menu

Podział punktów w Bełchatowie, gol Grzelczaka uratował Lechię przed porażką

14 września 2014, 19:56 | Grzegorz Ignatowski

GKS Bełchatów w drugim niedzielnym meczu 8. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zremisował z Lechią Gdańsk 1:1. Drużynę Quima Machado przed porażką uratował efektowny gol Piotra Grzelczaka w doliczonym czasie gry. To był pierwszy gol stracony na własnym boisku przez drużynę GKS-u Bełchatów.

Gdyby słupki i poprzeczki umiały mówić to po pierwszych 30 minutach tego spotkania i tak nic by nie powiedziały. Prawdopodobnie już by zasnęły, lub umierałyby z nudów. No bo jak mogłyby zareagować, skoro spodziewały się dobrego widowiska, które okazało się festiwalem bezradności. Wystarczy powiedzieć, że przez 37 minut żadna z drużyn nie oddała ani jednego strzału, a pod jedną z bramek niebezpiecznie robiło się tylko od święta. Gdyby chociaż słupki i poprzeczki mogły korzystać z Twittera, to zapewne bawiły by się nie najgorzej, albo wzięłyby przykład z Marka Wawrzynowskiego.

− Przełączyłem na Man Utd, nie oglądam Lechii dopóki się nie wzmocnią − pisał na Twitterze Marek Wawrzynowski.

37. minuta była dla tego spotkania kluczowa. Wówczas piłkarze Bełchatowa oddali pierwszy strzał w tym meczu i od razu zakończyło się to bramką. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bartosz Ślusarski przepchnął Marcina Pietrowskiego i strzałem głową skierował piłkę do siatki.

Lechia grała słabo, więc Joaquim Machado musiał jakoś zareagować w przerwie. Zdecydował się on zastąpić Filipa Malbasicia Piotrem Wiśniewskim. 32-letni "Wiśnia" natychmiast pokazał, że jest znacznie bardziej wartościowym piłkarzem od wypożyczonego z Hoffenheim Serba. Współpraca Wiśniewskiego z Makuszewskim wyglądała obiecująco i kibice Lechii mogli mieć nadzieje, że w tym spotkaniu spotka ich jeszcze coś pozytywnego. Jednak to nie Lechia a Bełchatów miał wyśmienitą szansę na zdobycie kolejnego gola. W 62. minucie wprowadzony kilka chwil wcześniej Prokić stanął oko w oko z Dariuszem Trelą. Serb mógł zrobić wszystko, włącznie z ułożeniem pasjansa przed strzałem, ale podjął decyzję pochopnie i strzelił na siłę, obok prawego słupka. Za karę Kamil Kiereś mógłby kazać mu układać pasjansa przez kilka godzin dziennie - może to nauczyłoby 25-letniego napastnika jak zachować zimną krew.

Goście musieli postawić wszystko na jedną kartę i ruszyć do ofensywy. Dogodną sytuację udało się wypracować dopiero na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego po stałym fragmencie gry. Stojan Vranjes mocno uderzył na bramkę z rzutu wolnego wykonywanego w niewielkiej odległości od linii pola karnego i Arkadiusz Malarz z dużym trudem wybił piłkę. Kilka minut później gdańszczanie wykonywali rzut rożny. Mimo iż dośrodkowanie nie było precyzyjne, bełchatowianie nie potrafili oddalić niebezpieczeństwa od własnej bramki, z czego skorzystał Piotr Grzelczak, który popisał się technicznym strzałem w górny róg bramki GKS-u. Czy ten gol, gwarantujący jeden punkt uratuje posadę Joaquima Machado? Dowiemy się zapewne w najbliższych dniach.


Polecamy