Pogoń pokonała Wartę i utrzymała przewagę nad Termaliką
Porażką na własnym stadionie zakończyła rok 2011 Warta Poznań. W ostatnim meczu przed przerwą zimową podopieczni Jarosława Araszkiewicza przegrali z Pogonią Szczecin 1:2. Decydującą bramkę strzelił w samej końcówce Vuk Sotirović, zapewniając tym samym swojemu zespołowi trzy punkty.
fot. Marcin Bukowski
Niedzielny mecz był już trzecim pojedynkiem Warty z Pogonią w tym roku. W kwietniu rozegrane w ramach rundy wiosennej sezonu 2010/11 spotkanie zakończyło się zwycięstwem „Portowców” 2:1. Taki sam wynik padł na początku sierpnia, gdy oba zespoły zmierzyły się w Szczecinie w meczu trzeciej kolejki obecnych rozgrywek. W przeciwieństwie to tamtych przypadków, tym razem Pogoń była zdecydowanym faworytem spotkania i dość szczęśliwie spełniła oczekiwania.
Jako pierwsi jednak prowadzenie objęli gospodarze, strzelając bramkę po dość kontrowersyjnej decyzji arbitra. Tomasz Kwiatkowski uznał, że Mariusz Ujek był faulowany w polu karnym gości, a „jedenastkę” pewnie wykorzystał Piotr Reiss. Doświadczony napastnik zdobył w ten sposób swoją szóstą bramkę w tym sezonie, stając się samodzielnym liderem klubowej klasyfikacji strzelców. Pogoń, która od początku meczu ruszyła do ataku i sprawiała lepsze wrażenie niż zespół Warty, po stracie bramki nie zmieniła stylu gry, nadal próbując przejąć inicjatywę i atakować rywala. Większość akcji przerywał dobrze spisujący się duet środkowych obrońców: Łukasz Jasiński i Krzysztof Sobieraj. W 14. minucie ten drugi powstrzymał składającego się do strzału Bartosza Ławę, kilka chwil później Jasiński wygrał pojedynek z Donaldem Djousse. W 25. minucie Djousse zagrywał do Adama Frączczaka, a ten, stojąc na linii pola karnego próbował chyba zagrać na pamięć i podał piłkę pod nogi Pawła Sasina.
Do wyrównania doszło w 33. minucie meczu. Wychodzącego na czystą pozycję Djousse faulował Szamotulski, za co bramkarz Warty ukarany został żółtą kartką, a Pogoń otrzymała rzut karny, którego skutecznym egzekutorem okazał się Edi Andradina. Podobnie jak Reiss, dzięki temu trafieniu stał się najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. Trzeba przyznać, że 37-letni zawodnik w Poznaniu zaliczył bardzo dobry występ, kierując grą ofensywną swojego zespołu i kilkakrotnie obsługując kolegów z zespołu niezłymi podaniami.
Kolejną sytuację Pogoń miała w 48. minucie, gdy uderzenie Petera Hricki z trzydziestu metrów obronił Grzegorz Szamotulski. W 51. minucie po dośrodkowaniu Mariusza Ujka niecelny strzał głową oddał Rafał Kosznik. Siedem minut później bardzo dobry atak pozycyjny Pogoni zakończył się niecelnym uderzeniem Ediego. W 62. minucie z pozoru niegroźne dośrodkowanie Reissa sprawiło sporo problemów Radosławowi Janukiewiczowi, bowiem lecąca piłka odbiła się jeszcze od Emila Nolla i nieco zaskoczyła bramkarza gości, który jednak wyszedł z sytuacji obronną ręką. Bramkę dla Warty mógł zdobyć jeszcze Krzysztof Gajtkowski, ale w 84. minucie stojąc na linii pola karnego Pogoni zbyt długo przekładał sobie piłkę z nogi na nogę, aż w końcu ją stracił.
Gdy wydawało się, że w tym meczu już nic ciekawego się nie stanie, decydującą bramkę strzeliła Pogoń, a konkretnie wprowadzony na boisko w 66. minucie Vuk Sotirović. Po zagraniu Takafumi Akahoshiego Serb skierował piłkę do siatki ku zaskoczeniu całej linii defensywnej Warty. Obrońcy gospodarzy sygnalizowali w tej sytuacji spalonego, ale powtórki telewizyjne jednoznacznie pokazują, że z wyjściem spod własnej bramki spóźnił się Jasiński, przez co Sotirović zdobył zgodnego z przepisami gola.
Zwycięstwo w Poznaniu - mimo że dość szczęśliwe, to w pełni zasłużone - pozwoliło Pogoni utrzymać czteropunktową przewagę nad drugą w tabeli Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Podopieczni Marcina Sasala zrobili tym samym kolejny krok w drodze do Ekstraklasy. Marzenia o awansie na przyszły sezon będą musieli natomiast odłożyć gracze Warty. Poprzednie lata pokazują, że aby zająć premiowane awansem drugie miejsce trzeba zgromadzić mniej więcej 65-70 punktów. Dotychczas poznaniacy zdobyli ich 25, a więc brakuje czterdziestu. Przypomnijmy jednak, że w tym sezonie runda wiosenna jest wyjątkowo krótka, do rozegrania pozostało 14 kolejek, a więc 42 punkty do zdobycia. Gracze z Dolnej Wildy musieliby wiosną zagrać perfekcyjnie by w maju świętować awans. Taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny.
Wkrótce powinno okazać się, czy w Poznaniu pozostanie trener Jarosław Araszkiewicz. Ciężko oceniać szkoleniowca po trzech meczach, aczkolwiek zasłużył on na dłuższą szansę. Tak naprawdę jego pracę można by zweryfikować dopiero po zimowym okresie przygotowawczym, gdy będzie mógł wprowadzić swoją koncepcję budowy zespołu. Ale to już decyzja prezes Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej.