menu

Podsumowanie 21. kolejki La Liga: baskijski huragan, czołówka bez zmian

28 stycznia 2014, 14:47 | Jakub Seweryn

W 21. kolejce piłkarskiej Primera Division, czołowe zespoły wraz z targaną ostatnimi problemami administracyjnymi Barceloną nie zawiodły i pewnie wywalczyły komplety w swoich punktów. Swoją grą jednak najbardziej zaimponowały drużyny z Kraju Basków. Athletic i Real Sociedad dosłownie zmiotły z murawy swoich przeciwników. Co jeszcze wydarzyło się w weekend na hiszpańskich boiskach? Zapraszamy do podsumowania.

Mecze 21. kolejki La Liga

Celta Vigo – Betis Sewilla 4:2 (Orellana 22’,39’, Charles 31’, Nolito 73’ – R.Castro 17’,79’)

Świetny spektakl w piątkowy wieczór zapewnili swoim kibicom walczące o utrzymanie zespoły Celty Vigo i Betisu Sewilla, które rozpoczęli 21. kolejkę na Estadio Balaidos. Spotkanie to lepiej rozpoczęli goście, prowadzeni w tym sezonie już przez trzeciego szkoleniowca, Gabriela Calderona. W pierwszym kwadransie gry sędzia wprawdzie niesłusznie nie uznał trafienia Salvy Sevilli, ale kilka minut później kolejny błąd galicyjskiej defensywy wykorzystał już Ruben Castro i wyprowadził gości na prowadzenie. To trafienie jednak tylko rozdrażniło gospodarzy, którzy błyskawicznie wzięli się do roboty. Po pięciu minutach głową do remisu doprowadził Orellana po dośrodkowaniu Rafinhi. Ci dwaj zawodnicy byli najlepszymi w piątek na placu gry, ale gola na 2:1 wypracowali Hugo Mallo i Charles. Obrońca Celty zagrał w pole karne, gdzie brazylijski napastnik ładnym szczupakiem pokonał bramkarza Betisu. Jeszcze przed przerwą swojego drugiego gola zdobył Orellana, który wykorzystał nieporozumienie defensywy przeciwnika we własnym polu karnym, a już w drugiej połowie Verdiblancos zostali dobici przez Nolito, który podwyższył na 4:1. Przyjezdnych stać było tylko na honorowe trafienie Rubena Castro, ale to w żaden sposób nie mogło osłodzić porażki ostatniej drużynie ligi, która znajduje się w solidnym bagnie.

Real Madryt – Granada CF 2:0 (C.Ronaldo 57’, Benzema 74’)

Zwycięstwo nad Granadą było dla Realu Madryt obowiązkiem, a zarazem szansą na wskoczenie przynajmniej na 24 godziny na fotel lidera Primera Division. Znajdujący się jednak w środku tabeli goście nie mieli jednak wcale zamiaru oddać rywalom punktów za darmo i bardzo przytomnie się bronili przez dużą część spotkania. Na wszystkie sposoby swojego gola próbował zdobyć przede wszystkim Cristiano Ronaldo, ale bramkarz Roberto obronił nawet piękne uderzenie przewrotką Portugalczyka. Zdobywca Złotej Piłki dopiął swego dopiero po przerwie, kiedy to popisał się sytuacyjnym strzałem z kilkunastu metrów, który wreszcie zaskoczył golkipera Granady. Po utracie gola z dość dobrze grających do tej pory Andaluzyjczyków zeszło powietrze i Real zdołał jeszcze podwyższyć swoje prowadzenie po akcji Brazylijczyka Marcelo, którą na bramkę zamienił bardzo skuteczny ostatnio Karim Benzema. Królewscy zdobyli kolejne trzy punkty i noc spędzili jako liderzy La Liga. W 2014 roku ekipa Carlo Ancelottiego jest bezbłędna, notując siedem zwycięstw w siedmiu meczach ligowych i pucharowych.

Real Valladolid – Villarreal CF 1:0 (Rueda 40’)

Walczący o utrzymanie zespół Realu Valladolid zanotował pierwsze zwycięstwo w 2014 roku. Jest to fakt o tyle zaskakujący, że ‘ofiarą’ drużyny Juana Ignacio Martineza, grającej bez chcącego odejść Niemca Eberta, okazała się najlepsza w La Liga w nowym roku ekipa Villarreal (9 punktów w trzech meczach, bramki: 12:3). Pierwsza połowa byłaby absolutnie do zapomnienia, gdyby nie stały fragment gry dla Valladolid w jej końcówce. Po dośrodkowaniu Fausto Rossiego kapitalną główką bowiem popisał się Jesus Rueda do przerwy to gospodarze mieli jednobramkową przewagę. Co ciekawe, była to jedyna okazja do zdobycia gola dla Realu Valladolid w całym spotkaniu, bowiem po wznowieniu gry to goście doszli do głosu, ale bardzo uważny tego dnia Diego Marino nie dał się pokonać ani Ikechukwu Uche, ani Jonathanowi Pereirze czy Manu Triguerosowi i niespodzianka na Estadio Jose Zorrilla stała się faktem.

Valencia CF – Espanyol Barcelona 2:2 (Alcacer 7’, Jonas 32’ – Cordoba 3’, S.Garcia 45’-k.)

Na Estadio Mestalla spotkały się dwie drużyny, które marzą o włączeniu się do walki o europejskie puchary. Espanyol i Valencia to bezpośredni sąsiedzi w ligowej klasyfikacji i to było widać na murawie, ponieważ spotkanie było bardzo wyrównane i już w pierwszych dziesięciu minutach przyniosło nam dwa gole. Jako pierwszy do siatki rywala trafił Kolumbijczyk z Espanyolu, Cordoba, który tego dnia sprawił bardzo dużo problemów defensywie Nietoperzy, ale chwilę później do bardzo szybkiego wyrównania doprowadził Paco Alcacer. Ta bramka wydawała się przywracać kontrolę nad meczem piłkarzom Juana Pizziego, a kolejne trafienie głową Jonasa po rzucie rożnym mogło tylko utwierdzić w takim przekonaniu. Ostatecznie okazało się ono błędne, ponieważ jeszcze przed przerwą swoją walecznością ponownie błysnął Cordoba, który w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, w walce z trzema obrońcami Valencii zdołał wywalczyć rzut karny dla Espanyolu, a jedenastkę pewnym strzałem na gola zamienił Sergio Garcia. W drugiej połowie wyraźnie spadła skuteczność obu drużyn, które stworzyły sobie kilka okazji do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść i mecz zakończył się sprawiedliwym remisem.

Sevilla FC – Levante UD 2:3 (Coke 26’, Rakitić 68’ – Barral 30’-k., Vyntra 71’, Simao Mate 75’)

Po serii ośmiu meczów bez porażki (5 zwycięstw, 3 remisy)wreszcie swojego pogromcę znalazła Sevilla, a okazała się nim drużyna Levante, która tydzień wcześniej na własnym stadionie potrafiła zatrzymać nawet aktualnego mistrza Hiszpanii, Barcelonę, remisując z nią 1:1. To był naprawdę dobry i emocjonujący mecz, a te emocje zaczęły się od przepięknej bramki Coke Andujara, który z 20 metrów ślicznie przelobował Keylora Navasa. Sevilla jednak zbyt długo nie prowadziła, bowiem ledwie parę minut później Federico Fazio sfaulował w polu karnym Davida Barrala, a snajper Levante sam wymierzył sprawiedliwość z 11 metrów. Po przerwie dla odmiany karnego mieli gospodarze, ale nie wykorzystał go Chorwat Ivan Rakitić, który uderzył tylko w słupek. Bohaterem tego spotkania był Keylor Navas, który w drugiej części gry popisywał się iście fenomenalnymi interwencjami, choć jeszcze w 68. minucie musiał tym razem uznać wyższość Rakiticia. Chorwat posłał prawdziwą bombę z kilkunastu metrów, ale to dopiero rykoszet zmylił golkipera gości i Sevilla ponownie była na prowadzeniu. Levante ponownie jednak potrafiło odpowiedzieć, tym razem nawet podwójnie. Najpierw swojego drugiego gola w La Liga (pierwszy miał miejsce tydzień temu przeciwko Barcelonie) zdobył Grek Loukas Vyntra, który głową trafił w samo okienko bramki Beto, a cztery minuty później zwycięskie trafienie dla ekipy Joaquina Caparrosa zaliczył po kolejnym stałym fragmencie Simao Mate Junior. Jeszcze w doliczonym czasie gry czerwone kartki obejrzeli Karabelas (Levante) oraz Jairo (Sevilla), ale ostatecznie zwycięstwo Levante stało się faktem. Ciekawostką jest fakt, iż wspomniany Caparros w latach 2000-05 był trenerem właśnie swojego sobotniego przeciwnika, Sevilli.

UD Almeria – Getafe CF 1:0 (Zongo 48’)

Z drużyny walczącej być może nawet o europejskie puchary Getafe szybko stało się chłopcem do bicia w Primera Division. Los Azulones nie są w stanie wygrać już od sześciu ligowych spotkań, przegrywając aż pięć z nich. Tym razem zespół Luisa Garcii nie sprostał walczącej o utrzymanie Almerii, choć wcale tego meczu goście przegrać nie musieli. Gospodarze okazali się jednak mieć nieco więcej skuteczności i zarazem szczęścia, jako że sędzia w pierwszej połowie niesłusznie nie uznał prawidłowego trafienia Michela, dopatrując się spalonego. Getafe stwarzało sporo zagrożenia pod bramką rywala ze stałych fragmentów gry, ale w najważniejszym momencie piłkarze z przedmieść Madrytu za każdym razem okazywali się zbyt mało dokładni, aby trafić do siatki Estebana. W drugiej części gry nie trzeba było długo czekać na gola, który w ostatecznym rozrachunku okazał się zwycięski. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Suso idealnym strzałem głową popisał się Jonathan Zongo i to Almeria wyszła na prowadzenie, którego nie oddała do ostatniego gwizdka, bowiem goście nie byli już w stanie stworzyć sobie sytuacji stuprocentowych do wyrównania i trzy punkty pozostały w Andaluzji.

Osasuna Pampeluna – Athletic Bilbao 1:5 (Armenteros 10’ – Susaeta 3’, Aduriz 16’,62’, Ibai 84’, Sola 88’)

Spotkania z Athletikiem Bilbao kibice Osasuny Pampeluna traktują jak derby. Nic w tym dziwnego - Nawarra jest częścią historycznego Kraju Basków, a co więcej - do tej pory wielu wychowanków Osasuny ma baskijskie korzenie, dzięki czemu bardzo często są oni przechwytywani przez większy z klubów z północnej części Hiszpanii. Tym razem jednak fani na El Sadar musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę, bowiem ich zespół został przez Los Leones doszczętnie zdemolowany. Zdobyte już w trzeciej minucie gry trafienie z dystansu Markela Susaety było zwiastunem prawdziwej klęski Osasuny w tym pojedynku, mimo iż kilka minut później do remisu z rzutu wolnego doprowadził Emiliano Armenteros. Jeszcze przed upływem kwadransa gry było już jednak 1:2, gdy koszmarny błąd Andresa Fernandeza zamienił na gola Aritz Aduriz. Koncert piłkarzy Ernesto Valverde na dobre rozpoczął się po przerwie. Po godzinie gry prowadzenie Basków podwyższył Aduriz, który głową wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie rozgrywającego znakomity mecz Andera Herrery. Sytuacja Osasuny stała się jeszcze gorsza, gdy z drugą żółtą kartką z boiska wyleciał stoper Alejandro Arribas, który w duecie z Jordanem Loties prezentowali się tego dnia bardzo mizernie. Los Leones w pełni wykorzystali osłabienie rywala i dołożyli do swojego dorobku jeszcze dwa gole. Do swoich dwóch trafień asystę dołożył Aritz Aduriz, którego podanie na bramkę zamienił Ibai Gomez, a jeszcze przed końcem spotkania swój były zespół dobił rezerwowy Athletiku, Kike Sola. Drużyna z Bilbao zaprezentowała w niedzielę prawdziwy pokaz siły, co sprawia, że przyszłotygodniowy mecz Basków z Realem Madryt na niezdobytym dotąd San Mames zapowiada się fascynująco.

Rayo Vallecano – Atletico Madryt 2:4 (Viera 40’, Larrivey 76’ – Villa 8’, Arda 30’,44’, Saul-sam. 75’)

Nie było niespodzianki w małych derbach Madrytu. Trudno było jednak takiej się spodziewać, gdy rewelacyjne w tym sezonie Atletico przyjechało na teren prezentującego wyjątkowo nieodpowiedzialny futbol Rayo Vallecano. Gospodarze szybko udowodnili po raz kolejny, że są najsłabszą defensywą ligi, bowiem już po ośmiu minutach gry fatalny błąd Baeny na bramkę zamienił David Villa. Chwilę później mogło być 1:1, ale Jonathan Viera nie był w stanie pokonać Courtois z rzutu karnego, a w 30. minucie do siatki trafił najlepszy na boisku Arda Turan i zamiast 1:1 zrobiło się 0:2. Na 5 minut przed końcem pierwszej połowy zespołowi Rayo nadzieję przywrócił Viera, ale jeszcze przed przerwą odpowiedzieć zdołał Arda Turan, który zdobył dwa gole w jednym meczu po raz pierwszy od ponad półtora roku. W drugiej części gry swój zespół dobił samobójczym trafieniem obserwowany przez Liverpool i Manchester United Saul Niguez i choć chwilę później straty zmniejszył Larrivey, to jednak mecz zakończył się pewnym triumfem Atletico.

FC Barcelona – Malaga CF 3:0 (Pique 40’, Pedro 56’, Alexis 61’)

Na zwycięstwa Atletico i Realu jeszcze efektowniej odpowiedziała Barcelona, która w meczu z Malagą pokazała, że nie zamierza oddawać zajmowanej nieprzerwanie od 59 ligowych kolejek pozycji lidera La Liga. Katalończycy nie mieli większych problemów ze sforsowaniem skomasowanej defensywy Malagi Bernda Schustera, jednak długo nie potrafili pokonać Willy’ego Caballero. Już w 24. minucie pojedynku kontuzjowanego Roque Santa Cruza zastąpił Bartłomiej Pawłowski, który zanotował tym samym pierwszy występ ligowy od kilku dobrych tygodni. Tyle, że on nie był głównym bohaterem widowiska zdominowanego przez Barcę. W 40. minucie niemoc strzelecką gospodarzy przerwał po rzucie rożnym Gerard Pique, a po przerwie spotkanie szybko zostało rozstrzygnięte trafieniami Pedro i Alexisa Sancheza. Szczególnie to drugie było klasycznym katalońskim wjazdem do pustej bramki. Dobry wynik pozwolił Gerardo Martino wprowadzić na plac gry na ostatnie minuty nękanego kontuzjami Ibrahima Afellaya, który tym samym zanotował pierwszy występ w Barcy od półtora roku. 3:0 na Camp Nou – Barcelona pozostaje liderem La Liga.

Real Sociedad – Elche CF 4:0 (Damian-sam. 2’, Griezmann 12’,75’, Vela 50’)

Po drobnej zadyszce w dwóch ostatnich meczach wyjazdowych i ledwie jednym zdobytym w nich punkcie, piłkarze Realu Sociedad wrócili na dobre tory. Podopieczni Jagoby Arrasate rozbili bowiem w poniedziałkowy wieczór na własnym stadionie Elche aż 4:0, a wielką postacią w ekipie Txuri-Urdin ponownie był Antoine Griezmann. Rewelacyjny w tym sezonie Francuz już w drugiej minucie gry eleganckim lobem nad Tono Martinezem wyprowadził swój zespół na prowadzenie, choć ostatecznie bramka została przypisana nieudolnie próbującemu wybić zmierzającą do bramki piłkę Damianowi Suarezowi. W kolejnych akcjach już nie było takich wątpliwości. Jeszcze przed upływem kwadransa gry skrzydłowy gospodarzy, po dośrodkowaniu Xabiego Prieto, popisał się idealnym trafieniem głową w samo okienko bramki przeciwnika. Real Sociedad tego dnia był zespołem o kilka klas lepszym od beniaminka, a swoją przewagę udokumentował kolejnymi golami w drugiej części gry. Tuż po wznowieniu gry genialną akcję zaprezentował Carlos Vela, który minął trzech piłkarzy rywali i potężnym uderzeniem zza pola karnego nie dał ich bramkarzowi żadnych szans. Wynik na 4:0 ustalił oczywiście świetny tego dnia Griezmann, który wykorzystał nieporozumienie w szeregach rywali i błąd w interwencji na przedpolu Tono Martineza, kierując futbolówkę do pustej bramki. Baskowie wciąż liczą się w walce o miejsce gwarantujące grę w eliminacjach Ligi Mistrzów, natomiast zmasakrowane w poniedziałek Elche znajduje się ledwie dwa punkty od strefy spadkowej i zajmuje pozycję tuż ‘nad kreską’.

Statystyki 21. kolejki La Liga

Padło 38 goli
Pokazano 46 żółtych i 4 czerwone kartki
Mecze obejrzało 280 tysięcy widzów (28 tys. na mecz)

Jedenastka kolejki: K. Navas (Levante) - Carvajal (Real M.), Rueda (Valladolid), Pique (Barcelona), Alba (Barcelona) - Orellana (Celta), Ander (Athletic), Arda (Atletico) – Griezmann (R. Sociedad), Cordoba (Espanyol), Aduriz (Athletic)

Ławka rezerwowych: Casilla (Espanyol), Filipe Luis (Atletico), Rafinha (Celta), Vela (R. Sociedad), Pedro (Barcelona),C. Ronaldo (Real M.), R. Castro (Betis)

Piłkarz kolejki: Aritz Aduriz (Athletic)

Napastnik Los Leones rozegrał znakomite zawody przeciwko Osasunie. Były zawodnik Valencii zdobył dwa gole i wypracował dwa kolejne, dzięki czemu w ogromnej części przyczynił się do wysokiego triumfu Los Leones na El Sadar.

Cienias kolejki: Alejandro Arribas (Osasuna)

Stoper Osasuny, w parze z Jordanem Loties, miał fatalny dzień w niedzielę, gdy jego drużyna mierzyła się z Athletikiem. Obaj mylili się na potęgę, a w dodatku Arribas, na kwadrans przed końcem, wyleciał z boiska z czerwoną kartką.

Bramka kolejki: Trafienie Coke (Sevilla) w meczu z Levante

Prawy obrońca Sevilli popisał się cudownym lobem zza pola karnego, którym zupełnie zaskoczył Keylora Navasa.

Tabela La Liga po 21. kolejce [pełna tabela] :

1. Barcelona 54 punktów, bramki: 57:13
2. Atletico 54, 52:14
3. Real M. 53, 60:21
4. Athletic 42, 41:27
5. Villarreal 37, 39:22
(…)
16. Malaga 21, 19:27
17. Elche 21, 19:32
18. Valladolid 19, 24:37
19. Rayo 16, 21:51
20. Betis 11, 18:47

Rozkład 22. kolejki La Liga (31.01 – 3.02) [pełny terminarz] :

Granada – Celta (piątek, godzina 21)
Barcelona – Valencia (sobota, 16)
Levante – Rayo (sb, 18)
Getafe – Valladolid (sb, 20)
Malaga – Sevilla (sb, 22)
Elche – Almeria (niedziela, 12)
Betis – Espanyol (nd, 17)
Atletico – R.Sociedad (nd, 19)
Athletic – Real M. (nd, 21)
Villarreal – Osasuna (poniedziałek, 22)

Klasyfikacja strzelców:

Cristiano Ronaldo (Real M.) – 22 gole
Diego Costa (Atletico) – 19
Griezmann (R. Sociedad) - 14
Pedro (Barcelona), Alexis (Barcelona), - 12
Javi Guerra (Valladolid), Uche (Villarreal), Benzema (Real M.)- 11
Villa (Atletico), Rakitic (Sevilla) - 10

Skróty wszystkich spotkań 21. kolejki La Liga:

Czytaj również: TRANSFERY [NA ŻYWO]


Polecamy