menu

Podsumowanie 32. kolejki La Liga: Pierwsza piątka zgodnie z planem (WIDEO)

9 kwietnia 2014, 16:41 | Jakub Seweryn

W 32. kolejce La Liga obyło się bez większych niespodzianek, jako że wszystkie drużyny z czołowej piątki hiszpańskiej piłki solidarnie i zasłużenie wygrywały swoje spotkania. Najtrudniejsze zadanie ze wszystkich miał teoretycznie Real Madryt, który bez Cristiano Ronaldo mierzył się na Estadio Anoeta z Realem Sociedad. Co jeszcze wydarzyło się w ten weekend w piłkarskiej Hiszpanii? Zapraszamy do podsumowania.

Mecze 32. kolejki La Liga

UD Almeria – Osasuna Pampeluna 1:2 (Soriano 73’ – O. Riera 19’, Arribas 33’)

32. seria spotkań rozpoczęła się od starcia arcyważnego dla układu dolnej części ligowej tabeli, bowiem na Estadio de los Juegos Mediterraneos spotkały się dwa zespoły ze strefy spadkowej, które dotychczas zdobyły po ledwie 30 punktów, czyli Almeria i Osasuna Pampeluna. Znacznie lepiej w ten mecz weszli goście, podopieczni Javiego Gracii, który jeszcze w poprzednim sezonie wprowadził Almerię do Primera Division. Drużyna z Nawarry wyszła na prowadzenie już w 19. minucie gry, gdy po świetnej akcji zespołowej do siatki rywala trafił Oriol Riera. Sytuacja dla gospodarzy stała się jeszcze gorsza, gdy kilkanaście minut później stracili oni drugiego gola, autorstwa Arribasa, który wykorzystał fatalne błędy w defensywie Almerii po stałym fragmencie gry i głową zaskoczył Estebana. Słabo dysponowany zespół Francisco przebudził się dopiero po przerwie, jednak stać ich było tylko na gola honorowego Fernando Soriano, który dobił uderzenie Ramona Azeeza po indywidualnej akcji napastnika Almerii. Do remisu gospodarzom już się doprowadzić nie udało i to Osasuna mogła się cieszyć z bardzo ważnego wyjazdowego zwycięstwa.

Atletico Madryt – Villarreal CF 1:0 (R. Garcia 14’)

W przerwie między dwoma pojedynkami ćwierćfinałowymi Champions League, jako pierwsze na murawę w rodzimej lidze wyszło liderujące stawce Atletico Madryt. Drużyna Diego Simeone bez Ardy, Costy oraz Gabiego podejmowała jeszcze bardziej osłabione Villarreal (brak Giovaniego, Uche, Musacchio, Jaume Costy, Dorado) i, krótko mówiąc, bez większych fajerwerków wykonała swoje zadanie. Już po niespełna kwadransie gry gola głową strzelił Raul Garcia, co pozwoliło przez kolejne minuty Los Colchoneros spokojnie kontrolować przebieg gry, bowiem solidność defensywna Atletico połączona z kiepskim i mocno osłabionym tego dnia atakiem Villarreal sprawiła, że Thibaut Courtois, mimo niepewnego wyniku, nie miał zbyt wiele pracy. Podopieczni Marcelino Garcii nie byli w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Belga i ostatecznie mecz zakończył się skromnym triumfem Atletico, które pozostaje na kolejny tydzień liderem rozgrywek.

FC Barcelona – Betis Sewilla 3:1 (Messi 14’-k., 86’-k., Figueras-sam. 67’ – R. Castro 68’)

Teoretycznie najłatwiejsze zadanie z drużyn wielkiej trójki miała mieć w sobotę FC Barcelona, która na własnym obiekcie spotkała się z ostatnim w tabeli Betisem Sewilla. Paradoksalnie jednak, to Katalończycy mieli najwięcej problemów nie tyle z przeciwnikiem, co własną grą. Do przerwy Blaugrana prowadziła 1:0, po tym jak Leo Messi wykorzystał rzut karny wywalczony dzięki indywidualnej akcji Alexisa Sancheza i faulu Jordiego Figuerasa, ale po wznowieniu gry w drugiej połowie piłkarze Gerardo Martino zupełnie nie potrafili złapać swojego rytmu. To starali się wykorzystać goście, którzy dzięki temu nawiązali bardzo zaciekłą walkę z mistrzami Hiszpanii. Ich problem polegał jednak na tym, że mieli w swoich szeregach pechowego Figuerasa, który w 67. minucie w niegroźnej sytuacji zaliczył koszmarnego samobója i zrobiło się 2:0 dla Barcy. Verdiblancos wprawdzie błyskawicznie odpowiedzieli dzięki indywidualnej szarży Rubena Castro, ale ostatnie słowo ponownie należało do gospodarzy. Kolejna jedenastka, tym razem po akcji rezerwowego Neymara i dość przypadkowym zagraniu ręką Amayi, i kolejny gol Leo Messiego, który coraz bliżej jest już w klasyfikacji strzelców Portugalczyka Cristiano Ronaldo (25 trafień Messiego przy 28 CR7). Na Camp Nou ostatecznie niespodzianki nie było i Barca pokonała Betis 3:1.

Real Sociedad – Real Madryt 0:4 (Illarramendi 45’, Bale 66’, Pepe 85’, Morata 88’)

Szlagierem tej serii spotkań miało być spotkanie na Estadio Anoeta pomiędzy Realem Sociedad a Realem Madryt. Tak rzeczywiście było, ale na nieszczęście dla Basków trwało to tylko 45 minut. Pierwsza połowa tego meczu była niezwykle wyrównana, być może nawet z przewagą gospodarzy, ale cóż z tego, skoro w doliczonym czasie mocne uderzenie Karima Benzemy dobił były gracz Sociedad, Asier Illarramendi, i wyprowadził tuż przed przerwą Królewskich na prowadzenie. Bramka do szatni zupełnie ścięła z nóg zespół Txuri-Urdin, z czego w drugiej części gry bardzo skrzętnie skorzystali występujący bez kontuzjowanego Cristiano Ronaldo piłkarze Realu Madryt. Najpierw gospodarzy dwukrotnie uratowała poprzeczka po strzałach Xabiego Alonso i Karima Benzemy, ale to postanowił rywalom wyrównać Claudio Bravo, który w 66. minucie spotkania w fatalny sposób oddał piłkę Garethowi Bale’owi, który z około 30 metrów nie miał większych problemów z trafieniem do pustej bramki. W samej końcówce pojedynku wyższość Królewskich przypieczętowały trafienia Pepe oraz Alvaro Moraty i mecz zakończył się łatwym zwycięstwem Realu Madryt 4:0.

Rayo Vallecano – Celta Vigo 3:0 (Rochina 25’, Bueno 49’,60’)

“Chcemy znaleźć się w pierwszej dziesiątce La Liga na koniec sezonu” – powiedział po spotkaniu z Celtą szkoleniowiec Rayo Vallecano, Paco Jemez. Jeszcze dwa miesiące temu, gdy grało koszmarnie w defensywie i znajdowało się w strefie spadkowej, takie stwierdzenie by było niemiłosiernie przez wszystkich wyśmiewane. Tymczasem najbiedniejszy z madryckich klubów występujących w elicie w ostatnich kolejkach idzie jak burza, notując pięć zwycięstw w ostatnich siedmiu kolejkach, w których Piraci przegrali tylko z Realem Madryt i zremisowali w Valladolid. W sobotni wieczór wyższość ekipy z Las Vallecas musiała uznać Celta Vigo. Drużyna Luisa Enrique nie miała praktycznie nic do powiedzenia i poniosła zasłużoną wysoką porażkę. W 25. minucie akcję lewym skrzydłem Iago Falque dość szczęśliwym strzałem wykończył Ruben Rochina i było 1:0. Co ciekawe, obaj panowie są wychowankami barcelońskiej La Masii, którzy jednak nie potwierdzili dotychczas swoich zapowiadanych wielkich talentów. Tuż po przerwie słabego tego dnia bramkarza Celty, Yoela, zaskoczył płaskim uderzeniem z dystansu Alberto Bueno i ten sam piłkarz jeszcze przed upływem godziny gry strzałem z najbliższej odległości ustalił wynik meczu na 3:0. Chwilę później skandaliczne zachowanie Razvana Rata, który w sytuacji bez piłki głową złamał nos Charlesowi, sprawiło, że gospodarze musieli kończyć ten mecz w dziesiątkę, ale nie wpłynęło to już na jego końcowy rezultat. Trzy punkty pozostały na Las Vallecas.

Malaga CF – Granada CF 4:1 (Camacho 14’,36’, Amrabat 50’-k., Juanmi 74’ - El Arabi 77’)

Piłkarską niedzielę w Hiszpanii rozpoczęto od gorących derbów Andaluzji pomiędzy Malagą i Granadą. Atmosfera była jeszcze cieplejsza niż zwykle, a to ze względu na to, że spotkanie rozgrywano w samo południe. Mecz ten powinien się rozpocząć od prowadzenia gości, jednak w idealnej sytuacji El Arabi minął już bramkarza Willy’ego, ale nie potrafił skierować piłki do opuszczonej przez niego bramki. Nieskuteczność Marokańczyka mściła się w tym pojedynku na gościach niebywale, bo w odpowiedzi dwa gole głową po stałych fragmentach gry strzelił rozgrywający najlepszy sezon w karierze defensywny pomocnik Malagi, Ignacio Camacho, i zamiast 0:1, zrobiło się 2:0. Tuż przed przerwą goście mieli rzut karny, ale El Arabi nie był w stanie pokonać z jedenastu metrów Willy’ego, co oczywiście zemściło się w drugiej połowie, która z kolei rozpoczęła się wykorzystaną jedenastką Nordina Amrabata i podwyższeniem prowadzenia Malagi na 3:0. Kropkę nad ‘i’ postawił rezerwowy Juanmi i dopiero gdy wszystko było już rozstrzygnięte, przełamał się El Arabi, ustalając wynik na 4:1. Mimo tego gola, Marokańczyk na pewno nie uzna swojego występu za udany, w przeciwieństwie do rewelacyjnego tego dnia Ignacio Camacho.

Elche CF – Getafe CF 1:0 (Boakye 90+3’)

Bardzo emocjonujące do ostatniej sekundy spotkanie obejrzeli kibice zgromadzeni na Estadio Martinez Valero w Elche, gdzie przyjechali opromienieni wyjazdowym triumfem nad Valencią Los Azulones Cosmina Contry. Rumun za swoje zachowanie w poprzednim spotkaniu musiał oglądać ten mecz z loży prasowej i nie ma wątpliwości, że musiał przeżyć tam niezwykle dużo emocji. Więcej okazji do strzelenia gola w pierwszej połowie mieli gospodarze. Dwie z nich zmarnował Cristian Herrera, nie potrafiąc pokonać Codiny w sytuacjach sam na sam. Beniaminek powinien był mieć także rzut karny, ale sędzia Iglesias Villanueva nie widział ewidentnego zagrania ręką Borjy w polu karnym Getafe. Los Azulones odpowiedzieli z kolei uderzeniem z dystansu w słupek Lafity i świetnie obronioną przez Manu Herrerę dobitką Juana Rodrigueza. W drugiej połowie sytuacji na boisku było już znacznie mniej, bowiem obie drużyny bały się popełnić błędu na wagę utraty pełnej puli punktowej. Miejscowi kibice doczekali się jednak na zwycięskiego gola w tym meczu, ale musieli na niego czekać do trzeciej minuty doliczonego czasu gry, gdy centrę Carlesa Gila strzałem głową na bramkę zamienił rezerwowy Ghańczyk Boakye, dzięki czemu to Elche oddaliło się od strefy spadkowej.

Sevilla FC – Espanyol Barcelona 4:1 (M’Bia 18’, Gameiro 44’,84’, Rakitić 89’ – S. Garcia 47’-k.)

Po zeszłotygodniowej porażce z Celtą Vigo 0:1, kończącej serię sześciu zwycięstw z rzędu, Sevilla w niedzielę udowodniła, że kiepski wynik z Galicji był tylko wypadkiem przy pracy, rozbijając na własnym obiekcie Espanyol Barcelona aż 4:1. Trudno się jednak dziwić takiemu wynikowi, gdy w drużynie gości brakowało filarów defensywy, Diego Colotto oraz Hectora Moreno, a także bramkarza Kiko Casilli i defensywnego pomocnika Victora Sancheza. Pierwszego gola dla walczącej o Ligę Mistrzów Sevilli zdobył głową po rzucie rożnym Stephane M’Bia. Kilka minut później mieliśmy wielką kontrowersję, bowiem ewidentnie faulowany przez Pareję był Sergio Garcia. Faul (trzymanie za rękę) rozpoczął się przed szesnastką i był kontynuowany przez dobre dziesięć metrów w polu karnym, ale sędzia Del Cerro Grande, nie wiedzieć czemu, ‘wyciągnął’ to zdarzenie przed szesnasty metr i podyktował tylko rzut wolny dla gości zamiast ewidentnej jedenastki. Z niego Simao Sabrosa trafił tylko w słupek, a znacznie skuteczniejszy był po drugiej stronie boiska Kevin Gameiro, który jeszcze przed przerwą w efektowny sposób zmienił wynik na 2:0. W pierwszej akcji po przerwie (ledwie po 10 sekundach gry) Papużki wróciły jednak do gry za sprawą słusznie podyktowanego po faulu Fazio na Pizzim, zamienionego na gola przez Sergio Garcię. Mecz zrobił się otwarty, bo Espanyol szukał swojej szansy w ataku pozycyjnym, natomiast gospodarze starali się kontrować rywala, jednak bramki strzelali już tylko podopieczni Unaia Emery’ego i miało to miejsce już w samej końcówce spotkania. Najpierw Kevin Gameiro strzelił swojego drugiego gola w tym meczu po świetnej akcji dwójkowej z Marko Marinem, a wynik ustalił po kontrataku Chorwat Ivan Rakitić. 4:1, Sevilla niewątpliwie będzie do ostatniej kolejki rywalizować z Athletikiem Bilbao o czwarte miejsce w tabeli.

Real Valladolid – Valencia CF 0:0

W niedzielny wieczór na Estadio Jose Zorrilla spotkały się dwa zespoły bardzo potrzebujące punktów. Real Valladolid wciąż zaciekle walczy o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, z kolei Valencia jeszcze marzyła o doścignięciu pierwszej siódemki, co pozwoliłoby Nietoperzom wystąpić w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. To właśnie podopieczni Juana Antonio Pizziego zdominowali to spotkanie, stwarzając zdecydowanie lepsze okazje do zdobycia gola od mniej renomowanego podania. Cóż z tego jednak, gdy w doskonałych sytuacjach do zmiany wyniku fatalnie pudłował tego dnia Paco Alcacer, który nie był w stanie ani razu pokonać dobrze dysponowanego bramkarza Valladolid, Jaime. Inną znakomitą okazję po akcji Vargasa miał także Javi Fuego, ale on z kolei fatalnie skiksował. Valladolid, które mogło się pochwalić zaledwie jedną akcją Larssona (który później opuścił boisko z kontuzją), po której piłka nieznacznie minęła bramkę Vicente Guaity. Ostatecznie na Jose Zorrilla padł bezbramkowy remis, który na pewno nie jest sukcesem żadnej z drużyn.

Levante UD – Athletic Bilbao 1:2 (San Jose-sam 66’ – Aduriz 15’, 45’)

Na poniedziałek pozostawiono starcie czwartej siły Primera Division, Athletiku Bilbao, który w ostatnich tygodniach musi odpierać atak na tę lokatę rozpędzonej Sevilli. Po zwycięstwie Andaluzyjczyków nad Espanyolem, Baskowie też musieli zdobyć trzy oczka w Walencji, aby utrzymać swoją bezpieczną sześciopunktową przewagę. Pierwsza połowa meczu z Levante była ich bezsprzeczną dominacją. Już na samym starcie pojedynku Juanfran sfaulował w polu karnym Muniaina, ale jedenastki nie wykorzystał Mikel San Jose, który uderzył niecelnie. To jednak nie zdeprymowało Los Leones, bowiem do przerwy i tak prowadzili oni 2:0, po tym jak dwa gole strzelił Aritz Aduriz, który w 15. minucie szczęśliwie po rykoszecie zaskoczył Keylora Navasa, a tuż przed przerwą strzałem głową z kilku metrów podwyższył prowadzenie. W drugiej połowie gospodarzy do tlenu podłączył… Mikel San Jose, prawdziwy pechowiec tego meczu, który przypadkowo zaskoczył własnego bramkarza. Pomimo okazji z obu stron w końcówce, wynik już nie uległ zmianie i trzy punkty pojechały do Bilbao.

Statystyki 32. kolejki La Liga

Padł0 29 goli
Pokazano 44 żółte i 2 czerwone kartki
Mecze obejrzało 302 tysiące widzów (30,2 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki: Jaime (Valladolid) - Pareja (Sevilla), Pepe (Real M.), Sergio Ramos (Real M.) – Bueno (Rayo), Camacho (Malaga), Xabi Alonso (Real M.), R. Torres (Osasuna), Muniain (Athletic) – Gameiro (Sevilla), Aduriz (Athletic)

Ławka rezerwowych: Ruben (Rayo), Angeleri (Malaga), M’Bia (Sevilla), R. Garcia (Atletico), Busquets (Barcelona), Benzema (Real M.), Boakye (Elche)

Piłkarz kolejki: Ignacio Camacho (Malaga)

23-letni defensywny pomocnik Malagi rozgrywa obecnie najlepszy sezon w karierze. Przeciwko Granadzie strzelił on dwa gole i wywalczył rzut karny, zamieniony na bramkę przez Amrabata. Co ciekawe, w obecnych rozgrywkach Camacho ma na swoim koncie już pięć ligowych bramek, czyli dokładnie tyle, ile zdołał zanotować we wszystkich pozostałych swoich sezonach w karierze łącznie.

Cienias kolejki: Razvan Rat (Rayo)

Pomimo wysokiego zwycięstwa swojego zespołu nad Celtą, Rumun obejrzał idiotyczną czerwoną kartkę za skandaliczne uderzenie głową Charlesa, który doznał nawet złamania nosa. Byłego gracza Szachtara i West Hamu z pewnością długo nie obejrzymy na boisku.

Bramka kolejki: Pierwszy gol Camacho w meczu z Granadą

Choć w tej kolejce padło 29 goli, to żaden z nich nie był takim, który zostanie zapamiętany na długie miesiące. Zwycięża więc efektowny szczupak Nacho Camacho w derbach Andaluzji Malaga – Granada.

Tabela La Liga po 32. kolejce [pełna tabela] :

1. Atletico 79 punktów, bramki 70:22
2. Barcelona 78, 92:26
3. Real M. 76, 90:32
4. Athletic 59, 55:35
5. Sevilla 53, 59:47
(…)
16. Osasuna 33, 28:53
17. Valladolid 31, 32:50
18. Getafe 31, 26:48
19. Almeria 30, 34:60
20. Betis 22, 28:64

Rozkład 33. kolejki La Liga (11-14.04) [pełny terminarz] :

Osasuna – Valladolid (piątek, godzina 21)
Celta – R. Sociedad (sobota, 16)
Villarreal – Levante (sb, 18)
Granada – Barcelona (sb, 20)
Real M. – Almeria (sb, 22)
Betis – Sevilla (niedziela, 12)
Valencia – Elche (nd, 17)
Getafe – Atletico (nd, 19)
Espanyol – Rayo (nd, 21)
Athletic – Malaga (poniedziałek, 22)

Klasyfikacja strzelców:

Cristiano Ronaldo (Real M.) – 28 goli
Diego Costa (Atletico), Messi (Barcelona) – 25
Alexis (Barcelona), Benzema (Real M.) - 17
Griezmann (R. Sociedad)– 15
Pedro (Barcelona), Bacca (Sevilla) - 14
Villa (Atletico), Javi Guerra (Valladolid), Bale (Real M.), Aduriz (Athletic) – 13

Skróty wszystkich spotkań 32. kolejki La Liga:

Śledź autora na Twitterze - @KubaSeweryn


Polecamy