Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 3:1. Kolejny kiepski występ Portowców
Pięć punktów w trzech meczach to dobry dorobek, ale nie było to poparte dobrą grą. Na mecz z Górnikiem Zabrze trener Pogoni Szczecin wymienił prawie połowę składu. Niestety, nic to pozytywnego nie przyniosło.
fot. Daniel Trzepacz/pogonsportnet.pl
Jedna roszada w jedenastce była wymuszona. W meczu z ŁKS Łódź ucierpiał Ricardo Nunes. Sztab trenerski zapewnia, że to nic groźnego, ale w Zabrzu lewy obrońca nie mógł zagrać. Dzięki temu do podstawowego składu powrócił Hubert Matynia. I w tym przypadku Runjaic mógł być spokojny, bo przecież obaj zawodnicy grali w tym sezonie po równo.
Podobnie było na prawej stronie defensywy. W Łodzi grał David Stec, w Zabrzu szansę dostał Jakub Bartkowski. W tym przypadku i kolejnych decydowały względy taktyczne i ocena formy zawodników. Stec ma troszkę więcej argumentów w grze ofensywnej, za to Bartkowski jest lepszym obrońcom. A Górnik w ataku miał kim straszyć.
Zaskakująca zmiana nastąpiła w środku boiska. Słabsze noty ostatnio zbierał Tomas Podstawski, ale Runjaic zdecydował się, że Portugalczyk pozostanie w „11”, a na rezerwie usiądzie Damian Dąbrowski. Przed meczem więcej fanów ustawiało drużynę z Dąbrowskim.
Do wyjściowego ustawienia powrócił Zvonimir Kozulj. Bośniak z powodu kontuzji nie trenował z zespołem w okresie przygotowawczym, ale sztab uznał, że zaległości szybko nadrobił i może dać w Zabrzu pewną dynamikę w ataku. Wspomagać go miał Marcin Listkowski, który otrzymał kolejną okazję, by zacząć mecz od początku.
Zmiana nastąpiła też w ataku. Michalis Manias nie zmarnował wielu „setek”, ale w trzech meczach które rozpoczynał od początku za mało angażował się w grę i w każdym był w miarę szybko zmieniany. W sobotę Grek zaczął na rezerwie, a w „11” pojawił się Soufian Benyamina. Niemiec wcześniej był jedynie jokerem, ale oczekiwano, że będzie aktywniejszy od kolegi.
W sumie pięciu nowych zawodników w wyjściowym składzie – to sporo zmian. Założenie było jednak proste – gra Pogoni nabierze kolorów, a zespół nie straci kolejnych punktów w meczu z zespołem z dolnych rejonów tabeli.
Pogoń spotkanie rozpoczęła nerwowo. Kilka strat w środkowej strefie boiska i szybko Igor Angulo mógł oddać strzał. Krzywdy nie było, ale błyskawicznie Portowcy poprawili rozegranie. Było to o tyle ważne, że zgodnie z przypuszczeniami zabrzanie od pierwszego gwizdka zaczęli wysoko naciskać.
W pierwszych 20 minutach Roman Prochazka i Przemysław Wiśniewski oddali dwa groźne strzały z dystansu, a Portowcy odpowiedzieli kontrą po której Srdan Spiridonovic zdobył z bliska gola, ale był na spalonym.
Zaraz po tej akcji Pogoń źle ustawiła się w obronie – a gospodarze wyszli z kontrą. Piłka została szybko i dokładnie rozegrana do Erika Jirki, a ten wykorzystał sytuację sam na sam.
W 32. minucie Górnik powinien prowadzić po rzucie rożnym, ale Jakub Bartkowski wyręczył Dante Stipicę. Po chwili stadion wybuch radością. Angulo trafił do siatki (sam na sam), ale sędziowie długo analizowali, czy nie był na spalonym. Nie był i Pogoń znalazła się w bardzo trudnej sytuacji.
Do przerwy nic się nie zmieniło i to było jedyny pozytyw dla Pogoni, bo mogła przegrywać nawet wyżej. Z sektora szczecińskich kibiców (przyjechało ich do Zabrza ok. 300, a weszli na stadion dzięki współpracy z fanami Górnika) dało się słyszeć mobilizację, by II połowa wyglądała inaczej. Kibice, piłkarze i trenerzy mogli liczyć, że powtórzy się Płock, gdzie Pogoń też przegrywała 0:2, a wygrała 3:2.
I tak jak w Płocku II połowę Pogoń rozpoczęła już z Pawłem Cibickim, który zastąpił Podstawskiego. Zmiana i reprymenda w szatni oczywiście przyniosły zmianę gry naszego zespołu, ale gola zdobył Górnik. Kolejna prosta, szybka akcja, a tym razem przebojem przedarł się przez obronę Jesus Jimenez. Bramka filmowa.
Zaskoczenia nie było w dalszej części spotkania – Górnik nadal chciał szukać błyskawicznych kontr, a Pogoń męczyła się w ataku pozycyjnym.
W 76. minucie Pogoń zdobyła bramkę. Po rzucie rożnym górnicy nie przypilnowali Cibickiego i ten główką trafił do siatki. Pogoń zaczęła cisnąć, a gospodarzom wyłączyli prąd. Już nie byli tacy agresywni, a więc i popełniali błędy w ustawieniach. Pogoń z tego korzystała. Był mocny nacisk na połowie zabrzan i okazje. Próbowali Listkowski, Cibicki, Spiridonovic, ale brakowało celności.
Powtórka z Płocka nie nastąpiła. Na remis Pogoń nie zasłużyła. Ale o porażce nie może rozmyślać zbyt długo, bo już we wtorek mecz z Jagiellonią w Szczecinie.
Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 3:1 (2:0)
Bramki: Jirka (20.), Angulo (34.), Jimenez (64.) - Cibicki (76.)
Górnik: Chudy - Pawłowski, Wiśniewski, Bochniewicz, Janza - Jirka, Prochazka Ż, Manneh Ż (82. Krawczyk), Jimenez – Wolsztyński (56. Zapolnik Ż), Angulo (78. Matras).
Pogoń: Stipica – Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Matynia – Kowalczyk, Listkowski, Podstawski, Kozulj (68. Hostikka), Spiridonovic – Benyamina Ż (64. Manias).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 10 700