menu

Podział punktów w Grudziądzu, Olimpia na remis z Wisłą Płock

27 sierpnia 2014, 18:54 | Dawid Mątewski, krk

Olimpia Grudziądz przed własną publicznością zremisowała z Wisłą Płock 1:1. Obie bramki padły po stałych fragmentach gry, a ich zdobywcami byli środkowi obrońcy Michal Piter-Bućko i Paweł Magdoń.

Olimpia Grudziądz zremisowała z Wisłą Płock
Olimpia Grudziądz zremisowała z Wisłą Płock
fot. Dawid Gus

Obie drużyny rozpoczęły mecz bardzo ostrożnie, jedni jak i drudzy wyczekiwali na błąd rywala. Początek był jak często bywa w takim spotkaniach dość nerwowy, niepotrzebne błędy czego konsekwencjami było wiele strat po obu stronach.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili piłkarze Wisły, po stałym fragmencie wykonywanym etatowo przez Filipa Burkhardta. Janus uciekł spod opieki obrońcom Olimpii dzięki czemu znalazł się w świetnej sytuacji na zdobycie bramki, jednak piłka po jego uderzeniu minęła słupek bramki strzeżonej przez Łukasza Sapelę. Już dziesięć minut później, a dokładniej w 31. minucie zrobiło się gorąco pod bramką gości. Rzut rożny miała Olimpia, do którego wykonania podszedł Marcin Kaczmarek, jego dośrodkowanie minęło większość zawodników z pola karnego, a piłkę uratował Adam Cieśliński, który przewrotką zgrał piłkę do Kłusa, który zamknął całą akcję groźnym strzałem głową.

Cztery minuty później oglądaliśmy pierwszą bramkę, jej strzelcem był Michal Piter-Bućko, który perfekcyjnie posłał piłkę do bramki rywali po uderzeniu głową, piłkę w pole karne ponownie ze stałego fragmentu zagrywał Kaczmarek. Do końca pierwszej części spotkania wiele się nie działo, spokojnie rozgrywali piłkę i prowadzili grę grudziądzanie.

Drugą połowę rozpoczęli podopieczni Marcina Kaczmarka atakiem na bramkę Olimpii z czego ostatecznie nic groźnego nie wynikło, gdyż na posterunku był Łukasz Sapela. W 56. minucie Olimpia była bliska podwyższenia wyniku za sprawą Cieślińskiego, który tym razem urwał się spod opieki obrońców Wisły i wychodził na czystą pozycję, stanąłby "oko w oko" z Kiełpinem, gdyby nie faul Hiszpańskiego przed polem karnym na żółtą kartkę. Do wykonania rzutu wolnego podszedł Kaczmarek, a płocczan od straty bramki uratował piękną paradą Seweryn Kiełpin.

Przez kolejne dziesięć minut gra była dość wyrównana, akcje po jednej jak i drugiej stronie, które nie przynosiły żadnych korzyści w tym między innymi strzał Woźniaka z dystansu, który okazał się minimalnie za wysoki. To spotkanie potwierdziło tylko tezę "nie wykorzystane okazję lubią się mścić". Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania Michal Piter-Bućko wyrównał wynik meczu strzałem po stałym fragmencie, asystował mu Burkhardt. Do końca spotkania pozostało niewiele, a podrażnione ambicje biało-zielonych i zaangażowanie, które było widoczne przy każdej akcji utwierdzało w przekonaniu, że będzie jeszcze się działo i też tak było.

Do końca widowiska zostało dziesięć minut, gdy w polu karnym padł Cieśliński, wydawałoby się, że powinien być to ewidentny rzut karny dla gospodarzy, ale nic z tego, gwizdek arbitra z Olsztyna milczał. Olimpia atakowała, nacierała dla bramkę Kiełpina, lecz efektów w postaci bramki nie było już do końca spotkania, a mecz zakończył się remisem 1:1.


Polecamy