menu

Pogoń - Podbeskidzie LIVE! „Górale” uciekną przed strefą spadkową?

12 grudnia 2015, 11:20 | Przemysław Drewniak

W pierwszym sobotnim meczu 20. kolejki Ekstraklasy Pogoń Szczecin zmierzy się u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Faworytem tego starcia są bez wątpienia gospodarze, którzy muszą jednak mieć się na baczności – na Twardowskiego przyjeżdża jedna z najlepiej grających drużyn na wyjazdach w Ekstraklasie.

Pogoń Szczecin
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Podbeskidzie Bielsko-Biała
fot. Łukasz Łabędzki
1 / 2

Pod koniec roku przebudziły się zespoły z dołu tabeli. W ostatnich dwóch kolejkach komplet zwycięstw zaliczył Górnik Zabrze, Lech Poznań i Jagiellonia Białystok przedarły się już do pierwszej ósemki, a Śląsk Wrocław w piątek przerwał passę meczów bez wygranej. W efekcie Podbeskidzie, które jeszcze niedawno zajmowało miejsce w środkowej części tabeli, ma już tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

Nie patrzą w dół tabeli

„Górale” mogą pluć sobie w brodę, bo nie wygrali czterech ostatnich spotkań. Czy dosięgnęła ich zniżka formy? Zdaniem trenera Roberta Podolińskiego, nie ma powodów do niepokoju. - W ostatnich meczach zdobyliśmy mniej punktów, ale też trzeba wziąć pod uwagę to, z jakimi zespołami graliśmy. Był to absolutny top naszej ekstraklasy czyli Ruch Chorzów, Cracovia i Legia Warszawa. To zespoły, które w tym sezonie niechętnie rozdają punkty, tym bardziej doceniamy naszą zdobycz – zaznacza trener Podbeskidzia. Nie martwi go również sytuacja w tabeli. - Skupiamy się nad tym, że zmniejszyliśmy dystans do pierwszej ósemki, to też jest bardzo ważne. Mamy dwa punkty straty do ósmego zespołu, do Wisły Kraków, więc to nas cieszy i raczej w tę stronę chcemy patrzeć – mówi Podoliński.

Podbeskidzie pojechało do Szczecina bez Adama Pazio, który pauzuje za kartki, ale za to z powracającym po zawieszeniu Adamem Deją i Markiem Sokołowskim. Kapitan wyleczył już kontuzję i prawdopodobnie od razu wskoczy do podstawowego składu, by na prawej obronie zastąpić Pazio. Do długiej listy kontuzjowanych dołączył za to Adam Mójta, który rozgrzewał się przed ostatnim meczem z Ruchem Chorzów, ale miał problemy z kostką i w ostatniej chwili w wyjściowym składzie zastąpił go Frank Adu Kwame. Podoliński przyznaje, że zarówno on, jak i inni rezerwowi, którzy wystąpili przeciwko Ruchowi, dali mu do myślenia. Piłkarz z Ghany wyróżnił się ofiarnymi interwencjami w obronie, na środku defensywy poprawnie zagrał Celestine Lazarus, a Dariusz Kołodziej strzelił bramkę i był najlepszym zawodnikiem „Górali”. – Problemy nas nie opuszczają, ale na szczęście mamy rezerwowych, którzy podnoszą jakość zespołu – podkreśla Podoliński.

Murawski natchnął „Portowców”

Jeszcze niedawno wydawało się, że Pogoń ledwie czołga się do finiszu rozgrywek w tym roku. Podopieczni Czesława Michniewicza nie potrafili wygrać sześciu meczów z rzędu, ale wszystko odmieniła bramka Rafała Murawskiego zdobyta w ostatniej minucie spotkania z Lechią Gdańsk. „Portowcy” rzutem na taśmę sięgnęli po zwycięstwo w derbach Pomorza, a później w Łęcznej już po 34 minutach gry prowadzili 3-0, by ostatecznie wygrać 3-2.

„Jak jest źle, to uwierz, a jak dobrze, to zwątp” – mawia trener Pogoni. Właśnie w myśl tej zasady Michniewicz starał się przygotować piłkarzy do starcia z Podbeskidziem. – Nasza koncentracja nie może spaść po dwóch wygranych. Nie możemy pomyśleć, że już jesteśmy tacy dobrzy. Wiemy, że bielszczanie świetnie punktują na wyjazdach. Z dziesięciu meczów przegrali tylko dwa, z Legią na początku sezonu i ostatnio z Cracovią – przypomina Michniewicz. Jak twierdzi trener Pogoni, celem jego zespołu na ostatnie grudniowe kolejki jest zdobycie sześciu punktów (w następnym tygodniu „Portowców” czeka wyjazd do Krakowa na mecz z Wisłą).

W spotkaniu z Podbeskidziem na pewno nie zagra Łukasz Zwoliński, który ma coraz lepsze wyniki badań, ale jest szykowany dopiero na pierwszy trening w nowym roku. Oprócz niego poza grą pozostają wciąż Ricardo Nunes, Robert Obst i Hubert Matynia.


Polecamy