Kiedyś Pogoń Szczecin, dziś Szwecja. Co słychać u Mateusza Szałka?
Obecność na boisku Mateusza Szałka była jednym z wydarzeń 14. memoriału w Policach. Pomocnik był kiedyś piłkarską nadzieją.
fot. Andrzej Szkocki
Mateusz Szałek na boisku w Polsce - to nie jest widok częsty w ostatnich latach, więc dużą przyjemnością było zobaczyć go w akcji, choćby w meczu towarzyskim. Pomocnik wystąpił w zespole Przyjaciół Sebastiana Mindziula. Pojedynek w Policach skończył się porażką z drużyną Portowcy Stars, ale najważniejsze tego dnia było spotkanie w sportowym gronie i upamiętnienie zmarłych piłkarzy, trenerów, działaczy i kibiców Chemika. Tegoroczna edycja memoriału była 14. w historii.
- Tu zawsze jest miła atmosfera, praktycznie wszystkie twarze są mi znajome, więc to fajna sprawa, że mogłem przyjść i pokopać piłkę - opowiada Mateusz Szałek. - Memoriał jest stałym punktem w kalendarzu, co roku wydarzenie jest dobrze nagłaśniane. Mogłem zobaczyć się choćby z Bartkiem Ławą, Robertem Kolendowiczem, z którymi byłem w Pogoni.
- Im starszy, tym bliżej bramki przeciwnika, zgadzam się - uśmiecha się 25-latek, po czym dodaje: - Wiadomo, bawiliśmy się piłką, więc mogłem wbiegać swobodnie w pole karne rywali, ale nie wyciągajmy dalekich wniosków. Środek pola pozostał moim miejscem na boisku.
Kibice na Pomorzu pamiętają Szałka przede wszystkim jako defensywnego pomocnika, choć grywał również na środku i boku defensywy. Na początku 2011 roku został piłkarzem Pogoni Szczecin. Miał status młodzieżowca i był uważany za piłkarską nadzieję. Za kadencji Marcina Sasala wygrał rywalizację z Wojciechem Gollą i kilka miesięcy przed awansem Portowców do Lotto Ekstraklasy stał wyżej w hierarchii trenera. Wkrótce Sasala nie było w Szczecinie, a w następnym sezonie również Szałka. Dziś Golla gra w Eredivisie, a losów Szałka nie śledzą dokładnie statystycy.
Szałka znają kibice Floty Świnoujście. Był w jej jedenastce w historycznym ćwierćfinale Pucharu Polski na stadionie Śląska Wrocław. Później drużyna zmarnowała szansę na awans do elity.
- Dziś jeszcze gram w piłkę, choć wiadomo, że nie na topowym poziomie. Trzecia dywizja w Szwecji to jak piąta liga w Polsce. To solidny poziom, na którym trzeba pracować na boisku, także nie nazwę tego piłkarską emeryturą. Jestem od ponad roku w Szwecji, więc nie wykluczam, że jeszcze wskoczę wyżej. Trochę w cudzysłowie powiem, że buduję tam markę, rozeznaje się w realiach, także nic straconego. Nie narzekam, jestem optymistą, także nic straconego - opowiada Szałek.
Po memoriale jeden z kibiców z uśmiechem próbował namówić piłkarza, by wrócił do Chemika Police. W zespole gra jego brat Jakub, a klub planuje wejść jeszcze w tej dekadzie do III ligi.
- Na pewno w tym sezonie takiego powrotu nie będzie - zaznacza wychowanek KP Police. - Póki co zadomowiłem się w Szwecji i jestem zadowolony, że tam mieszkam. Zobaczymy, co przyniesie czas. Przyjechałem do Polski na święta odpocząć, zresetować się, spotkać z rodzinką, po czym z nowymi siłami wrócić do siebie do pracy. Na początku stycznia wyjeżdżam ponownie na północ.