menu

Podsumowanie 29. kolejki La Liga: Koncert Realu Madryt, męki Barcelony

7 kwietnia 2015, 10:13 | Jakub Seweryn

29. kolejka hiszpańskiej Primera Division stała pod znakiem fantastycznej postawy Cristiano Ronaldo i Realu Madryt. Portugalczyk w starciu z Granadą strzelił aż pięć goli, a jego drużyna rozbiła swojego słabiutkiego rywala aż 9:1, będąc pierwszym zespołem w La Liga od 36 lat, który był w stanie dokonać takiej sztuki. Prowadząca w ligowej tabeli Barcelona jechała z kolei do Vigo, aby zmierzyć się z nieprzewidywalną Celtą. Jak sobie poradziła? Zapraszamy do podsumowania.

Mecze 29. kolejki La Liga [SKRÓTY]

Eibar – Rayo Vallecano 1:2 (Arruabarrena 35’-k. – Bueno 40’, Manucho 42’)

Rayo wygrało ostatnie dwa mecze i jeśli weźmiemy pod uwagę fatalną passę Eibaru, to przyjezdni byli faworytami meczu. Baskowie zaczęli mecz z grubiej rury i już w pierwszych minutach Ba musiał wybijać piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Obfitujący w sytuacje bramkowe mecz na swojego gola musiał poczekać do 35. minuty. Mikel Arruabarrena wykorzystał rzut karny po faulu Alvareza na Piovaccarim. Odpowiedź Rayo była natychmiastowa. Wrzutka Tito na długi słupek i Alberto Bueno bez problemu wyrównuje. Dwie minuty później ekipa z Vallecas prowadziła za sprawą główki Manucho. Szybka remontada drużyny Paco Jemeza.

W drugiej połowie mecz zupełnie siadł na tempie. Rayo wypracowało sobie jedną dobrą okazję, ale Alberto Bueno trafił wprost w bramkarza w dogodnej okazji. W końcówce meczu Ze Castro musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Tuż po tej zmianie Manucho z kilku metrów nie trafił do siatki, a w portero Eibaru, Jaime Jimeneza. Końcówka należała do gospodarzy z małego miasteczka. Najpierw Manu del Moral pomylił się o centymetry, a kilka minut później Tito wybijał futbolówkę głową sprzed linii bramkowej. W doliczonym czasie gry Raul Navas zdążył jeszcze dostać czerwoną kartkę i był to ostatni akcent tego spotkania.

Sevilla – Athletic Bilbao 2:0 (A. Vidal 3’, Bacca 21’)

Wyśmienita na swoim boisku Sevilla podejmowała u siebie znakomite w ostatnich tygodniach Bilbao. W 3. minucie Aleix Vidal otworzył wynik spotkania, wykorzystując nieporozumienie bramkarza i pary stoperów Athleticu. Vidal minął wszystkich trzech zawodników i wpakował piłkę do pustej bramki. Ten szybko strzelony zabił nieco spotkania, ponieważ Sevilla cofnęła się do obrony i czyhała na kontrataki. Chwilę później wolejem Iraizoza próbował pokonać Vitolo, jednak tym razem golkiper z Bilbao się nie pomylił. Również i Grzegorz Krychowiak, który zaczął ten mecz od pierwszej minuty, był bliski strzelenia swojego gola. Po dwudziestu minutach było już 2-0. Carlos Bacca, najskuteczniejszy napastnik ligi poza Cristiano i Messim, wykorzystał nieporadność Laporte’a, który zaspał przy całej sytuacji. Drużyna z północy kraju mogła szybko odpowiedzieć, ale stojącego kilka metrów przed pustą bramką Aritza Aduriza uprzedził Nico Pareja. Pod koniec pierwszej połowy kontuzji doznał Iker Muniain. Młody Hiszpan doznał skręcenia stawu kolanowego w lewej nodze i musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Andoni Iraola.

Druga połowa to znakomita gra w obronie Sevilli i nieco gorsza Athleticu, szczególnie Laporte’a, którego raz po raz ogrywał Carlos Bacca. Drużyna Ernesto Valverde nie była w stanie przebić się przez andaluzyjską ścianę. Raz bliski zdobycia kontaktowej bramki był Mikel San Jose, jednak trafił w boczną siatkę. Posiadający optyczną przewagę goście nie zagrozili poważniej bramce Sergio Rico i drużyna z Ramon Sanchez Pizjuan bez większego wysiłku dodała trzy punkty do swojego dorobku punktowego.

Cordoba – Atletico Madryt 0:2 (Griezmann 5’, Saul 39’)

Dwa tygodnie temu Atletico przerwało passę trzech meczów bez zwycięstwa, pokonując na własnym boisku Getafe 2-0. W ten weekend drużyna Diego Simeone przyjeżdżała na stadion ostatniej ekipy w tabeli, więc to Rojiblancos byli faworytami. Już w 5. minucie goście prowadzili 1-0 po golu Antoine’a Griezmanna, który wykorzystał błąd zawodnika Cordoby w środku pola, przejął piłkę i pewnie strzelił gola. Ta bramka ustawiła mecz. W pierwszej połowie istniała tylko drużyna z Vicente Calderon. Sześć minut przed przerwą Saul Niguez głową pokonał Juana Carlosa i było już 2-0 dla stołecznych.

Po powrocie z szatni Ghilas zabawił się z obroną Atletico, ale ostatecznie jego strzał został zablokowany. Chwilę później Bebe również wdał się w drybling i strzelił w kierunku bramki Atleti, ale bez problemu interweniował Oblak. Ten sam zawodnik kilka minut później huknął z kilkudziesięciu metrów w poprzeczkę. W końcówce meczu Diego Godin mógł podwyższyć prowadzenie, ale golkiper Cordoby sparował strzał na słupek. Atletico wciąż liczy się w walce o trzecie miejsce i nie traci dystansu do Valencii.

Almeria – Levante 1:4 (Hemed 70-k. – Barral 17’, 53’, 75’, Casadesus 32’)

Bardzo ważne starcie pod względem walki o utrzymanie. Obie ekipy przed tym meczem miały taki sam dorobek punktowy. Do 17. minuty nie działo się nic ciekawego. Wtedy właśnie David Barral otworzył wynik meczu, urywając się obrońcom i pakując piłkę do siatki. Riposta gospodarzy była błyskawiczna, jednak Thievy Biffouma nieskutecznie z kilku metrów dobijał strzał kolegi. Po blisko trzydziestu minutach boisko musiał opuścić Verza, który nabawił się kontuzji. W 32. minucie Victor Casadesus wykorzystał dośrodkowanie Moralesa i głową pokonał Juliana.

Osiem minut po przerwie David Barral wykorzystał szczęście, bowiem szczęśliwie piłka wpadła mu pod nogi po odbiciu od rywala i było już 3-0 dla ekipy z Walencji. W 58. minucie Dubarbier obejrzał drugą żółtą kartkę za niebezpieczny atak na rywala i resztę meczu Almeria musiała grać w dziesięciu. Po siedemdziesięciu minutach gry arbiter podyktował kontrowersyjnego karnego dla Almerii, którego wykorzystał Tomer Hemed. Jako że Levante grało w przewadze, stwarzało więcej okazji. Kwadrans przed końcem meczu David Barral skompletował hat-tricka i zamknął wynik meczu. Levante pewnie pokonuje Almerię i ucieka z okolicy spadkowej.

Malaga – Real Sociedad 1:1 (Recio 55’ – R. Pardo 83’)

Real Sociedad Davida Moyesa wygrał trzy ostatnie mecze z rzędu, dlatego na La Rosaleda nie przyjeżdżał na straconej pozycji. Na początku starcia Juanmi wpakował piłkę do siatki, ale arbiter odgwizdał spalonego i jak pokazały powtórki, podjął dobrą decyzję. Sociedad atakowało, stwarzało sobie sytuacje, ale niegroźne. Warto zaznaczyć, że wiele z nich wynikało z błędów w defensywie Malagi. Piłkarze z Baskonii wyczuli, że Kameni nie był tego dnia pewny w swoich interwencjach, dlatego nie bali się uderzać z dystansu.

Dziesięć minut po powrocie z szatni Recio otworzył wynik meczu, pokonując głową Rulliego po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Samiego Castillejo. Był to jego pierwszy gol w tym sezonie. Później przyjezdni wyszli ze znakomitą kontrą i równie znakomicie ją zepsuli. Następnie Boka huknął zza pola karnego i końcówkami palców Rulli przerzucił piłkę ponad poprzeczką. Siedem minut przed końcem precyzyjnym strzałem zza szesnastki Ruben Pardo pokonał Carlosa Kameniego i uratował remis drużynie z Kraju Basków. Warto wspomnieć w tym miejscu o Finnbogasona, który znakomicie asystował przy tym golu, grając wsteczną piłkę.

Real Madryt – Granada 9:1 (Bale 25’, C.Ronaldo 30’, 36’, 38’, 54’, 89’, Benzema 52’, 56’, Mainz-sam. 83’ – R. Ibanez 74’)

Choć piłkarze Realu Madryt mierzyli się z Granadą w wielkanocną niedzielę, to postanowili w samo południe urządzić swoim rywalom prawdziwy lany poniedziałek. Nawet jeśli ci rywale byli tego dnia dosłownie beznadziejni, to podopiecznym Carlo Ancelottiego nie da się odmówić iście wybitnego występu. Granada była w stanie przeciwstawiać się Królewskim tylko do 25. Minucie gry, kiedy to Toni Kroos idealnym podaniem obsłużył Garetha Bale’a, a ten ‘objechał’ Oiera Olazabala i zmieścił piłkę w pustej bramce. Tuż po tym mieliśmy prawdziwy koncert Cristiano Ronaldo, który w osiem minut zanotował klasycznego hattricka. Portugalczyk dwukrotnie popisał się sytuacyjnym strzałem z kilkunastu metrów, a na koniec zaskoczył Olazabala mocnym uderzeniem zza pola karnego.

Do przerwy było więc 4:0 dla Realu, ale na tym strzelanie na Santiago Bernabeu się nie zakończyło. Już w pierwszym kwadransie drugiej połowy Królewscy kolejne ‘wjazdy do bramki’ notowali Karim Benzema (dwukrotnie) oraz Cristiano Ronaldo. I choć na siedmiu bramkach też się nie zakończyło, to swoją małą chwilę radości mieli także goście, kiedy to w 74. minucie pojedynek sam na sam z Ikerem Casillasem wygrał Robert Ibanez, ale to tylko rozzłościło gospodarzy, którzy w to niedzielne popołudnie skompletowali rekordową liczbę dziewięciu goli. W ostatnich minutach spotkania pechowego samobója zaliczył Mainz, a wynik strzałem głową ustalił Cristiano Ronaldo, który po raz pierwszy w karierze strzelił w jednym meczu aż pięć goli i wrócił na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców La Liga. 9:1, o tym będzie mówiło się miesiącami…

Valencia – Villarreal 0:0

Typowo wielkanocny wynik, czyli jajo do jaja, padł w derbach regionu Walencji, gdzie na Estadio Mestalla Valencia podejmowała Villarreal. Choć to spotkanie zapowiadało się na hit wielkanocnej serii spotkań, to rzeczywistość tym razem minęła się z oczekiwaniami. Owszem, na Mestalla było bardzo wiele walki, jak to zwykle bywa w pojedynkach derbowych, ale brakowało tych czysto piłkarskich emocji. Ani gospodarze, ani goście nie potrafili sobie stworzyć ani jednej stuprocentowej sytuacji strzeleckiej, a tak naprawdę dopiero w ostatnich dwudziestu minutach gry walczące o ligowe podium Nietoperze zagroziły bramce Sergio Asenjo. Strzał przewrotką rezerwowego Alvaro Negredo obronił bramkarz Villarreal, a już w doliczonym czasie gry małą piłkę meczową miał Rodrigo, który w niezłej sytuacji posłał futbolówkę głową ponad poprzeczką. Remis z pewnością jednak nie krzywdzi żadnej ze stron.

Getafe – Deportivo La Coruna 2:1 (Alexis 18’, Escudero 34’ – Toche 79’)

Dla Getafe i Deportivo najważniejszym celem w tym sezonie jest bezpieczne utrzymanie w Primera Division. Obie drużyny, które znajdują się obecnie ‘ponad kreską’, spotkały się ze sobą w niedzielne popołudnie na Coliseum Alfonso Perez w meczu, którego zwycięzca mógł zapewnić sobie kilka tygodni ligowego spokoju. Od pierwszych minut tego meczu lepszą drużyną byli gospodarze i to oni wyszli na prowadzenie w 18. minucie gry, gdy po katastrofalnym błędzie defensywy Deportivo z bramkarzem Fabricio na czele do siatki trafił stoper Getafe Alexis Ruano. Kwadrans później było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się inny obrońca gospodarzy, Sergio Escudero, który po podaniu Pablo Sarabii zupełnie niepilnowany w polu karnym huknął z kilkunastu metrów pod poprzeczkę bramki beniaminka.

W drugiej połowie swoje sytuacje wreszcie zaczęli sobie stwarzać goście. Jedną zmarnował Lucas Perez, dwie Oriol Riera, aż wreszcie, na jedenaście minut przed końcem spotkania, do siatki trafił rezerwowy Toche, który z bliska zamienił na gola płaskie dośrodkowanie Isaaca Cuenki. To było jednak wszystko, na co tego dnia było stać Deportivo, i ostatecznie trzy punkty pozostały na przedmieściach Madrytu.

Celta Vigo – FC Barcelona 0:1 (Mathieu 74’)

Po fantastycznym występie Realu Madryt i Cristiano Ronaldo, Barcelona z wyleczonym Leo Messim pojechała do Vigo, aby zmierzyć się z nieprzewidywalną Celtą. Ten mecz dla lidera Primera Division był prawdziwą mordęgą. W pierwszej połowie podopieczni Luisa Enrique męczyli się niemiłosiernie. Stworzyli tylko jedną ciekawą akcję, którą zmarnowali Messi i Neymar, podczas gdy rywale byli aż trzykrotnie blisko otwarcia wyniku spotkania. Dwukrotnie Larrivey i raz Nolito nie potrafili jednak pokonać dobrze dysponowanego Claudio Bravo.

Po przerwie Barcelona zagrała już lepiej. Tuż po wznowieniu gry sędzia w kontrowersyjnych okolicznościach nie uznał bramki Neymara, dopatrując się pozycji spalonej Brazylijczyka. Barca długo dążyła do strzelenia gola, a jej dążenia przyniosły skutek w 74. minucie, gdy dobrze wykonany rzut wolny przez rezerwowego Xaviego Hernandeza pięknym strzałem głową na gola zamienił Jeremy Mathieu, zdobywając bramkę w drugim meczu ligowym z rzędu. To trafienie okazało się warte trzech punktów dla Dumy Katalonii, choć już w doliczonym czasie gry idealnej okazji do przypieczętowania wygranej Barcelony nie wykorzystał Leo Messi. Blaugrana zwyciężyła 1:0, sprawiając że wielkie zwycięstwo Realu Madryt nad Granadą nie miało dla Królewskich większej wartości.

Espanyol Barcelona – Elche 1:1 (S. Garcia 17’ – C. Herrera 77’)

Niezbyt emocjonujące spotkanie odbyło się na koniec tej kolejki, w poniedziałkowy wieczór na barcelońskim Cornella-El Prat. W pierwszej połowie meczu Espanyolu z Elche lepsi byli gospodarze i choć rozpoczęła się ona od minimalnie niecelnego uderzenia z dystansu Edu Albacara, to w kolejnych minutach przewaga Papużek była niepodważalna. Nie przekładała się ona na sytuacje podbramkowe, ale przyniosła gola, który dał Espanyolowi prowadzenie. Już w 17. minucie gry pięknym trafieniem popisał się Sergio Garcia, który otrzymał piłkę w środku pola, przebiegł z nią kilkanaście metrów, po czym ślicznym technicznym uderzeniem zza pola karnego zaskoczył Przemysława Tytonia.

Polski bramkarz popisał się bardzo dobrą interwencją tuż po przerwie, kiedy to nie dał się pokonać strzelającemu z dystansu Lucasowi Vazquezowi. Później do roboty wzięli się jego koledzy. Aktywny był przede wszystkim lider Elche, Brazylijczyk Jonathas, który najpierw zmarnował sytuację sam na sam z Kiko Casillą, a w 77. minucie miał duży udział przy bramce na 1:1. Jego kąśliwe uderzenie z dystansu wspomniany Casilla bowiem odbił prosto na głowę rezerwowego Cristiana Herrery, który dopełnił formalności strzałem do pustej bramki gospodarzy. W ostatniej akcji meczu bohaterem gości był Tytoń, który wygrał pojedynek z Sergio Garcią i po słabym meczu w Barcelonie padł zasłużony remis 1:1, który pozwolił gościom z Elche oddalić się nieco od strefy spadkowej.

Statystyki kolejki

Strzelono 30 goli
Pokazano 58 żółtych i 3 czerwone kartki
Na trybunach zasiadło 237 tysięcy widzów (23,7 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki: Oblak (Atletico) – Pique (Barcelona), Mathieu (Barcelona), Escudero (Getafe) – J. Rodriguez (Real M.), Banega (Sevilla), Saul (Atletico), Ivanschitz (Levante) – Bale (Real M.) Barral (Levante), C. Ronaldo (Real M.)

Rezerwowi: Tytoń (Elche), Otamendi (Valencia), Modrić (Real M.), Bueno (Rayo), Griezmann (Atletico), Bacca (Sevilla), Benzema (Real M.)

Piłkarz kolejki: Cristiano Ronaldo (Real Madryt)
Pięć goli w jednym meczu. Tyle w temacie.

Cieniasy i negatywne wyróżnienie kolejki: Cała defensywa Granady z Diego Mainzem na czele
Wiele można zrozumieć, ale utratę dziewięciu goli w jednym meczu? Co więcej, Real Madryt nie musiał się specjalnie wysilać, żeby trafiać do siatki Oiera Olazabala. Wszystkie negatywne wyróżnienia jednogłośnie padają łupem drużyny prowadzonej przez Abela Resino.

Gol kolejki: Bramka Sergio Garcii w meczu z Elche
Gwiazdor Espanyolu popisał się bardzo ładną indywidualną akcją w starciu z ekipą Przemysława Tytonia. Przejął piłkę na 30. metrze od bramki, popędził z nią kilkanaście metrów, po czym uderzeniem wewnętrzną częścią stopy zza pola karnego nie dał polskiemu bramkarzowi żadnych szans.

Pozytywne wyróżnienie kolejki: Levante
Jedna wygrana na czternaście meczów - takie statystyki na wyjeździe miało Levante przed meczem z Almerią. Mimo to w bardzo ważnym meczu, który z pewnością będzie decydował o końcowym rozrachunku w dole tabeli, Levante pokazało "cojones", grając ofensywnie.

Tabela La Liga po 29. kolejce [pełna tabela] :

1. Barcelona 71 punktów, bramki 81-17
2. Real Madryt 67, 87-27
3. Atletico 62, 55-23
4. Valencia 61, 52-22
5. Sevilla 58, 53-33
(…)
16. Elche 28, 24-53
17. Deportivo 26, 24-46
18. Almeria 25, 24-46
19. Granada 23, 19-52
20. Cordoba 18, 20-48

Terminarz 30. kolejki (7-9.04) [pełen terminarz]:

Atletico – R. Sociedad (wtorek, godzina 20)
Eibar – Malaga (wt, 22)
Levante – Sevilla (wt, 22)
Barcelona – Almeria (środa, 20)
Deportivo – Cordoba (śr, 20)
Granada – Celta (śr, 22)
Rayo – Real Madryt (śr, 22)
Athletic – Valencia (czwartek, 20)
Elche – Getafe (czw, 22)
Villarreal – Espanyol (czw, 22)

[Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 36 goli
Messi (Barcelona) – 32
Neymar (Barcelona), Bacca (Sevilla)– 17
Bueno (Rayo) - 16
Griezmann (Atletico), Benzema (Real M.) – 15

Borussia - Bayern: Dzień meczowy w 5 minut (WIDEO)


Polecamy