Podsumowanie 2. kolejki La Liga: Skromny triumf Barcelony, klęska Realu na Anoeta
Mamy dopiero drugą kolejkę nowego sezonu w Hiszpanii, FC Barcelona jest już samodzielnym liderem tabeli La Liga. Katalończycy jako jedyni mają na swoim koncie komplet punktów. Jak wyglądały mecze Primera Division w miniony weekend? Zapraszamy do podsumowania.
Mecze 2. kolejki La Liga
Getafe – Almeria 1:0 (A.Vazquez 29’)
Druga kolejka Primera Division rozpoczęła się pod Madrytem, w Getafe, gdzie przyjechała Almeria. Pierwsza połowa pojedynku nie największych drużyn La Liga byłaby absolutnie do zapomnienia, gdyby nie padła w niej jedyna bramka w tym spotkaniu. Tuż przed upływem pół godziny gry po dośrodkowaniu Kolumbijczyka Hinestrozy piłkę do siatki dość szczęśliwie, plecami, wpakował Alvaro Vazquez, dzięki czemu to Los Azulones tego dnia zdobyli trzy punkty. Ten gol rozkręcił spotkanie na Coliseum Alfonso Perez. Jeszcze przed przerwą mógł być remis, ale po akcji Jonathana Zongo Edgar, zamiast wpakować piłkę do pustej bramki Getafe, posłał ją dobre kilka metrów nad poprzeczką. Bohaterem tego meczu był ostatecznie bramkarz gospodarzy, Vicente Guaita, który pozwolił Getafe dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. Były gracz Valencii w dwóch doskonałych sytuacjach powstrzymywał kolejno Zongo i Thievy’ego, dzięki czemu zespół Cosmina Contry mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie.
Valencia – Malaga 3:0 (Alcacer 31’, Parejo 45’, Piatti 56’)
Pierwsze zwycięstwo w nowej ‘epoce’ odniosła Valencia, która pewnie pokonała na własnym stadionie Malagę 3:0. Podopieczni Nuno Espirito Santo dostali jednak tego dnia wydatną pomoc od jednego z rywali, bowiem po wyrównanym początku tego pojedynku zupełnie bezsensowny i brutalny faul w środku pola popełnił Sergi Darder, za co już w 27. minucie gry został odesłany przez arbitra Estradę Fernandeza do szatni. Gospodarze grę w przewadze wykorzystali już cztery minuty później, gdy dośrodkowanie Jose Gayi na gola zamienił najlepszy na boisku Paco Alcacer, który ze względu na swoją bardzo wysoką formę został powołany przez Vicente Del Bosque do reprezentacji Hiszpanii.
Jeszcze przed przerwą na Estadio Mestalla było 2:0, gdy kontrowersyjny rzut karny za rękę Weligtona na raty zamienił Dani Parejo. Pierwszy strzał Hiszpana obronił wprawdzie Carlos Kameni, ale przy dobitce nawet on był już bezradny. Druga połowa powinna rozpocząć się od bramki kontaktowej dla Malagi, ale sędzia liniowy koszmarnie się pomylił anulując trafienie Juanmiego, gdy do spalonego zabrakło dobrych dwóch metrów. Gola dla gości nie było, a chwilę później mecz został ostatecznie rozstrzygnięty przez Nietoperzy, gdy ich bardzo ładną kombinację wykończył Pablo Piatti i spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0.
Cordoba – Celta Vigo 1:1 (Cartabia 59’ – Orellana 52’)
Beniaminek z Cordoby rozgrywał pierwszy mecz w tym sezonie na własnym stadionie. W pierwszej kolejce przegrał 2-0 na Santiago Bernabeu, lecz zaprezentował się z całkiem niezłej strony. Z kolei Celta w pierwszej kolejce gier wygrały na własnym boisku z Getafe 3-1. W sobotnim spotkaniu faworyta nie było. Pierwszą groźną akcję stworzyli goście. Orellana przeszedł dwóch obrońców Corodby na prawym skrzydle, zacentrował do środka, ale Nolito uderzył nieczysto i piłka spadła tuż za poprzeczkę bramki Carlosa. Kolejna okazja Celty to prostopadłe podanie ze środka pola z okolic 23. metra Jonny'ego Otto do Orellany. Strzał napastnika Celty wybronił golkiper gospodarzy, a dobitka Lopeza okazała się niecelna. Przyjezdni z Galicji nie zwalniali tempa. Dwójkowa akcja Nolito - Krohn Delhi, podanie Duńczyka do Larriveya, ten strzela, Carlos broni, Nolito dobija, piłka w siatce, ale arbiter odgwizduje spalonego byłego gracza Barcy B. Pierwszą sytuacją Cordoby było uderzenie Cartabii. Piłka po jego strzale minęła słupek. Na pierwszego gola musieliśmy czekać do 52. minuty. Fabian Orellana z prawego skrzydła zszedł do środka na lewą nogę, uderzył dosyć lekko, ale błąd popełnił bramkarz ekipy z Estadio Nuevo Arcangel, Juan Carlos, który sparował piłkę do własnej siatki. Osiem minut później wyrównał Fede Cartabia. Z prawej flanki piłkę wrzucał Rossi, futbolówkę pod nogi Fede wybił jeden z obrońców Celty. Strzałem z lewej nogi Cartabia strzelił pierwszego gola Cordoby w tegorocznych rozgrywkach. Jak się okazało, gol Fede był ostatnim w tym meczu i na Nuevo Arcangel mieliśmy podział punktów.
Athletic Bilbao – Levante 3:0 (Aduriz 32’, Iturraspe 51’, Muniain 76’)
Po wspaniałym zwycięstwie w eliminacjach Ligi Mistrzów z włoskim Napoli, Athletic Bilbao postanowił pójść za ciosem w rodzimej lidze. Piłkarze Ernesto Valverde nie mieli żadnego problemu z pewnym pokonaniem na San Mames Levante. Baskowie tego dnia byli zespołem o klasę lepszym od swojego rywala, co sprawiało, że bramki na otwartym po raz pierwszy w całości w lidze nowym stadionie w Bilbao były tylko kwestią czasu. Wystarczy powiedzieć, że w 32. minucie gry swój zespół na prowadzenie wyprowadził Aritz Aduriz, który wykorzystał w ten sposób dopiero trzecią swoją sytuację stuprocentową. Były napastnik Valencii i Mallorki tym razem zamienił na gola centrę Ibaia Gomeza z rzutu rożnego i udokumentował przewagę Athletiku w tym spotkaniu.
Po przerwie koncert Los Leones trwał w najlepsze. Sześć minut po wznowieniu gry kolejnym doskonałym dośrodkowaniem ze stałego fragmentu gry popisał się Ibai Gomez, a tym razem na listę strzelców wpisał się Ander Iturraspe. Wynik na 3:0 ustalił na kwadrans przed końcem Iker Muniain, który dobił z bliska odbite przez Jesusa uderzenie Aduriza. Athletic zdobył trzy punkty, natomiast Levante po tej kolejce zostało jedyną drużyną w La Liga bez ani jednego punktu na swoim koncie. Przed drużyną Jose Luisa Mendilibara zapowiada się bardzo ciężki sezon.
Atletico Madryt – Eibar 2:1 (Miranda 11’, Mandżukić 25’ – Abraham 33’)
Po pokonaniu u siebie Realu Sociedad Eibar w drugiej kolejce grał w "jaskini lwa", czyli na Vicente Calderon. Przed meczem kibicom zgromadzonym na stadionie zaprezentowaniu puchar za wygranie poprzedniego sezonu La Liga. Trójka kapitanów zespołu ze stolicy witana była na boisku szpalerem utworzonym przez piłkarzy gości i kolegów z własnej drużyny. Po celebracji zdobycia trofeum przyszedł czas na emocje czysto sportowe. Już w 12. minucie Miranda trafił do siatki po dobrym strzale głową. Futbolówkę z narożnika boiska dorzucał mu Koke. Niecały kwadrans później było już 2-. Z rzutu wolnego dorzucał Gabi. W polu karnym najlepiej zachował się nowy nabytek "Colchoneros", Mario Mandżukić, który tak samo jak Miranda, głową zdobył gola. Dalej strzałem z dystansu Iruretę próbował zaskoczyć Antoine Griezmann. Pierwszą okazją Eibaru był strzał Javiego Lary, ale Miguel Angel Moya nie dał się zaskoczyć. W 33. minucie spektakularną, zespołową akcją popisali się goście. Cała koronkowa akcja zakończona była świetnym strzałem w "okienko" Abrahama Minero. Atletico nie dało się stłamsić i ruszyło do ataku. Sprytnym strzałem za plecy Irurety popisał się Raul Garcia, ale golkiper ekipy z Kraju Basków nie dał się zaskoczyć. Druga połowa była ewidentnie nudniejsza i nieobfita w sytuacje bramkowe. Przebywający na trybunach Calderon Diego Simone mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w lidze w tym sezonie.
Espanyol Barcelona – Sevilla 1:2 (Stuani 61’ – Bacca 34’, Iborra 57’)
Obie ekipy w swoich pierwszych meczach zremisowały swoje spotkania. Przed tym spotkaniem odbyło się "otwarcie" stadionu Espanyolu. "Otwarcie", bo sam stadion nie jest nowy, tylko ma nową nazwę, "Power8 Stadium". (link do całej prezentacji ). Od początku spotkania emocji nie brakowało. Atak trzech na trzech Espanyolu, wycofanie piłki przez Montanesa do Sergio Garcii, pomocnik uderz, piłka odbija się od słupka, jednak dobitka Gonzaleza okazuje się niecelna. Dalej byliśmy świadkami nieporozumienia Victora Sancheza z Alvaro Gonzalezem, z którego wyszła kontra Sevilli. Przyjezdni atakowali z przewagą dwóch zawodników. Carlos Bacca postanowił całą sytuację rozwiązać samemu i uderzył zbyt lekko wprost w rękawice Kiko Casilli, powołanego niedawno przez Vicente del Bosque do kadry narodowej. Kolejny atak okazał się bardziej celny. Długie podanie Carrico do Bakki, który zgrał piłkę do Vidala, ten podał do Coke. Prawy obrońca Sevilli zacentrował do środka, gdzie Carlos Bacca "dzióbnął" piłkę i skierował ją do bramki. W 34. minucie było 1-0 dla ekipy z Ramon Sanchez Pizjuan.
Do 57. minuty mieliśmy deficyt sytuacji bramkowych. Wrzutka z lewej strony boiska z rzutu wolnego, Vicente Iborra wyskoczył wyżej niż Javi Lopez i Casilla musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Odpowiedź "Papużek" była natychmiastowa. Victor Sanchez zabiera piłkę Grzegorzowi Krychowiakowi, po czym podaje do Montanesa, ten oddaje Sanchezowi, środkowy pomocnik gospodarzy wrzuca piłkę wprost na głowę Stuaniego i przewaga Sevilli zmalała do jednej bramki. W 73. minucie mieliśmy podwójną zmianę. Za Denisa Suareza wszedł Ever Banega, który debiutował w barwach Sevilli. Za Vitolo wszedł Deulofeu. Wypożyczony z Barcelony zawodnik przywitany został niesamowitą porcją gwizdów od publiczności zgromadzonych na "Power8 Stadium". W końcówce meczu blisko pola karnego piłkę przejął Figueiras, podał ją do Bakki, a ten oddał ją niekrytemu Alexowi Vidalowi, który koncertowo zmarnował dogodną okazję na podwyższenie prowadzenia. W ostatniej minucie meczu z rzutu wolnego strzelić próbował Pareja, ale piłka odbiła się od poprzeczki bramki Casilli. Była to ostatnia akcja starcia i z Katalonii Sevilla wywiozła komplet punktów.
Villarreal – FC Barcelona 0:1 (Sandro 82’)
Już w drugiej kolejce bardzo ciężkie ligowe zadanie czekało przebudowaną przed sezonem Barcelonę. Piłkarze Luisa Enrique pojechali w niedzielny wieczór na El Madrigal, gdzie mieli się spotkać z rozpędzonym od początku rozgrywek Villarreal, które z łatwością awansowało do fazy grupowej Ligi Europy, a w pierwszej serii spotkań nie miało problemów z pokonaniem Levante. Szkoleniowiec Żółtej Łodzi Podwodnej niespodziewanie jednak zdecydował się na taktykę bardzo defensywną, nawet pomimo tego, że goście grali tego dnia bez Andresa Iniesty i Luisa Suareza, a tylko na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczęli Xavi i Neymar. To, w połączeniu z bardzo dobrą grą Barcy w destrukcji sprawiało, że to spotkanie toczyło się tylko na połowie gospodarzy. Barcelonie brakowało jednak ostatniego podania, przez co Katalończycy nie tworzyli sobie wielu dobrych okazji. W pierwszej połowie Sergio Asenjo musiał się wysilić tylko dwukrotnie – najpierw, gdy obronił mocne uderzenie z kilkunastu metrów Pedro, a następnie, gdy sparował na słupek strzał z rzutu wolnego Leo Messiego.
Tuż po przerwie blisko bramki samobójczej był Jeremy Mathieu, ale w tej sytuacji jego pechową interwencję uratował słupek. W odpowiedzi bardzo blisko strzelenia już do właściwej bramki byli Leo Messi i rezerwowy Neymar, jednak albo dobrze interweniował Asenjo, albo zastępowali go w tym jego obrońcy, w tym przypadku Victor Ruiz. W ostatnich 20 minutach w Barcelonie na boisku pojawili się także Xavi oraz 19-letni Sandro Ramirez, a spotkanie zdecydowanie się wyrównało, gdyż także gospodarze zaczęli szukać swoich szans. Po kolejnym błędzie Mathieu, bardzo blisko gola był Tomas Pina, którego uderzenie trafiło tylko w słupek bramki Bravo. Jedyna bramka w tym spotkaniu padła na osiem minut przed jego końcem, a do siatki wpisał się ‘żółtodziób’ Sandro, który z metra do pustej bramki sfinalizował świetną akcję Neymara z Leo Messim, co okazało się trafieniem na wagę trzech punktów, jako że rozpaczliwe ataki Villarreal przyniosły tylko uderzenie z ostrego kąta w słupek Giovaniego dos Santosa. Barcelona została tym samym jedyną drużyną w La Liga z kompletem sześciu punktów w dorobku.
Real Sociedad – Real Madryt 4:2 (I.Martinez 35’, Zurutuza 41’,65’, Vela 75’ – S.Ramos 5’, Bale 11’)
Faworyt w tym meczu był tylko jeden. I właśnie ten faworyt zaczął mecz z wysokiego "c". W 6. minucie z rzutu rożnego dorzucał Toni Kroos. W polu karnym najprzytomniej zachował się Sergio Ramos, który głową wpakował piłkę do siatki. Kilka minut później mogło być 2-0, ale po strzale Ramosa z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę. W 11. minucie "Królewscy" mieli więcej szczęścia. Podanie Luki Modricia do Garetha Bale'a. Walijczyk w polu karnym zakłada siatkę Gorce i pakuje piłkę do bramki. Ataki stołecznych nie ustawały, dwa groźne strzały oddał Marcelo, lecz nie pokonał Zubikaraia. Po pół godziny bombardowania bramki Sociedad gospodarze w końcu potrafili przeciwstawić się rywalowi. Wrzutkę z rożnego przedłużył Xabi Prieto, akcję na długim słupku zamykał Inigo Martinez i było już tylko 1-2. W 41. minucie mieliśmy remis, bo centrę De La Belli wykorzystał David Zurutuza, który wbiegł w "szesnastkę" i głową pokonał Casillasa. Sociedad było na fali. W 65. minucie Xabi Prieto dośrodkował piłkę, a w polu karnym po raz kolejny odnalazł się Zurutuza, który strzelił gola, ubiegając Carvajala. W 76. minucie mieliśmy już 4-2 dla Basków. Kolejny rzut rożny, piłka wpada pod nogi niekrytego Carlosa Veli, a ten mocnym strzałem pokonuje Casillasa. Piłkarze Realu reklamowali zagranie ręką Veli, ale sędzia nie przerwał gry i gola uznał. Real było stać w drugiej połowie tylko na groźne uderzenie Samiego Khediry z główki. Podopiecznych Carlo Ancelottiego mogła zgubić pewności siebie po dwóch szybko strzelonych golach. Z Estadio Anoeta wrócili do Madrytu bez punktów.
Deportivo La Coruna – Rayo Vallecano 2:2 (J. Rodriguez 7’, Cuenca 90+5’-k. – Bueno 40’,73’)
Równolegle do spotkania w San Sebastian rozgrywano równie emocjonujący pojedynek dwóch znacznie mniej renomowanych drużyn, a więc Deportivo i Rayo. Rozpoczął się on znakomicie dla gospodarzy, którzy już w siódmej minucie gry wyszli na prowadzenie za sprawą katastrofalnego błędu Abdoulaye Ba. Stoper Rayo podarował piłkę w polu karnym Jose Rodriguezowi, a ten z łatwością wpakował ją do siatki. Goście potrafili jednak odpowiednio zareagować. Choć najpierw dwóch bardzo dobrych sytuacji nie wykorzystali Manucho i Kakuta, to na pięć minut przed przerwą celna główka Alberto Bueno doprowadziła już do remisu. Deportivo mogło sobie pluć w brodę, bowiem tuż przed tym trafieniem w znakomitej okazji Isaac Cuenca przegrał pojedynek z Cristianem Alvarezem.
Po przerwie dalej mieliśmy wyrównane i emocjonujące spotkanie, ale na gola trzeba było czekać aż do 73. minuty gry, kiedy to znowu dał o sobie znać ‘snajperski nos’ Alberto Bueno, który z bliska sfinalizował akcję prawym skrzydłem Javiera Aquino. Podopieczni Paco Jemeza nie potrafili jednak dowieźć korzystnego wyniku do końca, a przeszkodził im w tym ‘oczywiście’ Abdoulaye Ba, który w doliczonym czasie gry ręką obronił uderzenie jednego z zawodników rywala i arbiter był zmuszony podyktować jedenastkę. Tę w 95. minucie spotkania na gola zamienił Isaac Cuenca, przez co na El Riazor obie drużyny podzieliły się punktami.
Elche – Granada 1:1 (Lomban 90+1’ – F.Rico 82’)
Cóż, ten mecz nie zapowiadał się na wielki "partidazo" i tak przewidywania, niestety, okazały się słuszne. W tym meczu mieliśmy polski akcent, bo w bramce Elche stanął Przemysław Tytoń. Nie bez powodu spotkanie to rozgrywano o godzinie 23. Cóż, było idealne na problemy z zaśnięciem, bo w meczu nie było za wiele akcji godnych uwagi. Pierwszą z nich był rajd Rodriguesa, który przebiegł pół boiska, zostawiając w tyle trzech rywali, ale zepsuł najważniejszą rzecz w akcji, czyli strzał. Kilka minut później El Arabi dostał prostopadłe podanie i przerzucił piłkę nad Przemkiem Tytoniem. Marokańczyk miał wolną drogę do bramki, lecz długo zbierał się do oddania strzału i w tym czasie zdążył wrócić Andi, który wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Festiwal ziewania przerwał na moment Fran Rico, groźne strzelając z rzutu wolnego, ale na posterunku był Tytoń. W drugiej połowie "Titoń", jak wymawiał nazwisko polskiego bramkarza komentator z Hiszpanii, dwukrotnie musiał, ale w dwukrotnie gole nie były uznane ze względu na spalonego El Arabiego i faul Babina w drugim przypadku. Kiedy wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się bez goli, Fran Rico trafił do siatki Elche. Świetnym podaniem obsłużył go El Arabi, a "4" Granady mimo ostrego kąta była w stanie pokonać Polaka. Kiedy stadion zaczął pustoszeć wrzutkę rzutu wolnego wykorzystał David Lomban, który głową w 91. minucie trafił do siatki i rzutem na taśmę zapewnił punkt gospodarzom.
Statystyki kolejki:
Strzelono 28 goli
Pokazano 49 żółtych i 1 czerwoną kartkę
Na trybunach zasiadło 262 tys. widzów (26,2 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: Guaita (Getafe) – Zaldua (R. Sociedad), Miranda (Atletico), Gaya (Valencia) – Aquino (Rayo), Iturraspe (Athletic), Zurutuza (R. Sociedad), Ibai Gomez (Athletic), Bueno (Rayo) - Alcacer (Valencia), Messi (Barcelona)
Ławka rezerwowych: D. Alves (Valencia), De Marcos (Athletic), Abraham (Eibar), De la Bella (R. Sociedad), Busquets (Barcelona), Orellana (Celta), Bacca (Sevilla).
Piłkarz kolejki: David Zurutuza (R. Sociedad)
Nie mieliśmy wątpliwości, że za tę kolejkę trzeba wyróżnić jednego z zawodników Realu Sociedad i padło na Zurutuzę, który strzelił Realowi Madryt dwa kluczowe gole, a także był bardzo ważną postacią w środku pola Basków.
Cienias kolejki: Abdoulaye Ba (Rayo)
Wypożyczony z FC Porto senegalski obrońca w pojedynkę zawalił Rayo spotkanie z Deportivo, popełniając dwa koszmarne błędy, które zakończyły się utratą dwóch goli i dwóch punktów na El Riazor.
Bramka kolejki: Gol Abrahama w meczu Atletico – Eibar
Cudowne zagranie piętą Arruabarreny i jeszcze piękniejsze techniczne uderzenie Abrahama zza pola karnego. Beniaminek wydaje się mieć patent na piękne trafienia.
Pozytywne wyróżnienie kolejki: Valencia
Przyznajemy szczerze, że nie wiedzieliśmy, kogo tutaj wstawić. To znaczy wiedziałem, chciałem wstawić oczywiście Sociedad, ale uznaliśmy, że - przepraszam za słowo - frajerstwo Realu Madryt było większe. Valencia mimo gruntownej zmiany składu, mimo braku Rodrigo De Paula, który pauzował za kartki, pokonała Malagę dosyć pewnie, w całkiem niezłym stylu, dominując poczynania na boisku.
Negatywne wyróżnienie kolejki: Real Madryt
Dziw bierze, że tak klasowa drużyna jak Real Madryt mogła w tak głupi sposób przegrać spotkanie z Realem Sociedad. Dwa gole w jedenaście minut, poprzeczka, bardzo dobra okazja Marcelo, wydawało się, że Baskowie są już na widelcu, ale mimo to zdołali wygrać. Zdołali wygrać głównie przez błędy indywidualne obrońców Realu w kryciu. Carlo Ancelotti ma spory problem do rozwiązania w formacji defensywnej.
Tabela 2. kolejki La Liga (pełna tabela)
1. Barcelona 6 punktów, bramki 4:0
2. Valencia 4, 4:1
3. Celta 4, 4:2
4. Granada 4, 3:2
-. Sevilla 4, 3:2
6. Atletico 4, 2:1
(…)
15. Deportivo 1, 3:4
16. Espanyol 1, 2:3
17. Almeria 1, 1:2
18. Cordoba 1, 1:3
19. Elche 1, 1:4
20. Levante 0, 0:5
Terminarz 3. kolejki La Liga (12-15.09):
Almeria – Cordoba (piątek, godzina 21)
Barcelona – Athletic (sobota, 16)
Celta – R. Sociedad (sb, 18)
Real M. – Atletico (sb, 20)
Malaga – Levante (sb, 22)
Rayo – Elche (niedziela, 12)
Valencia – Espanyol (nd, 17)
Sevilla – Getafe (nd, 19)
Granada – Villarreal (nd, 21)
Eibar – Deportivo (poniedziałek, 20:45)
Klasyfikacja strzelców:
Messi (Barcelona), Orellana (Celta), Zurutuza (R. Sociedad), Bueno (Rayo) - 2
Skróty 2. kolejki La Liga:
Śledź autorów na Twitterze - Kuba Seweryn i Adam Wielgosiński