Marcin Sasal: Można nie stracić bramki, gdy gra się piętnastu na jedenastu
Pogoń Siedlce uległa w Pruszkowie Stomilowi Olsztyn 0:1 po bramce Rafała Kujawy z rzutu karnego. Na pomeczowej konferencji trener gospodarzy Marcin Sasal nie krył oburzenia poziomem pracy arbitrów.
fot. Tomasz Bolt/Polska Press
Marcin Sasal (Pogoń Siedlce): Rzeczywiście można nie stracić bramki, gdy gra się piętnastu na jedenastu (Stomil). Ja powiem tylko tyle, że my nie mieliśmy żadnego karnego po szesnastu kolejkach, a Stomil miał ich siedem. Obejrzeliśmy z zespołem sytuację po której podyktowano rzut karny. Pierwszą połowę mamy na żywo rejestrowaną i nie ma mowy o takim rzucie karnym. Grzesiu Lech jak będzie mężczyzną to powie, jak to było, że złapał pod rękę Paczkowskiego i się przewrócił. Po prostu, szkoda słów...
Spodziewaliśmy się, że Stomil stanie i będzie grał z kontry i ten nasz atak pozycyjny nie wyglądał najlepiej, tak jak z resztą cały czas. Ta jedna sytuacja, która była w pierwszej połowie ustawiła praktycznie cały mecz. Zrobiliśmy zmiany takie jakie mogliśmy, bo kilku zawodników zagrało słabo w poprzednim meczu. Dostali szansę inni, czy było lepiej? Na pewno trzeba sobie to podsumować na spokojnie, nie na gorąco . Natomiast konsekwentnie dążyliśmy do tego żeby przynajmniej zremisować, ponieważ ten mecz układał się na podział punktów.
Strzeliliśmy bramkę, też oglądaliśmy właśnie przed konferencją ową sytuację. Uważam, że prawidłowo zdobyliśmy bramkę. Niestety wynik zostaje taki, jaki jest. Nic po prostu nie da się z tym zrobić i ta cała sytuacja przysłania trochę realną ocenę tego spotkania, że powinniśmy zagrać lepiej. Rzeczywiście tą rundą, końcówką jesteśmy już trochę zmęczeni. Trochę przetrzebieni, bo następni zawodnicy będą pauzować. Mecz w Chojnicach będzie miał dla nas kolosalne znaczenie, czy zimę spędzimy nie w czerwonej strefie, tylko w strefie bezpiecznej. Oczywiście, jest jeszcze sporo meczów do końca, ale dzisiejszym nie poprawiliśmy swojej sytuacji i nie otrząsnęliśmy się po zasłużonej porażce w Bytowie.