Podsumowanie 5. kolejki La Liga: Nietoperze po trzech latach wracają na szczyt
Po udanym początku Valencii i Sevilli, w Hiszpanii zaczęto się zastanawiać, czy czasem w obecnym sezonie aż pięć drużyn nie będzie walczyć o tytuł mistrzowski. Nietoperze, po czwartkowym meczu z Cordobą, awansowali nawet na fotel lidera La Liga. Na zupełnie przeciwnym biegunie znajdują się Baskowie z Bilbao i San Sebastian. Zapraszamy do podsumowania.
Mecze 5. kolejki La Liga
Real Madryt – Elche 5:1 (Bale 20’, C. Ronaldo 28’-k., 32’, 80’-k., 90+2’ – Albacar 15’-k.)
Na arenę pierwszego meczu piątej serii spotkań w Hiszpanii wybrano Santiago Bernabeu, gdzie Real Madryt miał zdobyć pewne trzy punkty w starciu ze znacznie słabszym od siebie Elche. W ekipie gości po kilku słabych występach tylko na ławce rezerwowych zasiadł polski bramkarz Przemysław Tytoń, którego między słupkami zastąpił Manu Herrera. Choć to Królewscy byli absolutnym faworytem tego pojedynku, to jednak pierwsi gola zdobyli goście, gdy po kwadransie gry Cristiano Ronaldo przypadkowo sfaulował w polu karnym wychowanka Realu, Pedro Mosquerę, a jedenastkę na gola zamienił Edu Albacar. Elche z tego prowadzenia cieszyło się jednak tylko przez pięć minut, bowiem bardzo szybko głową do wyrównania doprowadził Gareth Bale. Warto wspomnieć, że bardzo słabą interwencję przy tym strzale zanotował Manu Herrera, co sprawia, że szkoleniowiec przyjezdnych, Fran Escriba, z obsadą bramkarza na kolejne spotkanie może mieć spory ból głowy.
Gol Bale’a uspokoił Realowi to spotkanie, a później do pracy się wziął absolutny lider Królewskich, Cristiano Ronaldo. Trzeba jednak przyznać, że rozpocząć prawdziwy festiwal strzelecki pomógł mu rozpocząć sędzia Clos Gomez, przyznając w 28. minucie gospodarzom rzut karny za bezczelną symulkę Brazylijczyka Marcelo. Dodając do tego fakt, iż obrońca Realu miał już na swoim koncie żółtą kartkę, można śmiało stwierdzić, że to spotkanie mogło się potoczyć zupełnie inaczej, szczególnie że chwilę później to właśnie Marcelo dośrodkował idealnie na głowę Ronaldo, który podwyższył wynik spotkania na 3:1. Pewni swego podopieczni Carlo Ancelottiego swój triumf przypieczętowali w ostatnich dziesięciu minutach gry, gdy Ronaldo wykorzystał podyktowany za faul Pasalicia na nim rzut karny, a już w doliczonym czasie ustalił rezultat na 5:1 po bardzo ładnym podaniu Garetha Bale’a. Cztery bramki CR7, pięć goli Realu, który po słabym początku przesuwa się do ligowej czołówki.
Celta Vigo – Deportivo La Coruna 2:1 (Nolito 4’, Larrivey 72’ – Cuenca 55’)
Po wysokiej porażce z Realem Madryt 2:8, niewiele wskazywało, by Deportivo mogło we wtorkowych derbach Galicji przerwać passę Celty, która w tym sezonie jeszcze nie przegrała. Gospodarze nie czekali długo, bo już w 4. minucie były zawodnik Benfiki, Nolito, popisał się znakomitym rajdem i strzałem przy bliższym słupku pokonał bramkarza Depor, Germana Luxa. Po tym trafieniu Celta nabrała wiatru w żagle, lecz nie skończyło się to golem. Pierwszą groźną okazję dla podopiecznych Hernandeza stworzył duet Farina - Postiga. Ten pierwszy zagrał piłkę na wolne pole do Postigi, który zacentrował piłkę na krótki słupek, ale Medunjanin nie zdążył za dośrodkowaniem Portugalczyka i cała akcja zakończyła się rzutem rożnym. W 55. minucie dosyć nieoczekiwanie Deportivo wyrównało. Helder Postiga zagrał prostopadle do biegnącego na prawym skrzydle Juanfrana, ten podał po ziemi w pole karne do Isaaka Cuenki, a były gracz Barcelony uprzedził próbującego interweniować Mallo i trafił do siatki Alvareza. Ponad kwadrans później na prowadzenie znowu wyszła Celta. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Nolito, a Joaquin Larrivey głową wpakował piłkę do bramki. W 89. minucie Sidnei znalazł się w polu karnym Celty i próbował podać do znajdujących się w środku "szesnastki" kolegów. Jego podanie nie dotarło do celu, gdyż ręką interweniował Cabral, co oznaczało, że w końcówce meczu Deportivo otrzymało rzut karny. Piłkę na wapnie postawił Medunjanin, który kilka dni wcześniej z tego samego stałego fragmentu gry pokonał Ikera Casillasa. Tym razem Sergio Alvarez wybronił strzał Bośniaka i to ekipa z Vigo wygrała derby Galicji.
Almeria – Atletico Madryt 0:1 (Miranda 60’)
Po dwóch spotkaniach bez zwycięstwa (w Lidze Mistrzów z Olympiakosem i w Primera Division z Celtą), wreszcie przełamało się Atletico Madryt, które w tym celu przyjechało do Almerii. Piłkarze Diego Simeone tego dnia zwyciężyli dzięki swoim dwóm największym i bardzo dobrze znanym wszystkim atutom, czyli skutecznej defensywie i znakomicie rozgrywanym stałym fragmentom gry. Już na początku spotkania po jednym z nich rozgrywający znakomite zawody bramkarz Ruben musiał bronić uderzenie głową Diego Godina. W kolejnych minutach golkipera Almerii nie mogli także pokonać Raul Garcia (dwukrotnie) oraz Tiago, ale udało się to równo po upływie godziny gry niezawodnemu Joao Mirandzie, który głową po rzucie rożnym zapewnił Atletico prowadzenie. Almeria tego dnia praktycznie nie istniała, a goście mogli to spotkanie wygrać wyżej, gdyby Arda Turan i Alessio Cerci potrafili wykorzystać sytuacje sam na sam z Rubenem. Ostatecznie jednak Atletico skromnie pokonało Almerię 1:0 i wywalczyło ważny dla siebie komplet punktów.
Eibar – Villarreal 1:1 (Arruabarrena 8’ – Moreno 71’)
Na mecz z beniaminkiem ligi do Baskonii przyjechała "Żółta Łódź Podwodna", której celem był powrót do domu z trzema punktami. Piłkarze Marcelino Garcii weszli jednak bardzo źle w to spotkanie. Wynik spotkania otwarty został już w 9. minucie, kiedy do siatki trafił były piłkarz Legii Warszawa, a obecnie kapitan Eibar, Mikel Arruabarrena. Chwilę później bliski podwyższenia był Berjon, który z ponad trzydziestu metrów od bramki przeciwnika próbował dośrodkowywać, lecz wyszedł z tego bardzo groźny strzał, który omal nie wpadł ‘za kołnierz’ bramkarzowi Villarreal, Sergio Asenjo. W pierwszej połowie goście nie stworzyli sobie żadnej groźnej okazji strzeleckiej. Druga część gry rozpoczęła się od groźnej wrzutki gospodarzy w pole karne przyjezdnych, ale grający na prawym skrzydle Capa nie był w stanie zamknąć akcji. Pierwszą wartą uwagi sytuację dla "Żółtej Łodzi Podwodnej" wykreował Javi Espinosa, mocno strzelając z około dwudziestu metrów, zmuszając tym samym Xabiego Iruretę do interwencji. W 71. minucie ofensywny gracz gości, Gerard Moreno, doprowadził do remisu golem ponadprzeciętnej urody. Napastnik otrzymał dokładne podanie na prawej stronie boiska, zszedł do środka na lewą nogę, czym zmylił defensora przeciwnika i technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce. W końcówce starcia Villarreal mogło strzelić gola na wagę trzech oczek, jednak "piłkę meczową" zmarnował Vietto, nie wykorzystując sytuacji sam na sam z bramkarzem, przez co mecz rozgrywany w Kraju Basków zakończył się podziałem punktów.
Rayo Vallecano – Athletic Bilbao 2:1 (Baptistao 39’, 89’ – Aduriz 20’)
W tym sezonie drużyna z Vallecas jeszcze nie wygrała, a pierwszej okazji do radości z trzech punktów szukała w starciu na własnym stadionie z silnym Athletikiem Bilbao. Środowe spotkanie jednak lepiej rozpoczęli goście. Festiwal groźnych uderzeń rozpoczął Etxebarria. Po jego strzale futbolówką jeszcze pofrunęła niewiele ponad poprzeczką, ale już w 21. minucie Aritz Aduriz trafił do siatki gospodarzy. W tej akcji wiele zrobił Benat. To on podarował de Marcosowi otwierające podanie, a ten zagrał wzdłuż linii bramkowej do Aduriza, który tylko dopełnił formalności i mieliśmy 1:0 dla Los Leones. Tej przewagi przyjezdni nie potrafili dowieźć nawet do przerwy i już w 39. minucie na Las Vallecas mieliśmy remis. Przy dośrodkowaniu Liki fatalnie skiksował Iraizoz, któremu piłka przeleciała pod pachą i trafiła wprost pod nogi Baptistao, a były gracz Atletico Madryt z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. W drugiej połowie mieliśmy grę ‘akcja za akcję’. Obie drużyny starały się zdobyć zwycięską bramkę, a ostatecznie udało się to gospodarzom. W 89. minucie gry z lewej strony boiska piłkę dośrodkował Kakuta i choć pierwszy strzał głową Baptistao zdołał obronić Iraizoz, to przy dobitce napastnika Rayo był już bezradny i takim oto sposobem zespół Paco Jemeza wygrał swój pierwszy mecz i to nie z byle jakim rywalem. Nie wszyscy jednak wynik 2:1 uznali za sprawiedliwi. Po meczu trener gości, Ernesto Valverde, powiedział: "Zasłużyliśmy na remis. Nasza porażka to splot nieszczęśliwych okoliczności".
Sevilla – Real Sociedad 1:0 (Deulofeu 18’)
To był niewątpliwie hit tej kolejki La Liga. W podstawowym składzie Sevilli po raz kolejny ujrzeliśmy polskiego defensywnego pomocnika, Grzegorza Krychowiaka, który od początku sezonu okazuje się chyba najlepszym letnim transferem klubu z Estadio Sanchez Pizjuan. Już od początku meczu bramkarz Sociedad, Zubikarai, nie narzekał na brak pracy. Po strzale Parejy z rzutu wolnego golkiper baskijskiej drużyny musiał popisać się nie lada paradą, by wybronić to niezwykle silne uderzenie. W 18. minucie nawet on mógł niewiele zrobić, gdy do siatki trafił Gerard Deulofeu. Młody zawodnik wykazał się największą trzeźwością umysłu, gdyż przy dośrodkowaniu Tremoulinasa wszyscy piłkarze w polu karne ruszyli do przodu, a on jako jedyny przewidział, że piłka minie ich wszystkich i z zimną krwią uderzeniem z powietrza zapewnił prowadzenie drużynie Unaia Emery’ego. Później szczęścia spróbował Reyes uderzając zza pola karnego w długi róg bramkarza, ale kapitan Andaluzyjczyków nie trafił nawet w światło bramki. Po kilku minutach Chori Castro zmarnował świetną okazję do wyrównania, gdyż już na jego drodze do bramki jedynym przeciwnikiem był bramkarz, ale napastnik za bardzo wyrzucił się z piłką do boku i zaprzepaścił tę sytację. Już w drugiej połowie bliski zdobycia gola był Mbia, ale piłkę nogą na linii bramkowej wybił bramkarz Sociedad, Zubikarai, dzięki któremu Baskowie w środowy wieczór nie stracili kolejnych bramek. Mimo wielu dogodnych okazji Sevilla wygrała to spotkanie zaledwie 1:0, niemniej jednak trzy punkty pozostały w stolicy Andaluzji.
Malaga – FC Barcelona 0:0
Do piątej kolejki trzeba było czekać na pierwszą stratę punktów w wykonaniu dotychczasowego lidera z Barcelony. Podopieczni Luisa Enrique nie byli w stanie pokonać na La Rosaleda Malagi, rozgrywając w Andaluzji bardzo słabe spotkanie. Zespół Javiego Gracii, niczym Osasuna w poprzednim sezonie (0:0 z Barcą), był tego dnia niezwykle dobrze ustawiony i nie pozwalał na nic znacznie bardziej renomowanemu przeciwnikowi. Barcelona praktycznie ani razu nie zagroziła bramce Kameniego – kilkakrotnie dokładności brakowało w akcjach dwójkowych Jordiego Alby z Leo Messim, a po stałych fragmentach gry Gerardowi Pique i Markowi Bartrze, którzy potrafili dojść do piłki po dośrodkowaniach Ivana Rakiticia. Barca tego dnia, po raz pierwszy od 10 lat, nie zanotowała ani jednego celnego strzału na bramkę rywala. Malaga z kolei była bliska zdobycia kompletu punktów na kwadrans przed końcem spotkania, gdy z rzutu wolnego zaskakujące uderzenie Luisa Alberto sparował na słupek Claudio Bravo. Spotkanie to zakończyło się bezbramkowym remisem, co ‘strąciło’ Barcelonę z pozycji lidera La Liga, ale Katalończycy wciąż śrubują serię bez straconego gola. Rywale nie trafili do siatki Dumy Katalonii już przez 540 minut (9 godzin!) oficjalnych spotkań od początku sezonu.
Granada – Levante 0:1 (R. Garcia 46’)
Pomimo remisu Barcelony w Maladze, największą niespodziankę tej kolejki mieliśmy jednak prawdopodobnie w Granadzie, gdzie do świetnie spisującej się ekipy Joaquina Caparrosa przyjechało beznadziejne od początku sezonu i pozostające do tej pory bez strzelonego gola w lidze Levante. W pierwszej połowie to jednak gospodarze mieli na boisku inicjatywę, podczas gdy goście ograniczali się do nielicznych kontrataków. Dwóch dobrych sytuacji nie był w stanie wykorzystać Kolumbijczyk Jhon Cordoba, a po drugiej stronie najbardziej błyszczał Jose Luis Morales, ale w praktycznie żadnej sytuacji w pierwszych 45 minutach nie było naprawdę blisko trafienia dla którejkolwiek ze stron. Zmieniło się to tuż po wznowieniu gry, gdy na połowie rywala piłkę przejął skrzydłowy Levante, Ruben Garcia, i po przebiegnięciu około 30 metrów płaskim uderzeniem zza szesnastki pokonał bramkarza Granady, Roberto, strzelając tym samym pierwszego gola Levante w bieżących rozgrywkach. Dyspozycja dnia gospodarzy tego dnia pozostawiała bardzo dużo do życzenia, bowiem bliżej było wyniku 0:2 niż 1:1, gdy uderzenie z rzutu wolnego Rubena Garcii trafiło tylko w poprzeczkę bramki Granady. Levante zdobywa pierwsze w tym sezonie trzy punkty, z kolei Granada notuje pierwszą porażkę.
Espanyol Barcelona – Getafe 2:0 (S. Garcia 66’, Stuani 83’)
Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie udało się także wywalczyć w czwartkowy wieczór Espanyolowi Barcelona, który na własnym stadionie podejmował Getafe. Choć spotkanie to rozpoczęło się od bardzo dobrej sytuacji Sergio Garcii, który głową z kilku metrów nie potrafił pokonać Vicente Guaity, to w kolejnych minutach inicjatywę na boisku zaczęli przejmować piłkarze Cosmina Contry. Drużyna spod Madrytu nie potrafiła jednak swojej przewagi zamienić na gole. Już po przerwie uderzenie z dystansu Michela obronił Kiko Casilla, a po ładnej indywidualnej akcji Baba Diawara zapomniał o najważniejszym, czyli o skutecznym wykończeniu, posyłając piłkę w trybuny Power-8 Stadium. Co nie udało się gościom, udało się Papużkom w 66. minucie gry za sprawą ich lidera Sergio Garcii. Piękne podanie w pole karne między dwoma stoperami posłał Salva Sevilla, a Garcia strzałem z pierwszej piłki nie dał żadnych szans Guaicie. Od tego momentu gospodarze nabrali wiatru w żagle i swoje zwycięstwo przypieczętowali na siedem minut przed końcem spotkania. Po akcji Lucasa Vazqueza i sporym zamieszeniu w polu karnym Los Azulones, piłkę do siatki skierował Christian Stuani, ustalając wynik meczu na 2:0. W meczu dwóch drużyn, które zanotowały ligowy falstart, to Espanyolowi udaje się odbić od dna, na którym wciąż możemy znaleźć Getafe.
Valencia – Cordoba 3:0 (Alcacer 22’, Gaya 26’, Feghouli 73’)
Po remisie Barcelony z Malagą Valencia mogła być liderem tabeli po 5. ligowej kolejce. Aby tak się stało, popularne Nietoperze musiały pokonać na Estadio Mestalla Cordobę różnicą minimum trzech goli. Podopieczni Nuno Espirito Santo szybko wzięli się solidnie do pracy. W 22. minucie Paco Alcacer strzelił pięknego gola głową po wrzutce Sofiane'a Feghouliego z prawej strony boiska, a już cztery minuty później było 2:0, po tym, jak w zamieszaniu podbramkowym Jose Gaya huknął z lewej nogi z okolic jedenastego metra, nie dając żadnych szans bramkarzowi Cordoby, Juana Carlosa. Po tym trafieniu oba zespoły stworzyły sobie parę sytuacji. Najgroźniejsze było uderzenie głową obrońcy Valencii, Otamendiego, który wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Carlesa Gila. W drugiej połowie niewiele brakowało, a błąd defensywy Cordoby mógł okazać się dla beniaminka katastrofalny w skutkach. Obrońca zbyt lekko podał do bramkarza, a ten ratując sytuację, wybił piłkę wprost pod nogi Gomesa, lecz rozgrywający bardzo dobry mecz pomocnik Valencii nie uderzył zbyt precyzyjnie. W 73. minucie stało się to, na co kibice na Estadio Mestalla czekali od września 2011r. Gil prostopadle zagrał do Feghouliego, a Algierczyk mocnym strzałem w długi róg bramki rywala ustalił wynik meczu na 3:0, zapewniając tym samym Nietoperzom pierwsze od trzech lat prowadzenie w ligowej tabeli.
Statystyki kolejki:
Strzelono 22 gole
Pokazano 57 żółtych i żadnej czerwonej kartki
Na trybunach zasiadło 240 tys. widzów (24 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: S.Alvarez (Celta) – Albentosa (Eibar), Miranda (Atletico), Gaya (Valencia)– A. Gomes (Valencia), Bruno (Villarreal), Krychowiak (Sevilla), Camacho (Malaga), R. Garcia (Levante) - C. Ronaldo (Real M.), Baptistao (Rayo)
Ławka rezerwowych: Zubikarai (Sociedad), S. Sanchez (Malaga), Feghouli (Valencia), D. Garcia (Eibar), Bale (Real M.), Larrivey (Celta), S. Garcia (Espanyol)
Piłkarz kolejki: Cristiano Ronaldo (Real M.)
Nie można nie wyróżnić w tym spotkaniu zawodnika, który w jednym meczu zdobywa cztery gole, nawet jeśli dwa są z rzutów karnych. Cristiano w pełni korzysta ze słabości ostatnich przeciwników Realu i już zdecydowanie odjechał rywalom w klasyfikacji strzelców.
Cienias kolejki: Gorka Iraizoz (Athletic)
Bramkarz Basków z Bilbao nie popisał się w starciu z Rayo Vallecano, popełniając koszmarny błąd przy pierwszym trafieniu dla popularnych Piratów, a następnie grając niepewnie do ostatniego gwizdka arbitra.
Bramka kolejki: trafienie Paco Alcacera w meczu z Cordobą
Napastnik Valencii i reprezentacji Hiszpanii popisał się cudowną główką po dośrodkowaniu Sofiane’a Feghoulego. Takie bramki można oglądać całymi dniami.
Pozytywne wyróżnienie kolejki: Levante UD
Jeden gol w meczu z Granadą sprawił, by Levante z pozycji outsidera wskoczyło na 17. miejsce w tabeli i miało tyle samo punktów co Real Sociedad. Mimo to bilans bramkowy po pięciu spotkaniach nie zadowala. Dziesięć goli straconych przy tylko jednym strzelonym.
Negatywne wyróżnienie kolejki: Athletic Bilbao
Rayo jest ekipą niezbyt zorganizowaną w defensywie, dlatego pokonanie stołecznej ekipy nie powinno sprawić doświadczonym Baskom większego problemu. Mimo to musieli uznać wyższość rywala i teraz zajmują 18. (!) miejsce w tabeli.
Tabela La Liga po 5. kolejce [pełna tabela]:
1. Valencia 13 punktów, bramki 13:2
2. Barcelona 13, 11:0
3. Sevilla 13, 9:3
4. Atletico 11, 7:4
5. Real M. 9, 18:9
(…)
16. Elche 4, 5:13
17. Levante 4, 1:10
18. Athletic 3, 4:6
19. Getafe 3, 2:10
20. Cordoba 2, 3:10
Terminarz 6. kolejki La Liga (26-28.09) [pełen terminarz] :
Elche – Celta (piątek, godzina 21)
Villarreal – Real M. (sobota, 16)
Barcelona – Granada (sb, 18)
Atletico – Sevilla (sb, 20)
Athletic – Eibar (sb, 22)
Levante – Rayo (sb, 22)
Getafe – Malaga (niedziela, 12)
Deportivo – Almeria (nd, 17)
R. Sociedad – Valencia (nd, 19)
Cordoba – Espanyol (nd, 21)
Klasyfikacja strzelców:
C.Ronaldo (Real M.) – 9
Bueno (Rayo), Bacca (Sevilla), Bale (Real M.), Alcacer (Valencia) – 4
Messi (Barcelona), Neymar (Barcelona), Orellana (Celta), Larrivey (Celta), Nolito (Celta), S.Garcia (Espanyol), Miranda (Atletico) - 3
Skróty 5. kolejki La Liga:
Śledź autorów na Twitterze - Kuba Seweryn i Adam Wielgosiński