Pogoń po meczu ze Śląskiem: Tylko o debiutach będziemy pamiętać. Z Lechią ma być lepiej
Ekstraklasa piłkarska. Nie udał się wyjazd Pogoni Szczecin do Wrocławia. Nieodpowiedzialne zachowanie Łukasza Budziłka skończyło się osłabieniem zespołu i końcową porażką.
fot. Pogoń Szczecin Twitter
Pogoń dobrze rozpoczęła spotkanie, miała trzy okazje bramkowe i więcej z gry. Ale sytuacja zmieniła się w 12. minucie. Zastępujący kontuzjowanego Łukasza Załuskę Łukasz Budziłek sfaulował poza polem karnym Jakuba Koseckiego. Sędzia uznał, że faul (wślizg) był zbyt ostry i wyrzucił go z boiska. Debiut Budziłka trwał niespełna kwadrans. Za niego pojawił się kolejny debiutant - 20-letni Jakub Bursztyn, który do Pogoni trafił rok temu wypatrzony w rozgrywkach CLJ.
- Ciężko było wejść w mecz, bo i nie spodziewałem się, że moje wejście nastąpi w takich okolicznościach. Zrobiłem co mogłem - podsumował Bursztyn. Błędów wielkich nie popełnił, ale też i nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich umiejętności. Pogoń starała się kontrolować mecz nawet grając w osłabieniu, a gdyby nie błędy w końcówce I połowy i na początku II, to mogłaby wyjechać z dobrym wynikiem. Bramkę - choćby honorową - mógł strzelić trzeci z debiutantów 17-letni Adrian Benedyczak.
- Cieszę się bardzo z debiutu. Pracowałem mocno na tę szansę i myślę, że wkrótce będę dostawał ich więcej. Miałem okazję, ale nie udało mi się dobrze wykończyć akcji. Myślę, że nie odstawałem poziomem od rywali - mówił adept akademii Pogoni w której był od kilku lat. Benedyczak to wychowanek Gryfa Kamień Pomorski, gdzie do dziś gra jego ojciec - Ireneusz.
- Wiele sobie obiecywaliśmy przed tym meczem i od początku było to widać. Po niepotrzebnym wyjściu naszego bramkarza, błędnej decyzji i czerwonej kartce mecz potoczył się w innym kierunku - skwitował Kosta Runjaic, trener Pogoni. - Traciliśmy gole po błędach, w kuriozalnych momentach.
W sobotę Pogoń podejmie Lechię Gdańsk w ostatnim występie na Twardowskiego w tym sezonie. Początek meczu o godz. 15.30. Biało-zieloni są zagrożeni spadkiem, ale we wtorek odnieśli bardzo cenne zwycięstwo w Gliwicach i mają małą przewagę nad Piastem, Termalicą i Sandecją.
- We Wrocławiu chcieliśmy pokazać, że utrzymanie nie oznacza tego, iż nie będziemy nic robić. Gramy do końca o jak najlepszy wynik. Walczymy o jak najwyższe miejsce. Meczem z Lechią będziemy chcieli godnie pożegnać się z kibicami. Jestem pewien, że zagramy zdecydowanie lepiej i wynik będzie lepszy niż we Wrocławiu - zapewniał kapitan Adam Frączczak.