menu

Podział punktów w Bydgoszczy. Zawisza wciąż walczy o utrzymanie, Piast zostaje w Ekstraklasie

2 czerwca 2015, 22:27 | Wojciech Adamczak

Piłkarze Piasta Gliwice remisem z Zawiszą w 36. kolejce T-Mobile Ekstraklasy zapewnił sobie utrzymanie w Ekstraklasie na przyszły sezon. Bydgoszczanie o utrzymanie będą walczyli do samego końca rozgrywek.

Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
Zawisza Bydgoszcz - Piast Gliwice
fot. PAWEŁ SKRABA/GAZETA POMORSKA
1 / 13

Trener Piasta nie mógł dziś skorzystać z Kamila Wilczka i Sasy Żiveca, więc ustawił zespół defensywnie. Było to dobre posunięcie, bo bydgoszczanie nie mogli sforsować pięcioosobowego bloku defensywnego. Gliwiczanom udało się w pierwszej połowie zniwelować atuty Zawiszy w środku pola, zacieśniając szyki obronne i nie dopuszczając do prostopadłych podań.

Gospodarze nie rzucili się na rywala w pierwszej połowie, szukali luk w obronie Piasta, jednak bezskutecznie. Zagrożenie nadciągało głównie z dwójkowych akcji na skrzydłach, ale dośrodkowania nie docierały do adresatów. Podopieczni Radoslava Latala raz po raz próbowali kontrować, jednak brakowało dokładnego rozegrania na połowie przeciwnika i pierwsza połowa zakończyła się bez dobrej sytuacji dla którejkolwiek z drużyn.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy nie przyniósł zmiany obrazu gry. Obie ekipy uporczywie trzymały się z dala od pola karnego rywala i z uporem maniaka wymieniały nic niewnoszące podania. Od około 60. minuty bydgoszczanie przypomnieli sobie, jak ważna jest wygrana i ruszyli zdecydowanie do ataku. Największe zagrożenie stwarzał Bartłomiej Pawłowski, który szalał po obu stronach boiska. Po jednym z rajdów idealnie wyłożył piłkę Mice, a ten w tylko sobie znany sposób zdołał z trzech metrów uderzyć obok pustej bramki. Portugalczyk powinien przyjąć na korepetycje Erika Grendela z Górnika Zabrze, który w miniony weekend w podobnej sytuacji strzelił „swojaka”.

Końcówka to rozpaczliwa, ale bardzo skuteczna obrona Piasta, który już nawet nie pozorował ataków. Zawiszanie nie potrafili jednak defensywy rywala, bijąc głową w mur, a dośrodkowaniami w trybuny bydgoskiego stadionu. Piast miał jasno określony cel na to spotkanie, skrzętnie go zrealizował i w nagrodę zapewnił sobie utrzymanie w lidze. Zawisza z kolei po raz kolejny nie zdołał wygrać spotkania na własnym stadionie, kiedy zwycięstwo było obowiązkiem. Wciąż jest jednak szansa, decydująca batalia już w piątek w Chorzowie.


Polecamy