Podsumowanie 22. kolejki La Liga: zmiana lidera w cieniu żałoby [ZDJĘCIA, WIDEO]
Zmiana lidera po półtora roku niezmiennej dominacji Barcelony, porażka Katalończyków na Camp Nou, zwycięstwo beznadziejnego w tym sezonie Betisu Sewilla czy czerwona kartka Cristiano Ronaldo - to wszystko w piłkarskiej Hiszpanii odeszło w cień wobec śmierci Luisa Aragonesa, twórcy potęgi reprezentacji Hiszpanii i trenera mistrzów Europy z 2008 roku.
Mecze 22. kolejki La Liga:
Granada CF – Celta Vigo 1:2 (El Arabi 41’ – Cabral 28’, A. Fernandez 88’)
22. kolejka ligowa rozpoczęła się w piątek w Granadzie, gdzie spotkały się dwie drużyny, które chciały przede wszystkim oddalić się na kilka punktów od strefy spadkowej, żeby przez kilka najbliższych kolejek nie uwikłać się w walkę o utrzymanie w Primera Division. Choć od pierwszej minuty starcia z nieprzewidywalną Celtą, to gospodarze byli stroną przeważającą, to jednak pierwsze trafienie było udziałem piłkarzy Luisa Enrique. Kolejną efektowną akcją popisał się bardzo dobry od początku 2014 roku Rafinha. Wypożyczony z Barcelony Brazylijczyk z łatwością na skrzydle minął Brahimiego i idealnie dośrodkował przed bramkę na głowę Gustavo Cabrala, który tylko dopełnił formalności. Jeszcze przed nie najgorzej grająca Granada doprowadziła do wyrównania dzięki główce El Arabiego z rzucie rożnym. W drugiej połowie ciekawej gry obu drużyn było niewiele, ale tuż przed samym końcem spotkania goście z Vigo potrafili przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Pomógł im jednak przy tym bardzo wydatnie bramkarz rywali, Roberto, który po centrze Krohna-Dehliego fatalnie odbił piłkę pod nogi Augusto Fernandeza, a Argentyńczyk dopełnił formalności. Co ciekawe, piłkarz, który zapewnił Celcie ważne zwycięstwo i awans do środka ligowej tabeli, w pierwszej połowie zwichnął kciuk lewej dłoni, ale po jego nastawieniu przez lekarzy wrócił na plac gry. Celta w ostatnich czterech meczach zdobyła dziewięć punktów i pod tym względem jest lepsza choćby od Barcelony. A dlaczego? O tym poniżej…
FC Barcelona – Valencia CF 2:3 (Alexis 7’, Messi 54’-k. – Parejo 44’, Piatti 48’, Alcacer 59’)
Prawdziwa sensacja miała miejsce na Camp Nou, gdzie Barcelona niespodziewana nie sprostała przebudowywanej Valencii, prowadzonej przez byłego piłkarza Barcy, Juana Antonio Pizziego. Po pierwszych 30 minutach wszystko wydawało się być pod kontrolą gospodarzy, którzy prowadzili po trafieniu Alexisa Sancheza i stwarzali sobie co chwila kolejne sytuacje do podwyższenia wyniku. Piłka do siatki Diego Alvesa wpaść już jednak nie chciała, a w 35. minucie gry goście zaczęli się przebudzać. Najpierw koszmarnego błędu Valdesa nie zdołał wykorzystać Ricardo Costa, ale tuż przed przerwą znakomitą akcję z Feghoulim zamienił na gola Dani Parejo i na Camp Nou zaczęło pachnieć niespodzianką. Po przerwie, Barcelona wyglądała na totalnie zaskoczoną, a podopieczni Pizziego w pełni z tego korzystali. Tuż po wznowieniu gry kolejny błąd Valdesa zakończył się trafieniem głową najniższego na boisku Pablo Piattiego. W odpowiedzi Barcelonie z pomocą przyszedł sędzia, który podyktował bardzo kontrowersyjną jedenastkę dla mistrzów Hiszpanii, co pozwoliło Leo Messiemu doprowadzić do wyrównania, ale nawet to nie zatrzymało bardzo konsekwentnych ‘Nietoperzy’. Słabość barcelońskiej defensywy z Gerardem Pique ‘na czele’ w pełni wykorzystywał tego dnia Feghouli. Algierczyk jeszcze przed upływem godziny gry poradził sobie z trzema rywalami i spod linii końcowej dograł idealnie przed bramkę do pozostawionego bez opieki Paco Alcacera, który z łatwością strzelił gola na wagę końcowego zwycięstwa. Barca miała pół godziny na wyrównanie, ale w drugiej połowie nawet przez chwilę nie przypominała drużyny, która w pierwszym fragmencie meczu gniotła swojego przeciwnika. To kosztowało drużynę Martino pierwszą ligową porażkę na Camp Nou od ponad półtora roku i po upływie równo 59 kolejek ligowych utratę pozycji lidera La Liga.
Levante UD – Rayo Vallecano 0:0
Na boisko zdemolowanego przez Barcelonę w Pucharze Króla (9:2 w dwumeczu) Levante przyjechało walczące rozpaczliwie o utrzymanie Rayo Vallecano, które chciało się zrewanżować swojemu przeciwnikowi za pechową porażkę w pierwszej rundzie na Las Vallecas. Podopieczni Paco Jemez, o dziwo, zagrali tego dnia bardzo przyzwoite zawody w defensywie, która jest ich piętą achillesową, i mogli nawet pokusić się o zwycięstwo w Walencji. Tym razem na przeszkodzie z kolei stanęła ich własna nieskuteczność. Już w 12. minucie spotkania bliski zdobycia gola był Baena, który jednak trafił w słupek bramki bardzo dobrego po raz kolejny w tym sezonie Keylora Navasa.Dobre okazje mieli także Larrivey, Bueno czy po drugiej stronie boiska Barral, ale żadnemu z nich nie udało się pokonać bramkarza rywali, a to mogło oznaczać tylko jedno – bezbramkowy remis na koniec spotkania.
Getafe CF – Real Valladolid 0:0
Równie mało ciekawe spotkanie zostało rozegrane w obecności zaledwie 1600 widzów na Coliseum Alfonso Perez, gdzie spadające na łeb na szyję w ligowej tabeli Getafe zmierzyło się ze znajdującym się w strefie spadkowej Realem Valladolid. Nieco lepsze wrażenie w tym spotkaniu sprawiali grający z nożem na gardle Los Pucelanos, ale też nie stwarzali oni wielu stuprocentowych sytuacji do zmiany wyniku. Najlepszą z nich miał Javi Guerra, którego jednak bardzo dobrze powstrzymał Miguel Moya, golkiper gospodarzy. W drugiej połowie z kolei uderzenie z dystansu Sarabii trafił w słupek bramki gości. Mało sytuacji, mało kibiców, mało emocji i bezbramkowy remis - nie był to mecz, który zapamiętamy na dłużej. Valladolid pozostaje w strefie spadkowej, a dla Getafe był to już siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa w lidze.
Malaga CF – Sevilla FC 3:2 (Duda 31’-k., 83’, Samuel 77’ – Bacca 49’, Fazio 66’)
Jeśli ktoś przysypiał na meczach Getafe czy Levante, z pewnością obudził się oglądając derby Andaluzji pomiędzy Malagą i Sevillą, które podobnie jak pół roku temu na Ramon Sanchez Pizjuan, były absolutnie fantastyczne. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy przed tą kolejką mieli zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. To właśnie podopieczni Bernda Schustera dążyli do zdobycia pierwszego gola w tym spotkaniu i swój cel osiągnęli w 31. minucie za sprawą jednego zawodnika - najlepszego na placu gry Dudy. Portugalczyk najpierw sprytnie wywalczył rzut karny w starciu z Coke, a następnie sam z jedenastu metrów pokonał swojego rodaka w bramce Sevilli, Beto. Bardzo niemrawi goście przebudzili się dopiero po przerwie i po reprymendzie, jaką z pewnością otrzymali od swojego szkoleniowca, Unaia Emery’ego. Kilka minut po wznowieniu gry do wyrównania doprowadził Carlos Bacca, który wykorzystał sytuację sam na sam z Caballero. Co więcej, Sevilla potrafiła nawet wyjść na prowadzenie, gdy dośrodkowanie z rzutu wolnego Ivana Rakiticia głową na gola zamienił Federico Fazio. Malaga wydawała się być w odwrocie, ale wtedy bardzo dobrych zmian dokonał Bernd Schuster, który to wprowadził na plac gry Samuela i Pablo Pereza. Pierwszy z tych graczy cudownym strzałem z kilkunastu metrów w okienko bramki przeciwnika wyrównał na 2:2 i przywrócił swojej drużynie szanse na wywalczenie trzech punktów w starciu z lokalnym rywalem. Zaledwie kilka minut później o zwycięstwie Malagi przesądził Duda. Portugalczyk wykorzystał bardzo dobre podanie zewnętrzną częścią stopy Pereza oraz błąd Alberto Moreno i ponownie wygrał pojedynek z Beto. Duda - Beto 2:0, Malaga – Sevilla 3:2 – gospodarze łapią oddech po ostatnich kiepskich wynikach, a goście wręcz przeciwnie. Po ośmiu meczach bez porażki (w tym 5 zwycięstwach), ekipa Unaia Emery’ego zanotowała czwarty mecz bez zwycięstwa i drugą porażkę z rzędu.
Elche CF – UD Almeria 1:0 (C. Herrera 57’)
W niedzielne południe tym razem przyszło nam obserwować pojedynek dwóch walczących o utrzymanie ligowych beniaminków, bowiem do Elche przyjechała Almeria. Podopieczni Frana Escriby od pierwszej minuty wyglądali lepiej od swojego przeciwnika, ale w pierwszej połowie gospodarze byli niezwykle nieskuteczni, marnując cztery świetne okazje na wyjście na prowadzenie. Manu, Lomban, Cristian i Albacar nie potrafili pokonać nieźle spisującego się Estebana. Impas zawodnikom Elche udało się przerwać dopiero po przerwie, gdy po uderzeniu z dystansu Javiego Marqueza piłkę trącił jeszcze Cristian Herrera, czym zdobył gola na wagę końcowego triumfu. W samej końcówce z boiska wyleciał jeszcze Damian Suarez, ale to nie zmieniło już wyniku spotkania. Dzięki temu w pełni zasłużonemu zwycięstwu Elche oddaliło się od strefy spadkowej w przeciwieństwie do swojego niedzielnego rywala, który znalazł się tuż nad kreską.
Betis Sewilla – Espanyol Barcelona 2:0 (R. Castro 71’, 89’)
W sobotę prawdziwym ‘piłkarskim cudem’ była porażka Barcelony na własnym stadionie z Valencią, w niedzielę z kolei za takowy można spokojnie trzecie zwycięstwo w sezonie Betisu Sewilla, który w drugim meczu pod wodzą Gabriela Calderona pokonał na Benito Villamarin Espanyol Barcelona 2:0. Gospodarze tak naprawdę wzięli się do pracy dopiero po przerwie, bo o pierwszej połowie można powiedzieć co najwyżej to, że się odbyła. W drugiej części gry, a konkretnie nawet w ostatnich 20 minutach wreszcie przełamał się snajper Betisu, Ruben Castro, którego dobra forma może być niezwykle ważna w kontekście walki Verdiblancos o utrzymanie. Castro najpierw dobił uderzenie z dystansu Lolo Reyesa, które trafiło w słupek bramki Kiko Casilli, a tuż przed końcem spotkania kapitalną akcją indywidualną i uderzeniem z szesnastu metrów przesądził o arcyważnym triumfie Andaluzyjczyków.
Atletico Madryt – Real Sociedad 4:0 (Villa 38’, D. Costa 72’, Miranda 74’, Diego 87’)
Atletico Madryt nowym liderem hiszpańskiej Primera Division. To właśnie Los Rojiblancos przerywają przynajmniej na moment dominację Barcelony na Półwyspie Iberyjskim po wysokim ograniu na własnym stadionie Realu Sociedad aż 3:0. Mecz ten był rozgrywany w smutnej atmosferze ze względu na żałobę po Luisie Aragonesie, który był bardzo związany z Los Colchoneros. Legendarny trener reprezentacji Hiszpanii jako piłkarz występował przez dziesięć lat na Vicente Calderon, a następnie prowadził Atletico aż czterokrotnie w swojej karierze trenerskiej (w sumie przez 15 lat). Przez osiem minut, jako że Aragones w Madrycie grał właśnie z numerem 8, na stołecznym obiekcie trwała zaduma, ale potem zarówno piłkarze, jak i kibice gospodarzy wzięli się do roboty. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy pierwszego gola strzelił David Villa, który jednak z kontuzją chwilę później opuścił plac gry. Po przerwie to Baskowie odważniej zaatakowali swojego rywala, ale jednak z wielkim trudem przychodziło im konstruowanie akcji pod bramką Thibaut Courtois. To zmieniło się jednak z wejściem na plac gry Brazylijczyka Diego, który na Vicente Calderon zaliczył swój drugi debiut w Atletico. Gra Rojiblancos się znacznie uspokoiła, a z czasem przyszły także i kolejne gole dla drużyny Diego Simeone. Najpierw kontratak gospodarzy na gola zamienił Diego Costa, zdobywając 20. ligowego gola w tym sezonie, następnie głową wynik podwyższył Joao Miranda, a na koniec swój debiut pięknie ukoronował swój powrót do stolicy Hiszpanii wykańczając akcję Cebolii Rodrigueza. Atletico zwycięża bardzo wysoko nad Baskami z San Sebastian 4:0 i zostaje nowym liderem La Liga. Nie da się ukryć, że Luis Aragones byłby dumny z postawy swoich Los Colchoneros.
Athletic Bilbao – Real Madryt 1:1 (Ibai 74’ – Jese 65’)
Na niedzielny późny wieczór zaplanowano najciekawsze z czterech bardzo interesujących meczów tej kolejki. Na nowym San Mames niepokonany jeszcze w lidze na tym obiekcie czwarty w tabeli Athletic Bilbao podejmował trzeci Real Madryt, który miał nadzieję na przeskoczenie Barcelony po raz pierwszy od 59 ligowych kolejek. Pierwsza połowa przebiegała jednak pod dyktando gospodarzy, którzy potrafili ‘zabiegać’ w środku pola swojego rywala. Baskowie stworzyli sobie dwie jedyne w tej połowie sytuacje stuprocentowe, których na bramki jednak nie potrafili zamienić Aritz Aduriz oraz Iker Muniain. W drugiej połowie z kolei to Real doszedł do głosu. Królewscy stwarzali sobie niezbyt groźne sytuacje bramkowe, aż w 65. minucie gry fatalny błąd popełnił grający dobry mecz Iturraspe. Benzema zabrał piłkę pomocnikowi Bilbao, wypuścił Cristiano Ronaldo, ten dograł przed bramkę piłkę Jese Rodriguezowi, który dopełnił formalności i wyprowadził wicemistrzów Hiszpanii na prowadzenie. Z niego jednak podopieczni Carlo Ancelottiego nie cieszyli się zbyt długo, bowiem kilka minut później pięknym strzałem zza pola karnego do remisu doprowadził wprowadzony kilkanaście sekund wcześniej na boisko Ibai Gomez. Tuż po utracie gola, nerwy stracił lider gości, Cristiano Ronaldo. Portugalczyk rozgrywający mimo asysty na San Mames bardzo przeciętne spotkanie, dał się sprowokować Gurpegiemu i za uderzenie w twarz jego oraz następnie Iturraspe wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Gospodarze nie potrafili już wykorzystać osłabienia przeciwnika, ale zakończyli to spotkanie z cennym punktem i zachowaniem statusu niepokonanych w lidze na nowym San Mames. Real z kolei dogonił w tabeli Barcelonę, ale z racji gorszego bilansu bramkowego i przegranego meczu bezpośredniego wciąż zajmuje trzecie miejsce.
Villarreal CF – Osasuna Pampeluna 3:1 (Perbet 46’, 75’, Trigueros 55’ – Riera 86’)
Walczący z powodzeniem o europejskie puchary beniaminek z Villarreal na zakończenie kolejki podejmował w poniedziałek rozbitą w poprzedniej serii spotkań przez Athletic Bilbao Osasunę Pampeluna. Od początku spotkania widać było na murawie to, która z tych drużyn jest w czołówce, a która musi się martwić o swój ligowy byt. To Villarreal w pełni kontrolował przebieg pojedynku, a bramki dla Żółtej Łodzi Podwodnej wydawały się być kwestią czasu. Aby tak rzeczywiście było, jeszcze przed przerwą musiała nastąpić kluczowa dla losów meczu zmiana. Kontuzjowanego Ikechukwu Uche zastąpił bowiem Jeremy Perbet i to właśnie Francuz chwilę po wznowieniu gry po przerwie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, wykorzystując spory błąd defensywy Los Rojillos. Beniaminek poszedł za ciosem i precyzyjne uderzenie z dystansu Manu Triguerosa kilka minut później podwyższyło wynik na 2:0. To jeszcze nie był koniec popisów podopiecznych Marcelino Garcii, którzy na kwadrans przed końcem za sprawą asysty Jonathana Pereiry i drugiej bramki Perbeta przypieczętowali swoje pewne zwycięstwo, którego nie mogło zmącić nawet honorowe trafienie autorstwa Oriola Riery. Villarreal, dzięki trzem punktom, zbliżyło się do czwartego miejsca zajmowanego przez Athletic Bilbao, ale Żółtą Łódź Podwodną w następnej kolejce czeka arcytrudne zadanie, wyjazd na Santiago Bernabeu.
Statystyki 22. kolejki La Liga
Padło 26 goli
Pokazano 53 żółte i 3 czerwone kartki
Mecze obejrzało 278 tysięcy widzów (27,8 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: D. Alves (Valencia) – Laporte (Athletic), Miranda (Atletico), E. Albacar (Elche)- Feghouli (Valencia), Rafinha (Celta), N’Diaye (Betis), Parejo (Valencia), Duda (Malaga) – R. Castro (Betis), Perbet (Villarreal)
Ławka rezerwowych: K. Navas (Levante), Juanfran (Betis), Trigueros (Villarreal), Diego (Atletico), Ibai (Athletic), C. Herrera (Elche), D. Costa (Atletico)
Piłkarz kolejki: Duda (Malaga)
Prawdziwy bohater derbów Andaluzji między Malagą a Sevillą. Najpierw w pierwszej połowie wyprowadził swój zespół na prowadzenie zdobywając i wykorzystując rzut karny, a następnie w samej końcówce strzelając zwycięskiego gola dla gospodarzy w tym szalonym pojedynku.
Cienias kolejki: Victor Valdes (Barcelona)
Bramkarz Barcelony rozegrał kiepściutkie zawody przeciwko Valencii, znacznie przyczyniając się do zaskakującej porażki Barcy. Valdes zawalił przy bramce Piattiego, popełnił koszmarny błąd w pierwszej połowie niewykorzystany przez Ricardo Costę, a i nie zanotował żadnej interwencji, która pomogłaby mistrzom Hiszpanii w tym spotkaniu.
Bramka kolejki: trafienie Oriola Riery przeciwko Villarreal
W tej kolejce pięknymi uderzeniami z kilkunastu metrów popisywali się Samuel z Malagi czy też Ibai Gomez z Athletiku, ale majstersztyk techniczny napastnika Osasuny, Oriola Riery, zasługuje chyba na jeszcze większe uznanie.
Tabela La Liga po 22. kolejce [pełna tabela] :
1. Atletico 57 punktów, bramki 56:14
2. Barcelona 54, 60:16
3. Real M. 54, 61:22
4. Athletic 43, 42:28
5. Villarreal 40, 42:23
(…)
16. Osasuna 22, 19:37
17. Almeria 22, 22:41
18. Valladolid 20, 24:37
19. Rayo 17, 21:51
20. Betis 14, 20:47
Rozkład 23. kolejki La Liga (7-10.02) [pełny terminarz] :
Espanyol – Granada (piątek, godzina 21)
Valencia – Betis (sobota, 16)
Rayo – Malaga (sb, 18)
Real M. – Villarreal (sb, 20)
Almeria – Atletico (sb, 22)
Osasuna – Getafe (niedziela, 12)
Valladolid – Elche (nd, 17)
R. Sociedad – Levante (nd, 19)
Sevilla –Barcelona (nd, 21)
Celta – Athletic (poniedziałek, 22)
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 22 gole
Diego Costa (Atletico) – 20
Griezmann (R. Sociedad) – 14
Alexis (Barcelona) - 13
Pedro (Barcelona) - 12
Villa (Atletico), Javi Guerra (Valladolid), Uche (Villarreal), Benzema (Real M.)- 11
Rakitic (Sevilla) - 10
Skróty wszystkich spotkań 22. kolejki La Liga: