankiem Pogoni. Na razie jednak chcę pogłębiać swoją wiedzę, a trenerzy pracujący w Chinach - z dużymi nazwiskami - mi to umożliwiają. Dodam, że miałem już zapytanie z Japonii o możliwej pracy. Doszło nawet do spotkania z przedstawicielami Kashima Antlers z Japonii, w której dyrektorem sportowym jest legendarny Zico.
Interesujesz się jeszcze losami kobiecej piłki w Szczecinie?
Przede wszystkim interesuję się wynikami reprezentacji Polski, gdzie trenerem jest mi dobrze znany Miłosz Stępiński. Pamiętam, że kiedy obejmował reprezentacje zostałem poproszony o opinie i powiedziałem, że to był najlepszy możliwy wybór i dzięki niemu kobieca reprezentacja wejdzie na innym wymiar i poziom. Krok po kroku Miłosz idzie w stronę europejskiej elity. Cieszę się też, że tenerem Olimpii Szczecin został mój kolega z ławki szkolnej Adam Gołubowski. Razem graliśmy w drużynach juniorskich Pogoni i życzę mu dużych sukcesów z swoją drużyną.
Gdzie spędziłeś najtrudniejszy okres pandemii koronawirusa w Chinach?
Kiedy wróciłem do Chin w połowie stycznia, sytuacja była już niebezpieczna. Po kilku dniach zdecydowaliśmy się razem z dziewczyną przenieść się na Filipiny i tam przeczekać najtrudniejsze chwile w Chinach. Myślę, że to co teraz dzieje się w Polsce, to kopia tego co było na początku w Chinach. Szkoda, że nie było szybszej reakcji o większej kontroli na granicach, może wtedy udałoby się tego uniknąć. Chciałbym życzyć mojej rodzinie jak i wszystkim sympatykom z naszego miasta mądrości, rozwagi, cierpliwości, zdrowia. W tych trudnych momentach tylko razem możemy szybko przezwyciężyć tę epidemię.
Rozmawiał Jakub Lisowski