Podsumowanie 33. kolejki La Liga: kolejna wpadka Barcelony, Atletico blisko tytułu
Czy 33. kolejka La Liga jest kluczowa dla walki o mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 2013/14? Bardzo możliwe, że tak! Przez kolejną wpadkę Barcelony, tym razem w Granadzie, Atletico Madryt znalazło się w bardzo komfortowej sytuacji w wyścigu po sukces, który ostatnio na Vicente Calderon udało się odnieść w 1996 roku. Co wydarzyło się w ten weekend w Hiszpanii? Zapraszamy do podsumowania.
Mecze 33. kolejki La Liga
Osasuna Pampeluna – Real Valladolid 0:0
Od bezbramkowego remisu dwóch bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie w Primera Division rozpoczęła się 33. seria spotkań w Hiszpanii. Pierwsza połowa spotkania należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy jako jedyni w tej części gry stwarzali jakiekolwiek okazje bramkowe. Najbliżej szczęścia był Alvaro Cejudo, który z dystansu trafił tylko w poprzeczkę bramki Jaime. Po przerwie blisko spektakularnego trafienia był z kolei gracz gości, Victor Perez, który bezpośrednio z rzutu rożnego trafił również w obramowanie bramki rywala. W drugiej połowie mecz był już bardzo wyrównany, a obie drużyny zmarnowały po jednej doskonałej okazji do strzelenia zwycięskiego gola. Alvaro Cejudo i Javi Guerra nie byli jednak w stanie pokonać golkiperów rywali w sytuacjach sam na sam z bramkarzem, przez co na El Sadar mecz zakończył się podziałem punktów, który nie może cieszyć żadnej ze stron.
Celta Vigo – Real Sociedad 2:2 (Nolito 37’-k., Santi Mina 82’ – Canales 8’, Griezmann 43’)
Ostatnie kolejki ligowe nie są najlepsze dla walczącego o europejskie puchary Realu Sociedad. Baskowie prowadzeni przez Jagobę Arrasatę z ostatnich ośmiu meczów ligowych wygrali zaledwie dwa, tracąc punkty z takimi rywalami, jak Almeria, Rayo Vallecano czy Osasuna, a ostatnio także będąc rozgromionym przez osłabiony Real Madryt aż 0:4. Drużyna Txuri Urdin pojechała w sobotę do Vigo na mecz z nieprzewidywalną Celtą i wszystko wskazywało na to, że będą w stanie odnieść zwycięstwo. Już w ósmej minucie gry mocny strzał z dystansu Sergio Canalesa wyprowadził gości na prowadzenie. Przebudzenie gospodarzy w kolejnych minutach pozwoliło im wyrównać stan spotkania w 37. minucie gry, gdy Inigo Martinez sfaulował w polu karnym Mario Bermejo, a jedenastkę na bramkę zamienił Nolito. Dobrego dla siebie wyniku zespół Luisa Enrique nie dowiózł jednak nawet do przerwy. Po szybkim kontrataku w wykonaniu Basków, Agirretxe dograł głową w pole karne do Griezmanna, który pięknym strzałem z półobrotu strzelił gola ‘do szatni’. Druga część gry rozpoczęła się dla gospodarzy chyba jeszcze gorzej niż skończyła pierwsza, bowiem za swój bezmyślny faul z boiska wyleciał Jon Aurtenetxe, wychowanek Athletiku Bilbao. Pomimo gry w osłabieniu i kolejnych okazji bramkowych stwarzanych i marnowanych przez rywala z San Sebastian (fatalne pudło Griezmanna!), Celta potrafiła w końcówce doprowadzić do wyrównania za sprawą strzału sytuacyjnego rezerwowego 18-letniego Santiego Miny, dzięki czemu na Balaidos padł ostatecznie remis 2:2.
Villarreal CF – Levante UD 1:0 (Perbet 90+4’)
Po serii siedmiu meczach, w których beniaminek Villarreal zaliczył zaledwie jedno zwycięstwo, walczący o puchary podopieczni Marcelino Garcii wreszcie zdobyli trzy punkty na własnym stadionie, El Madrigal, gdzie po raz ostatni Żółta Łódź Podwodna triumfowała w styczniu w spotkaniu z Almerią (2:0). To był słaby mecz, w którym paradoksalnie obaj bramkarze najbardziej się natrudzili, broniąc… strzały ‘samobójcze’ własnych kolegów. Wszystko wskazywało, że gospodarze zanotują w tym spotkaniu podwójną stratę, gdy na tablicy świetlnej utrzymywał się bezbramkowy remis, a kontuzji łydki doznał lider Villarreal, Bruno Soriano. Tak się jednak nie stało, bowiem w ostatniej akcji spotkania Nikos sfaulował Javiera Aquino, a z rzutu wolnego Trigueros dograł idealnie na głowę Jeremy’ego Perbet i ten strzelił rzutem na taśmę zwycięskiego gola dla Żółtej Łodzi Podwodnej.
Granada CF – FC Barcelona 1:0 (Brahimi 16’)
Po wyeliminowaniu z Ligi Mistrzów przez stołeczne Atletico, Barcelona na przeciągu kilku dni otrzymała kolejny poważny cios, tym razem w lidze. Podopieczni Gerardo Martino jechali do Granady, nie dopuszczając nawet do siebie myśli o ewentualnej stracie punktów, tymczasem bardzo szybko musieli zweryfikować własne oczekiwania, bo już po kwadransie gry, gdy gospodarzy na czoło wyprowadził skuteczną akcją w kontrataku Brahimi, stało się jasne, że Katalończykom o punkty będzie tego dnia niełatwo. Barcelona przeprowadzała w tym spotkaniu mnóstwo akcji w ataku pozycyjnym, stworzyła sobie kilkakrotnie więcej okazji do strzelenia goli, ale ilość wcale nie przekładała się na jakość, bowiem to przede wszystkim nieliczne kontrataki Granady znacznie bardziej podnosiły ciśnienie. Zespołowi z Camp Nou brakowało za to wielokrotnie odrobiny dokładności, która pozwoliłaby zmieścić piłkę w siatce świetnie i szczęśliwie broniącego Greka Karnezisa i po Realu Valladolid Granada okazała się kolejną drużyną, która pokonała mistrzów Hiszpanii bez utraty gola. Katalończycy stracili przez to swoją dobrą pozycję do obrony tytułu i teraz, oprócz zwycięstwa we wszystkich meczach do końca sezonu, muszą liczyć także na potknięcia drużyn z Madrytu, Atletico i Realu, a do końca sezonu już tylko pięć kolejek.
Real Madryt – UD Almeria 4:0 (Di Maria 28’, Bale 53’, Isco 56’, Morata 85’)
Pomimo wielu problemów kadrowych, Real Madryt nie miał żadnych problemów z wykorzystaniem wpadki Barcelony i wskoczeniem na pozycję wicelidera La Liga. Królewscy ograli na Santiago Bernabeu beznadziejną tego dnia Almerię, która przyjechała do stolicy bez jakiejkolwiek chęci powalczenia o punkty. Jest to o tyle dziwne, że Andaluzyjczycy znajdują się obecnie w strefie spadkowej. Zespół Carlo Ancelottiego od pierwszej minuty zdominował swojego rywala, zdobywając z biegiem czasu kolejne bramki. Strzelanie rozpoczął technicznym strzałem z kilkunastu metrów najlepszy na boisku Angel Di Maria, który jeszcze wcześniej kilkakrotnie zagrażał z dystansu bramce Estebana. W drugiej połowie kolejne gole strzelali przy ogromnej bierności defensywy gości Gareth Bale oraz Isco, a wynik ustalił w sytuacji sam na sam z bramkarzem rezerwowy Alvaro Morata. Real zwyciężył, ale do mistrzostwa Hiszpanii Królewskim wciąż brakuje przynajmniej dwóch potknięć lokalnego rywala, Atletico, a do końca rozgrywek pozostało już tylko pięć kolejek.
Betis Sewilla – Sevilla FC 0:2 (Gameiro 30’-k., 82’)
Dla niezwykle gorących derbów Sewilli nie można było wybrać jeszcze gorętszej pory na rozegranie spotkania niż niedzielne południe. Dla gospodarzy, Betisu, rewanż za porażkę w lidze (0:4) a także pechowo po rzutach karnych przegrany dwumecz w Lidze Europy był jednocześnie ostatnią szansą na zachowanie realnych szans na utrzymanie w Primera Division na kolejny sezon. Zespół Gabriela Calderona, ustawiony tego dnia bardzo ofensywnie, od pierwszych minut ruszył na swojego lokalnego rywala, którego trener, Unai Emery, zdecydował się na taktykę ‘na przeczekanie’. Pomimo niczym nieudokumentowanej przewagi w polu Betisu, to Sevilla po pół godziny gry wyszła na prowadzenie za sprawą fatalnej decyzji sędziego Velasco Carballo. Arbiter, który będzie sędziowskim reprezentantem Hiszpanii na letni mundial w Brazylii, podyktował niesłuszny rzut karny za czystą interwencję Juana Carlosa wobec Bakki i, co więcej, pokazał obrońcy gospodarzy czerwona kartkę. Jedenastkę wykorzystał Gameiro i było nieoczekiwanie 0:1. Verdiblancos po tym ciosie nie potrafili się otrząsnąć, a sędziemu z Madrytu spotkanie wyraźnie się wymknęło spod kontroli. Brak drugiej żółtej kartki dla Rubena Castro, nieodgwizdany rzut karny dla Sevilli za ewidentne zagranie ręką Amayi (sygnalizacja spalonego, którego nie było), kontrowersyjnie nieuznany gol dla gości – jak na jeden mecz, taka ilość błędów to totalna katastrofa. Sevilla i tak nie miała problemów z wywalczeniem trzech punktów, gdy po kontrataku drugiego gola strzelił Gameiro. W kontrowersyjnych okolicznościach Sevilla wygrała ósme z dziewięciu ostatnich spotkań i wciąż liczy się w walce o czwarte miejsce gwarantujące grę w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Valencia CF – Elche CF 2:1 (Piatti 22’, Parejo 61’ – Coro 28’)
Po wspaniałym triumfie nad FC Basel w Lidze Europy (5:0), Valencia poszła za ciosem również w lidze, gdzie pokonała beniaminka Elche. Ten triumf drużynie Juana Antonio Pizziego przyszedł zdecydowanie trudniej, bo choć Nietoperze przez cały mecz byli drużyną lepszą, to jednak nie potrafili tego specjalnie przełożyć na bramki. Na gola Pablo Piattiego, zdobytego sytuacyjnym strzałem w 22. minucie gry, bardzo szybko odpowiedział Coro, który kilka minut później zdobył bramkę po fatalnej stracie na własnej połowie i ładnej asyście Carlosa Sancheza. Mecz był otwarty i ciekawy, bowiem obie drużyny starały się zdobyć na Estadio Mestalla komplet punktów. Na zmianę wyniku trzeba było czekać do upłynięcia godziny gry, po czym do bramki gości trafił płaski strzał z dystansu rozgrywającego dobry mecz Daniego Parejo. Przyjezdni w 70. minucie gry mieli idealną okazję do wyrównania, gdy zdaniem sędziego Pablo Piatti sfaulował we własnej szesnastce Cristiana Herrerę i goście otrzymali rzut karny. Pojedynek Damiana Suareza z Vicente Guaitą skończył się jednak zwycięstwem bramkarza Valencii, który obronił strzał rywala i pozwolił swojemu zespołowi na sięgnięcie po trzy punkty, mimo że Nietoperze w końcówce musiały bronić się w dziesiątkę, gdyż z boiska wyleciał Antonio Barragan. Drużyna Juana Antonio Pizziego wciąż jest jednak daleko od strefy pucharowej, do której (siódmego Villarreal) traci obecnie siedem punktów.
Getafe CF – Atletico Madryt 0:2 (Godin 40’, D. Costa 84’)
Wobec porażki Barcelony, w niedzielny wieczór Atletico Madryt mogło położyć jedną rękę na pucharze za mistrzostwo kraju. Aby Los Colchoneros byli już niezwykle blisko tytułu mistrza Hiszpanii, musieli oni pokonać na wyjeździe nie najsilniejsze Getafe. Jak już podopieczni Diego Simeone do tego przyzwyczaili w tym sezonie, nie muszą oni rozgrywać wielkiego pojedynku, żeby pewnie sięgnąć po trzy punkty i dokładnie tak było i w tym przypadku. Po jednym ze stałych fragmentów gry w końcówce w pierwszej połowy, Juanfran dośrodkował idealnie na głowę Diego Godina, który wykorzystał fatalne wyjście z bramki Codiny i skierował piłkę z łatwością do bramki rywala. Druga część gry to już z kolei ‘szalony mecz’ Diego Costy. Najpierw Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem otrzymał żółtą kartkę za starcie poza grą z Juanem Rodriguezem, a następnie nie wykorzystał rzutu karnego podyktowane za faul Lafity na Mirandzie (czerwień dla gracza Getafe), gdyż jeden z sympatyków gospodarzy za bramką… pokazał mu goły tyłek. Na zwieńczenie tego pojedynku najlepszy snajper Atletico trafił do siatki, wieńcząc zwycięstwo swojej drużyny 2:0 i bardzo niefortunnie zderzając się przy okazji ze słupkiem. Wszystko wyglądało bardzo poważnie, zdarzenie groziło nawet złamaniem kości piszczelowej, ale ostatecznie skończyło się tylko na jej stłuczeniu i nieprzyjemnego rozcięcia. Atletico wygrało pod Madrytem 2:0 i jeśli wygra cztery następne spotkania, to bez względu na wszystko przed meczem ostatniej kolejki na Camp Nou z Barceloną będzie już mistrzem Hiszpanii.
Espanyol Barcelona – Rayo Vallecano 2:2 (Stuani 3’, Colotto 87’ – I. Falque 42’, Larrivey 50’)
Gdy myśli się o pojedynkach na linii Barcelona-Madryt, starcie Espanyolu z Rayo Vallecano jest chyba ostatnim, które może przyjść do głowy komuś, kto nie jest kibicem żadnej z tych drużyn. Niemniej jednak to właśnie ekipa Paco Jemeza zameldowała się na Cornella El Prat w meczu, który śmiało można było nazwać pojedynkiem o górną połowę tabeli, bowiem po ostatniej znakomitej passie Rayo (16 punktów w siedmiu meczach) taki jest właśnie nowy cel drużyny, która jeszcze kilka tygodni temu rozpaczliwie broniła się przed spadkiem. Spotkanie rozpoczęło się od ślicznej akcji zespołowej popularnych Papużek już w trzeciej minucie gry, którą na bramkę zamienił Cristian Stuani. Tak dobry start wcale nie sprawił, że gospodarze przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i tuż przed przerwą szarża Alberto Bueno prawym skrzydłem zakończyła się trafieniem wychowanka Barcelony, Iago Falque. Co więcej tuż po wznowieniu gry nieporozumienie w szeregach obronnych Espanyolu wykorzystał Larrivey i głową wyprowadził gości z Madrytu na prowadzenie. Zespół Paco Jemeza po tym fakcie był zespołem zdecydowanie lepszym, ale nie potrafił postawić kropki nad ‘i’. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to rzutem na taśmę korner dla Espanyolu przyniósł wyrównanie po uderzeniu głową Diego Colotto, dzięki czemu na Cornella El Prat nie wyłoniono tego dnia zwycięzcy.
Athletic Bilbao – Malaga CF 3:0 (Aduriz 4’, 46’, Ander 62’)
Na koniec kolejki, w poniedziałkowy wieczór prawdziwy popis siły zaprezentował czwarty w tabeli zespół Athletiku Bilbao, który na San Mames podejmował Malagę. Baskowie tego dnia byli zespołem o dwie klasy lepszym od swojego rywala i tę przewagę potrafili udokumentować bramkami. W czwartej minucie gry, po dośrodkowaniu Susaety z rzutu rożnego, do siatki trafił głową rewelacyjny tego dnia Aritz Aduriz. Po przerwie w tym jednostronnym spotkaniu zrobiło się 2:0, po raz kolejny po akcji duetu Susaeta-Aduriz. Po kontrataku Los Leones, skrzydłowy Athletiku idealnie z prawego skrzydła ‘obsłużył’ swojego kolegę z ataku, któremu pozostało tylko skierowanie piłki do pustej bramki. Wynik ustalił w 62. minucie gry szczęśliwym uderzeniem z dystansu Ander Herrera i Baskowie pewnie zwyciężyli ekipę Bernda Schustera 3:0, ale najważniejsza część batalii o czwarte miejsce w tabeli dopiero przed nimi. Ekipa Ernesto Valverde zmierzy się bowiem w najbliższych dwóch kolejkach na wyjeździe z Barceloną i u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o eliminacje Ligi Mistrzów, Sevillą.
Statystyki 33. kolejki La Liga
Padły 24 gole
Pokazano 45 żółtych i 4 czerwone kartki
Mecze obejrzało 280 tysięcy widzów (28 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: Karnezis (Granada) – Nyom (Granada), Godin (Atletico), Musacchio (Villarreal), Coentrao (Real M.) – Susaeta (Athletic), Rafinha (Celta), Parejo (Valencia), Di Maria (Real M.) – Aduriz (Athletic), Gameiro (Sevilla)
Ławka rezerwowych: Guaita (Valencia), Juanfran (Atletico), Miranda (Atletico), Ander (Athletic), Santi Mina (Celta), Bale (Real M.), Perbet (Villarreal).
Piłkarz kolejki: Aritz Aduriz (Athletic)
W meczu z Malagą baskijski napastnik wzniósł się na niezwykle wysoki poziom. Jego występ był prawdziwym popisem jego umiejętności, bowiem tego dnia wychodziło mu wszystko. Niesamowicie panował nad piłką, często zagrażał bramce rywala i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Hiszpańska Marca porównała go nawet do Zlatana Ibrahimovicia.
Cienias kolejki: Leo Messi (Barcelona)
Po koszmarnym meczu z Atletico w Lidze Mistrzów, w którym przebiegł ledwie 1,5 km więcej od Jose Pinto, Argentyńczyk rozegrał równie słabe spotkanie w Granadzie, czym udowodnił, że nie jest obecnie w najwyższej dyspozycji.
Bramka kolejki: gol Antoine’a Griezmanna w meczu z Celtą Vigo
Piękne sytuacyjne uderzenie z powietrza Francuza w meczu na Estadio Balaidos okazało się bezkonkurencyjne w 33. kolejce Primera Division.
Tabela La Liga po 33. kolejce [pełna tabela] :
1. Atletico 82 punktów, bramki 72:22
2. Real M. 79, 94:32
3. Barcelona 78, 92:27
4. Athletic 62, 58:35
5. Sevilla 56, 61:47
(…)
16. Osasuna 34, 28:53
17. Valladolid 32, 32:50
18. Getafe 31, 26:50
19. Almeria 30, 34:64
20. Betis 22, 28:66
Rozkład 34. kolejki La Liga (18-21.04) [pełny terminarz] :
Atletico – Elche (piątek, godzina 20:30)
Osasuna – Valencia (sobota, 16)
Levante – Getafe (sb, 18)
R.Sociedad – Espanyol (sb, 20)
Almeria – Celta (niedziela, 12)
Rayo – Betis (nd, 17)
Sevilla – Granada (nd, 19)
Barcelona – Athletic (nd, 21)
Malaga – Villarreal (poniedziałek, 22)
Valladolid – Real M. (przełożony na 7 maja)
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 28 goli
Diego Costa (Atletico) - 26
Messi (Barcelona) – 25
Alexis (Barcelona), Benzema (Real M.) - 17
Griezmann (R. Sociedad)– 16
Aduriz (Athletic) - 15
Pedro (Barcelona), Bacca (Sevilla), Bale (Real M.), - 14
Villa (Atletico), Javi Guerra (Valladolid) – 13
Skróty wszystkich spotkań 33. kolejki La Liga: