Podsumowanie 36. kolejki Premier League: Burnley i QPR pewne spadku, United prawie pewni TOP 4
Znamy już prawie wszystkie rozstrzygnięcia tego sezonu Premier League. Poznaliśmy już mistrza oraz dwóch spadkowiczów. W poniedziałek zakończono 36. kolejkę rozgrywek i do końca pozostały już tylko dwie.
Everton – Sunderland 0:2
0:1 Graham
0:2 Defoe
Sunderland tak jak rok temu jest już na takim etapie sezonu, że musi zgarniać punkty w każdym meczu, by myśleć o utrzymaniu. Plan wydawał się mało realny po pierwszych fragmentach tego spotkania kiedy to Everton mocno zdominował grę i tylko brak skuteczności Lukaku zadecydował o tym, że The Tofees nie wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie goście zaczęli dochodzić do głosu po tym jak raz po raz ratowali się od straty bramki. Dowodem tego był dosyć przypadkowy gol Grahama, który tak naprawdę ustawił nam resztę meczu. Na nic zdały się huraganowe ataki podopiecznych Martineza. Czasem brakowało celności, a w innych wypadkach na posterunku stał Pantilimon. Kiedy wydawało się, ze już więcej szczęścia Sunderland mieć nie będzie, padła druga bramka dla tego zespołu, w której główną rolę odegrał przypadek. Tym samym było już po meczu i Dick Advocaat pozostaje w wielkiej grze o utrzymanie.
Aston Villa – West Ham United1:0
1:0 Cleverley
Zapowiadało się nam na wyrównany mecz pełen walki i nie zawiedliśmy się. Brakowało nam tylko większej ilości bramek i skuteczności napastników. Christian Benteke wraca ostatnio do dawnej formy, ale nie prezentuje jeszcze poziomu, którego moglibyśmy się po nim spodziewać. Koncertowe zawody rozegrała tego dnia dwójka pomocników Aston Villi – Tom Cleverley i Jack Grealish. Po raz kolejny bardzo ważnym golem popisał się zawodnik, który jeszcze w poprzednim sezonie reprezentował barwy Manchesteru United. Po straconej bramce Młoty próbowały odrobić straty, ale najgroźniejsi byli ze stałych fragmentów gry. Przy nich na swoim miejscu był Shay Given.
Hull City – Burnley 0:1
0:1 Ings
Wydawało się, że Burnley pewne już tego, że następny sezon spędzi na zapleczu Premier League podejdzie do tego meczu na luzie i to Hull ma większe szanse na zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Burnley wyszło na ten mecz w bojowych nastrojach z zamiarem zgarnięcia trzech punktów. Początkowo w rzeczy samej to Tygrysy stwarzały sobie groźniejsze sytuacje, ale graczom Burnley wystarczyło jedno zamieszanie pod bramką Hull, by strzelić bramkę. W polu karnym odnalazł się nie kto inny jak Danny Ings, bez którego najprawdopodobniej cała kampania zakończyłaby się dla Burnley blamażem. Hull jest w niesamowicie ciężkiej sytuacji, bowiem przed sobą ma mecze z Manchesterem United i Arsenalem. Misja ,,utrzymanie'' zdaje się być coraz mniej realna.
Leicester City – Southampton 2:0
1:0 Mahrez
2:0 Mahrez
Stanęły naprzeciw siebie drużyny w zgoła odmiennych nastrojach. Leicester w kapitalnej formie, walczące o utrzymanie i drużyna Świętych, która ewidentnie jest w dołku, ale grę w europejskich pucharach ma raczej zapewnioną. Jak się okazało ten mecz może pokrzyżować te plany. A głównym tego powodem był Mahrez, który dwukrotnie pokonał Gazzanigę. Southampton w niczym nie przypominał zespołu, który mogliśmy oglądać w akcji jeszcze kilka tygodni temu. To Leicester miał o więcej klarownych okazji do zdobycia bramki, a goście nie mieli żadnego pomysłu na to, by zburzyć solidny mur defensywy Leicester. Drużyna Pearsona walczy jak lew o utrzymanie i z pewnością na nie zasługuje.
Newcastle United – West Bromwich Albion 1:1
0:1 Anichebe
1:1 Ayoze
Powiedzieć, że Sroki są w beznadziejnej formie, to bardzo mało, ale w pojedynku z takim rywalem jak West Brom i to na własnym stadionie można było się spodziewać zwycięstwa po drużynie Carvera. Obie bramki padły w pierwszej połowie, w charakterystyczny dla obu ekip sposób. West Brom świetnie wykrozystał swój stały fragment gry, po którym Anichebe skierował piłkę do siatki głową, a gospodarze… znów zostali uratowani przez młodego Ayoze Pereza. Strach pomyśleć co by się działo w tym sezonie na St. James Park gdyby nie Hiszpan. Newcastle przeważało, ale jak łatwo się domyślić nic większego z tego nie wynikło i obie drużyny musiały się zadowolić remisem. Jeden punkt może się okazać równy wadze utrzymania, ale póki co gracze Newcastle nie mogą być jeszcze niczego pewni.
Stoke City – Tottenham Hotspur 3:0
1:0 Adam
2:0 N’Zonzi
3:0 Diouf
Do tego, że Stoke potrafi sprawić niespodziankę i ograć teoretycznie silniejszego przeciwnika zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Wszyscy jednak mogliśmy się spodziewać, że Tottenham do spotkania na Britannia Stadium podejdzie bardziej zmotywowany i będzie mocniej starał się o punkty, tym bardziej, że wciąż ma szanse na zajęcie piątego miejsca na koniec sezonu. Tymczasem podopieczni Marka Hughesa podeszli do tego spotkania bardziej zmotywowani i widać było to bardzo wyraźnie. Jeszcze w pierwszej połowie zbudowali sobie dwubramkową przewagę, w drugiej powiększyli ją do trzech goli. Ta wygrana sprawiła, że mają jeszcze iluzoryczne szanse na wyprzedzenie w tabeli Swansea.
Crystal Palace – Manchester United 1:2
0:1 Mata
1:1 Puncheon
1:2 Fellaini
Trzy poprzednie spotkania „Czerwone Diabły”kończyły z zerowym dorobkiem punktowym i tym razem nie mogły pozwolić sobie na coś podobnego. Przewaga nad Liverpoolem wciąż co prawda była wystarczająca, ale żeby oszczędzić sobie nerwów w dwóch ostatnich kolejkach, musiały zwyciężyć na Selhurst Park. Zadanie zostało wykonane, ale nie było to najłatwiejsze zwycięstwo United w tym sezonie. Goście długo mieli problemy ze stwarzaniem sobie okazji podbramkowych, a kiedy objęły prowadzenie, to zrobiły to po strzale z rzutu karnego. Podopieczni Alana Pardew zdołali nawet wyrównać, ale wynik ostatecznie ustalił Marouane Fellaini. Belg wpakował piłkę głową do bramki po dośrodkowaniu Ashley’a Younga i teraz zespół z Old Trafford już jest praktycznie pewny gry w eliminacjach przyszłej edycji Ligi Mistrzów.
Manchester City – Queens Park Rangers 6:0
1:0 Aguero
2:0 Kolarov
3:0 Aguero
4:0 Aguero
5:0 Milner
6:0 Silva
Trzy lata temu na podobnym etapie (z tą różnicą, że była to ostatnia kolejka) sezonu obie te drużyny również mierzyły się ze sobą na Etihad Stadium. Po niewiarygodnym horrorze gospodarze wygrali 3:2 i zapewnili sobie mistrzostwo Anglii, a QPR zdołało się utrzymać w lidze. Tym razem londyńczycy znów walczyli o ligowy byt, ale „Obywatele” szans na tytuł nie mieli już żadnych. Do spotkania podeszli jednak tak, jakby znów walczyli o mistrzowską koronę – kompletnie zdominowali przeciwnika, wypunktowali wszystkie jego słabe strony i zwyciężyli różną sześciu trafień. Bardzo dużą rolę odegrał w tym triumfie niezawodny Kun Aguero, który pewnie zmierza po tytuł króla strzelców. Podopieczni Chrisa Ramsey’a przez tę porażkę nie mają już żadnych szans na utrzymanie. Przyszły sezon spędzą na walce o powrót do elity.
Chelsea – Liverpool 1:1
1:0 Terry
1:1 Gerrard
Stawka tego spotkania nie była duża, przynajmniej teoretycznie. Chelsea przed tą kolejką była już pewna tytułu mistrzowskiego, a Liverpool tylko cud mógłby dać awans do czołowej czwórki. Mierzyły się jednak ze sobą dwie duże marki i mogliśmy mieć nadzieję na ciekawe widowisko. Fajerwerków nie było, a sprawę strzelania goli zakończono jeszcze przed przerwą. Trafiali kapitanowie – John Terry, który stał się najskuteczniejszym obrońcą w historii Premier League, a także Steven Gerrard, który powoli żegna się ze swoim klubem. Druga połowa nie wyłoniła zwycięzcy, a i nie obfitowała w jakąś ogromną liczbę okazji do tego, by miała to zrobić. The Reds tracą teraz sześć oczek do czwartego Manchesteru United i aby zająć jego miejsce, musieliby wygrać wysoko pozostałe mecze i liczyć, że „Czerwone Diabły” dwukrotnie zostaną rozgromione.
Arsenal – Swansea City 0:1
0:1 Gomis
Arsenal wciąż walczy o pozycję wicelidera na zakończenie sezonu, ale jeśli będzie zabierał się do tego tak, jak w starciu ze Swansea, to będzie musiał zadowolić się czwartą lokatą. W poniedziałek „Kanonierzy” co prawda mieli przewagę, kreowali więcej okazji podbramkowych, ale zabrakło im skuteczności. Bardzo dobrze w bramce spisywał się Łukasz Fabiański i w dużej mierze dzięki niemu „Łabędzie” długo utrzymywały zero z tyłu. To pozostawiało im pole do manewru w kontrach i w końcu udało im się wpakować piłkę do bramki. W samej końcówce po strzale głową zrobił to Gomis, choć do dokładnej oceny potrzebne było goal-line technology. Trzy punkty ostatecznie powędrowały do Walii, a Arsenal czeka teraz trudne starcie z Manchesterem United na Old Trafford.
JEDENASTKA KOLEJKI:
Aguero (Man City), Ings (Burnley)
Silva (Man City), Fellaini (Man United), Cleverley (Aston Villa), Mahrez (Leicester)
Kolarov (Man City), Morgan (Leicester) Terry (Chelsea), Brown (Sunderland)
Fabiański (Swansea)
Tabela po 36 kolejkach | |||
---|---|---|---|
Pozycja | Klub | Liczba punktów | Różnica goli |
1. | Chelsea (Mistrz) | 84 | 42 |
2. | Manchester City | 73 | 41 |
3. | Arsenal | 70 | 32 |
4. | Manchester United | 68 | 25 |
5. | Liverpool | 62 | 11 |
* | * | * | * |
16. | Sunderland | 36 | -20 |
17. | Newcastle United | 36 | -24 |
18. | Hull City | 34 | -16 |
19. | Burnley (Spadek) | 29 | -26 |
20. | Queens Park Rangers (Spadek) | 27 | -28 |
Klasyfikacja strzelców | |||
---|---|---|---|
Pozycja | Nazwisko strzelca | Klub | Liczba goli |
1. | Sergio Aguero | Manchester City | 25 |
2. | Harry Kane | Tottenham Hotspur | 20 |
3. | Diego Costa | Chelsea | 19 |
4. | Charlie Austin | Queens Park Rangers | 17 |
5. | Alexis Sanchez | Arsenal | 16 |
Obserwuj autorów na twitterze!