menu

17-letni Ernest Dzięcioł przebojem wdarł się do 1. ligi. "Chciałbym zagrać na Old Trafford" [WYWIAD]

9 listopada 2015, 14:03 | Sebastian Chmielak

- Gdy szukaliśmy klubów w 1. lidze, zadzwonił do mnie trener Sasal i powiedział, że jest w Siedlcach i buduje drużynę i chciałby żebym do niego przyszedł. Trenera Sasala znałem wcześniej i wiedziałem, że jest to dobry specjalista, a pod jego skrzydłami bardzo się rozwinę i dostanę szansę. Źle na tym nie wyszedłem. Jestem bardzo zadowolony z tego, że jestem w Siedlcach - powiedział w wywiadzie dla Ekstraklasa.net reprezentant kadry U-18, zawodnik Pogoni Siedlce, Ernest Dzięcioł.

Ernest Dzięcioł
Ernest Dzięcioł
fot. facebook.com/ernestdzieciol

Używany Boxster. Porsche na każdą kieszeń?

Zacznijmy od początku - jesteś wychowankiem Korony Jadów. Jak to się stało, że zacząłeś grać, interesować się piłką nożną?
Piłka od małego przewijała się w moim życiu. Wiadomo, jako mały chłopak, niektórzy chcieli być policjantem, to bawili się w policjantów i złodziei. Mnie zawsze starszy, cioteczny brat zabierał na boisko. Na początku byłem najmłodszy i ciężko było coś tam pograć, zawsze stałem z boku, ale jakoś od małego piłka przewijała się w moim życiu. Zawsze chciałem być profesjonalnym zawodnikiem. Na razie nim nie jestem. Nie mogę stwierdzić, że jestem profesjonalnym graczem, ale wszystko idzie w dobrym kierunku i mocno na to pracuję.

Po Koronie przyszedł czas na Sarmatę Warszawa i UMKS Piaseczno.
Tak jest. Grając w juniorach w Koronie pojechaliśmy na turniej do Nasielska i wtedy zainteresował się mną trener Kycko z Sarmaty. Jakoś tak wyszło, że poszedłem do stołecznej drużyny. Trzy razy w tygodniu dojeżdżałem do Warszawy na treningi, bo uczyłem się jeszcze u siebie w podstawówce w Jadowie. Przy tym chciałbym podziękować tacie, który poświęcał się bardzo po pracy inwestując swój wolny czas w mój rozwój.

Będąc właśnie zawodnikiem UMKS-u zadebiutowałeś w seniorach?
Właśnie tak. To był tylko epizod. Główny zamiar był taki, aby iść do Piaseczna ze względu na możliwość trenowania w Mazowieckim Ośrodku Szkolenia Sportowego Młodzieży. Na początku nie byłem do tego przekonany, ale potem trener Ludwiniak, bardzo fajny człowiek i trener, dał nam szansę debiutu w seniorach, żebyśmy zobaczyli jak to wygląda. Była to niższa klasa rozgrywkowa. Bardzo miło wspominam trenera i nie żałuję, że poszedłem do Piaseczna. Teraz mogę to powiedzieć, że był to dobry wybór.

Później dużo mówiło się o twoim wyjeździe za granicę. W grę wchodziły kluby niemieckie: Wolfsburg i Schalke, jednak z wyjazdu wyszły nici.
Wyszło jak wyszło. Ja chciałem już wyjechać od kiedy tak bardziej poważnie zacząłem myśleć o piłce, kiedy powolutku wchodziłem w świat piłki, kiedy dostałem pierwsze powołania na kadrę. Zawsze chciałem wyjechać, a na początku "napalałem" się strasznie i przyszła kolej na testy w Wolfsburgu. Byłem tam bodajże we wrześniu lub październiku jeden raz i było jakieś zainteresowanie, ale gdyby włodarze "Wilków" byli moją osobą bardziej zaciekawieni, to by mnie nie było w tym miejscu, w którym jestem teraz. Nie mówię, że jestem w złym miejscu, bo bardzo mi dobrze w Siedlcach jak na razie. A potem przyszła kolej na Schalke. W mój transfer "wplątali" się tacy ludzie, którzy nie powinni tego robić i niestety wyszło jak wyszło. Schalke było zainteresowane, ale podpisałem kontrakt z Legią Warszawa.

No właśnie, wcale źle na tym nie wyszedłeś, bo trafiłeś do Legii.
Tak, trafiłem do Legii. W Legii zwrócili na mnie uwagę, gdy grałem jeszcze w Sarmacie, ale zdecydowałem, że póki nie skończę gimnazjum nie przejdę do klubu z Ekstraklasy i to powiedziałem też skautom. Moim zamiarem nie było przyjście do Legii, bo chciałem przede wszystkim wyjechać. Wracając do Schalke była taka sytuacja, że byłem tam dwa razy na testach i miałem jechać po raz trzeci i postawili mi ultimatum: albo jadę z kadrą na Puchar Syrenki, albo do Gelsenkirchen. Wybrałem kadrę. Reprezentacja to jest duma, orzełek na piersi. Nie ma co wybierać, nie ma takiego czegoś. Dla mnie było jasne, że pojadę na kadrę. Z Legią tak naprawdę kontrakt podpisałem przed turniejem. W Pucharze wypadłem dobrze, bo zostałem najlepszym zawodnikiem. Wspomnienia i nagrody zawsze zostają, wspomnień nikt mi nie zabierze.

No i przyszedł czas na teraźniejszość, Pogoń Siedlce, trener Marcin Sasal, 1. liga.
Z tego roku, który spędziłem w Legii, nie byłem zadowolony. Nie czułem się w klubie potrzebny. Ja jestem takim człowiekiem, że jak źle się czuję w jakimś środowisku to nie szukam na siłę szczęścia. Pod koniec sezonu miałem kontuzję i zdecydowałem z managerem, że chcę iść na wypożyczenie. Na początku przewijały się kluby z Ekstraklasy, gdzie byłbym w pierwszym zespole i miałbym jakieś szanse na rozwój, ale zdecydowaliśmy, że najważniejsza będzie gra. Akurat, gdy szukaliśmy klubów w 1. lidze, zadzwonił do mnie trener Sasal i powiedział, że jest w Siedlcach i buduje drużynę i chciałby żebym do niego przyszedł. Trenera Sasala znałem wcześniej i wiedziałem, że jest to dobry specjalista, a pod jego skrzydłami bardzo się rozwinę i dostanę szansę. Tak jak mówię źle na tym nie wyszedłem. Jestem bardzo zadowolony z tego, że jestem w Siedlcach.

Po upływie kilku miesięcy możesz już jakoś ocenić swój pobyt w ekipie biało-niebieskich.
Przyszedłem do Siedlec głównie po to, żeby się odbudować: przez pierwszy sezon zacząć grać, a w drugim sezonie być już podstawowym zawodnikiem. Wydaje mi się, że wywalczyłem sobie miejsce i mam nadzieję, że w drugiej rundzie również będę wychodził w pierwszym składzie. Miałem kontuzję, do Siedlec przyszedłem jeszcze z urazem, byłem w trakcie rehabilitacji. Fizjoterapeuta w Siedlcach doprowadził mnie do stanu używalności. Wiadomo, początki są trudne: po kontuzji, drużyna seniorska. Ciężko było, ale z biegiem czasu było coraz lepiej i jestem zadowolony z tego, że tutaj trafiłem.

Pogoń gra coraz lepiej. Wiadomo, mecz w Bytowie nie wyszedł wam za bardzo, ale strzeliłeś swoją pierwszą bramkę dla ekipy z Siedlec.
Gol cieszy, pierwsze koty za płoty. Jestem z tego bardzo zadowolony i dumny, ale bramka cieszyłaby bardziej, gdybyśmy wygrali. Strzelanie goli to coś wspaniałego. Ja jako obrońca i defensywny pomocnik głównie mam zapobiegać utracie bramek, ale zdarzają się małe tego typu "epizody", kiedy je zdobywam. Co do trafienia z Bytovią to jakoś się tam odbiło i piłka trafiła do siatki, po prostu.

Ostatnio coraz częściej pojawiasz się w wyjściowym zestawieniu Pogoni, trener Sasal ustawia cię na różnych pozycjach.
Tak, ja jestem przede wszystkim od grania, a to gdzie trener Sasal mnie ustawia to jest jego zadanie. Dla mnie to będzie tylko na plus, bo jeżeli będę się ogrywał na różnych pozycjach, to w przyszłości będę bardziej uniwersalnym piłkarzem. Moją nominalną pozycją jest środek obrony, ale żeby grać w przyszłości w seniorach na tej pozycji, muszę przede wszystkim się ograć, zdobyć doświadczenie. Cieszę się, że dostaję kolejne szanse. Moje warunki fizyczne nie są takie dobre, jakbym chciał, ale nadrabiam innymi cechami.

Pogoń Siedlce to jest dla Ciebie tylko przystanek. Gdzie chciałbyś grać w przyszłości? Jakieś marzenie?
Marzenia zawsze są, a kto nie ma marzeń nie może być szczęśliwym człowiekiem. Trzeba marzyć, trzeba dążyć do ich realizacji. Moim marzeniem jest zagranie na Old Trafford w Manchesterze United. Obecnie skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Obecnie jestem w Siedlcach i konsekwentnie dążę do podniesienie swoich umiejętności. Teraz nie chcę wyjeżdżać za granicę. Chcę udowodnić coś w Polsce, przede wszystkim sobie, że potrafię i, że jestem dobrym zawodnikiem.

Jak masz ulubiony klub, w którym chciałbyś zagrać, to powiedz też kto jest twoim piłkarskim idolem?
Jak byłem mały to byli to Ronaldinho i Cristiano Ronaldo z czasów gry w Manchesterze United. Teraz jest kilku idoli. Skupiam się na analizie ich gry, kiedyś tylko ich oglądałem bez specjalnego wyciągania wniosków z ich występów. Na mojej pozycji są to obecnie Sergio Ramos, Vincent Kompany, John Terry, w pomocy lubię sposób gry Stevena Gerrarda i Franka Lamparda.

Oprócz klubu grasz również w reprezentacji, w kadrze Rafała Jansa U-18. Kto pierwszy zaprosił cię na konsultacje?
Na pierwszą konsultację pojechałem do trenera Dorny w Ciechanowie. Miało to miejsce po zdobyciu brązowego medalu na Mistrzostwach Europy przez prowadzony przez trenera rocznik 95. Miał u nas jedną konsultację podzieloną na dwie części, potem prowadził nas trener Zalewski.

Teraz kadra ma zgrupowanie przed dwumeczem z Serbią. Dwa mecze w przeciągu trzech dni, a potem powrót do klubu. Czy będziesz gotowy na mecz z Chojniczanką?
Tak, intensywność gry jest spora, ale taki jest nasz zawód. Zawodnicy na najwyższym poziomie grają co trzy dni i dobrze sobie radzą. Nie jestem od narzekania, tylko od grania.

A jakie masz marzenia odnośnie kadry?
Na razie skupiam się na teraźniejszości, na jak najlepszych występach w kadrze trenera Janasa. Daję z siebie wszystko - zobaczymy co przyniesie życie.

Rozmawiał Sebastian Chmielak, Ekstraklasa.net

Czytaj więcej o MŁODYCH PIŁKARZACH


Polecamy