menu

Podział punktów w meczu beniaminków na zakończenie kolejki

4 sierpnia 2014, 19:52 | Daniel Harasim

Beniaminkowie nadal bez porażki w nowym sezonie Ekstraklasy. W spotkaniu kończącym 3. kolejkę, Górnik Łęczna podzielił się punktami z GKS-em Bełchatów (1:1). Obie bramki padły jeszcze przed przerwą.

W pierwszej jedenastce zespołu z Łęcznej zadebiutował Fiodor Cernych, 23-letni skrzydłowy rodem z Litwy. Trener Jurij Szatałow przesunął Cernycha na szpicę i trzeba oddać, że była to decyzja o wiele bardziej trafna niż dalsze wałkowanie wariantu z Pawłem Buzałą. Nowy nabytek Górnika był jednym z najlepszych zawodników na boisku, choć jego występ zostanie zapamiętany przede wszystkim z powodu... prawdopodobnie najszybszej żółtej kartki w historii Ekstraklasy. Litwin już w 2. sekundzie meczu starł się z Pawłem Baranowskim i ujrzał "herbatnik".

Niewiele później pierwszy akord spotkania zaintonowali goście. Po akcji braci Maków zespół z Bełchatowa otworzył wynik spotkania. Mateusz podawał z boku do dobrze wbiegającego Michała, a bezradna obrona i jeszcze bardziej bezradny Silvio Rodić mogli tylko patrzeć, jak piłka wpada do siatki.

Przez pierwsze minuty meczu to zespół przyjezdnych dyktował na boisku warunki gry, ale Górnik coraz bardziej się rozkręcał. Bardzo dobrze po bokach poruszali się Grzegorz Bonin i Patrik Mraz, całkiem niezłe zawody dawał także raczej negatywnie dotychczas oceniany Łukasz Mierzejewski. Ten ostatni dobrą dyspozycję potwierdził zresztą później bramką.

Kilka minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą część gry po ciekawej "klepce" w rogu boiska mocno w pole karne piłkę wbił Bonin. Znikąd zza pleców obrony wyrósł "Mierzej" i zrobił to, co do niego należało - ładnym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy wepchał futbolówkę do siatki.

W drugiej części gra ponownie się wyrównała, a walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. W obu obozach było wiele niedokładności i tak naprawdę piłkarze sami przeszkadzali sobie w akcjach. W ekipie Górnika fatalnie prezentował się Przemysław Kaźmierczak, który zaliczył wiele groźnych w skutkach strat. Niespodziewanie skutecznie z prawej strony wciąż biegał za to Łukasz Mierzejewski. Niespodziewanie, bo ten zawodnik przez ostatnie pół roku przecież prawie wcale nie grał w lidze.

W 78. minucie na boisku zameldował się kolejny nowy nabytek drużyny Szatałowa, Shpetim Hasani. Kosowianin zmienił Fiodora Cernycha, ale nie miał zbyt wiele czasu na przedstawienie swoich usług. W ostatniej minucie meczu miał okazję do zostania bohaterem, ale po dośrodkowaniu Sebastiana Szałachowskiego nie trafił głową do bramki Malarza. Przy tej akcji Hasani fantastycznie uciekł obrońcom i wyszedł na czystą pozycję, ale zabrakło trochę precyzji.

Żadna z ekip nie zdołała już odmienić losów meczu, ale o swoim losie w następnej kolejce zadecydował... Bartosz Ślusarski. Napastnik GKS-u Bełchatów w 90. minucie w walce o piłkę uderzył Tomislava Bożicia łokciem w twarz, za co ujrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Ta wyklucza go z kolejnego spotkania, w którym bełchatowianie zmierzą się ze Śląskiem Wrocław.

Starcie beniaminków zakończyło się podziałem punktów. Górnik przed najtrudniejszym wyjazdem sezonu zaprezentował się całkiem solidnie, za to kilka powodów do narzekania ma trener Kamil Kiereś. Już za tydzień Górnik czeka mecz z Legią przy Łazienkowskiej w Warszawie, a do Bełchatowa przyjedzie Śląsk.


Polecamy