Podwójna radość Mateusza Zachary. Z bramki i z wygranej
Mateusz Zachara strzelił w Płocku pierwszą bramkę dla Wisły Kraków. Gol dał prowadzenie „Białej Gwieździe” 1:0. Później było jeszcze 2:0, ale gospodarze wyrównali i dopiero w doliczonym czasie gry wygraną 3:2 drużynie spod Wawelu zapewnił Patryk Małecki. Zachara schodząc z boiska żartował, że musiały być emocje, dlatego krakowianie dopuścili do tak dramatycznej końcówki. Później już jednak na poważnie odpowiadał na pytania, choć oczywiście był zadowolony z wygranej.
fot. Wojciech Matusik
– Pierwszą połowę zagraliśmy dobrze – mówi Mateusz Zachara. – Wykonywaliśmy przedmeczowe założenia, strzeliliśmy dwie bramki. Wiedzieliśmy, że rywale ruszą nas w drugiej połowie. Było mówione, żeby uważać, żeby nie stracić bramki od razu, na początku. Niestety, straciliśmy, a to dodało wiatru w żagle przeciwnikom. Straciliśmy drugą bramkę i tak naprawdę w drugiej połowie to Wisła Płock miała więcej sytuacji bramkowych. Szczęście dopisało jednak nam i w ostatniej minucie strzeliliśmy zwycięską bramkę.
Patryk Małecki kolejny raz zapewnił Wiśle Kraków wygraną, co doceniają koledzy. Mówi o tym również Zachara: – Patryk już drugi raz strzela w doliczonym czasie bramkę na wagę trzech punktów. Chwało mu za to, ale oby strzelał już nie w doliczonym czasie, a wcześniej załatwiał sprawę…
Zapytany o bramkę, którą Mateusz Zachara sam strzelił, piłkarz opowiada: – To była ładna akcja, zakończona golem. Cieszę się podwójnie, bo trochę już tych meczów bez strzelonej bramki było. Mam nadzieję, że to będzie takie przełamanie z mojej strony i że będę grał, strzelając bramki seriami.