Podsumowanie 19. kolejki La Liga: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Na zakończenie pierwszej połowy rozgrywek w hiszpańskiej La Liga, los wyznaczył nam prawdziwy hit. Na Estadio Vicente Calderon w Madrycie zmierzyły się dwie bezsprzecznie najlepsze drużyny tego sezonu, Atletico i Barcelona. Na wynik tego spotkania najbardziej jednak czekał trzeci Real Madryt, który przed meczem z Espanyolem miał okazję zbliżenia się przynajmniej do jednego z tych zespołów. Kto został mistrzem półmetka w Hiszpanii? Czy Real zbliżył się nieco do czołowej dwójki? Zapraszamy do podsumowania.
Mecze 19. kolejki La Liga
Granada CF – Real Valladolid 4:0 (Murillo 11’, Recio 21’,54’, El Arabi 77’)
Na początek dziewiętnastej serii spotkań oglądaliśmy dwa bardzo wysokie triumfy jednej z drużyn. W piątek słabą formę potwierdził Real Valladolid. Los Pucelanos z ostatnich ośmiu meczów wygrali zaledwie jeden i to z najsłabszym w lidze Betisem Sewilla, a teraz zupełnie nie potrafili przeciwstawić się Granadzie. Gospodarze już od pierwszych minut narzucili przeciwnikom własne warunki gry i szybko objęli prowadzenie. W jedenastej minucie ślicznym uderzeniem przewrotką popisał się stoper Murillo, a już dziesięć minut później było 2:0 po tym, jak Recio po rzucie rożnym wykorzystał błąd Marino i wpakował piłkę do opuszczonej przez niego bramki. Po przerwie koncert Granady trwał dalej. Swojego drugiego gola zdobył płaskim uderzeniem zza pola karnego Recio, a wynik w końcówce ustalił najlepszy strzelec Andaluzyjczyków, El Arabi, i mecz zakończył się wynikiem 4:0, który zepchnął Real Valladolid do strefy spadkowej.
Athletic Bilbao – UD Almeria 6:1 (M.Rico 6’, Ander 10’, Laporte 31’, Aduriz 52’, Ibai 68’,86’-k. – H. Barbosa 34’)
Po przegranych derbach Kraju Basków i wpadce w Pucharze Króla z Betisem Sewilla prawdziwą rehabilitację zafundowali swoim kibicom piłkarze Athletiku Bilbao. Podopieczni Ernesto Valverde rozbili bardzo efektownie uczcili swój powrót na San Mames po dwóch spotkaniach i nie dali żadnych szans nieźle spisującemu się w ostatnich dniach beniaminkowi z Almerii. Kiedy jednak zaczyna się od prowadzenia 2:0 zdobytego w pierwszych dziesięciu minutach spotkania, to o zwycięstwo jest znacznie łatwiej. Taką właśnie sytuację przyniosły Baskom trafienia Mikela Rico oraz Andera Herrery. Obaj wykończyli akcje zespołowe swojej drużyn, a nieco po ponad pół godziny gry strzał głową Laporte’a po rzucie rożnym jeszcze powiększył przewagę gospodarzy. Wprawdzie przyjezdni jeszcze przed przerwą potrafili zmniejszyć straty – gola głową zdobył Barbosa – jednak w drugiej połowie ponownie oglądaliśmy spektakl jednego aktora,, którym byli zawodnicy Ernesto Valverde. Kolejne trafienia Aduriza oraz rezerwowego Ibaia Gomeza (dwa, z czego pierwszy zdobyty prześlicznym technicznym strzałem z 16 metrów) przypieczętowały niezwykle wysokie zwycięstwo Athletiku, który pozostaje czwartą siłą La Liga.
Celta Vigo – Valencia CF 2:1 (Charles 50’,78’ – Parejo 23’)
Prowadzona przez nowego szkoleniowca, Juana Pizziego, Valencia wydawała się wracać na dobre tory. Popularne Nietoperze zwyciężyli bowiem ostatnio w derbach Levante 2:0, a następnie zremisowały z rewelacyjnym w tym sezonie Atletico Madryt w Pucharze Króla 1:1, prezentując przy tym naprawdę dobry futbol. Tym razem zespół z Estadio Mestalla pojechał do Vigo na spotkanie z niezwykle nierówną Celtą i ponownie zawiódł, choć nic na to na początku nie wskazywało. W pierwszej połowie spotkania oglądaliśmy bowiem jedną bramkę i było to trafienie właśnie dla gości. Piękne dośrodkowanie Feghoulego na gola zamienił głową Dani Parejo i to Valencia schodziła na przerwę z jednobramkową przewagą. W drugiej połowie spotkanie się jednak odmieniło, przede wszystkim za sprawą Charlesa, antybohatera poniedziałkowego meczu z Realem Madryt (0:3). Brazylijczyk, który na Santiago Bernabeu fatalnie zmarnował dwie idealne okazje do wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie, tym razem okazał się być znacznie skuteczniejszy. Wykorzystał on przy tym kontuzję dobrze spisującego się stopera Valencii, Jeremy’ego Mathieu, zdobywając dwa gole właśnie po zejściu Francuza. Były napastnik Almerii najpierw wykorzystał genialne podanie za linię obrony Rafinhi, a na dwanaście minut przed końcem pojedynku celnym uderzeniem zza szesnastki zapewnił ekipie Luisa Enrique bardzo cenne zwycięstwo, bowiem ta dzięki zdobyciu trzech punktów wydostała się ze strefy spadkowej.
Atletico Madryt – FC Barcelona 0:0
To miał być hit i spotkanie, które przykryje w cień nawet El Clasico. Tymczasem zamiast wielkich piłkarskich emocji mieliśmy porcję piłkarskich szachów najwyższej piłkarskiej jakości. To był mecz do pierwszego błędu, ale zarówno Atletico, jak i Barcelona tych błędów w defensywie nie popełniały. Największe emocje mieliśmy przed pierwszym gwizdkiem sędziego, gdy Gerardo Martino decydował o wyjściowym składzie mistrzów Hiszpanii. Ostatecznie Argentyńczyk pozostawił na ławce rezerwowych zarówno Lionela Messiego, jak i Neymara, ale nawet oni po swoim wejściu na plac gry nie odmienili obrazu spotkania. Remis sprawia, że na półmetku rozgrywek to Barcelona jest liderem La Liga, ale Los Colchoneros mają dokładnie tyle samo punktów na swoim koncie.
Elche CF – Sevilla FC 1:1 (Herrera 82’ – Carrico 88’)
Na Estadio Martinez Valero przyjechała niepokonana od sześciu spotkań Sevilla (16 punktów na 18 możliwych). Piłkarze Unaia Emery’ego potwierdzili swoją dobrą formę w meczu z beniaminkiem Elche, bowiem od pierwszej do ostatniej minuty byli zespołem lepszym od gospodarzy. Problem polegał jednak na tym, że swojego dnia zupełnie nie miał kolumbijski snajper Sevilli, Carlos Bacca, który zmarnował trzy fantastyczne okazje do zmiany rezultatu na korzyść swojego zespołu. A że niewykorzystane sytuacje, jak dobrze wiemy, lubią się mścić, to na osiem minut przed końcem celną główką popisał się Cristian Herrera i to Elche było bardzo blisko zdobycia trzech punktów. Sevilla jednak się nie załamała i zdążyła doprowadzić do wyrównania. Piłkę w pole karne zagrał Reyes, a efektownym szczupakiem punkt Andaluzyjczykom zapewnił portugalski obrońca, Carrico, i mecz zakończył się remisem 1:1.
Getafe CF – Rayo Vallecano 0:1 (Bueno 29’)
Drużyna Rayo Vallecano bardzo rozpaczliwie walczy w tym sezonie o utrzymanie. Ekipa Paco Jemeza niezwykle zależy od postawy własnej defensywy, najgorszej w lidze i notorycznie tracącej trzy i więcej bramek co spotkanie, która jednak zdarza się mieć przebłyski, dzięki czemu ekipa z Madrytu zdobywa w ogóle jakiekolwiek punkty. Tak też było w niedzielne południe na Coliseum Alfonso Perez w starciu z będącym w dużym dołku zespołem Getafe. W pierwszej połowie meczu rozgrywanego w mgle lepiej spisywali się goście, którzy byli stroną zarówno aktywniejszą, jak i skuteczniejszą i na przerwę schodzili z prowadzeniem 1:0 po bramce Alberto Bueno, który z najbliższej odległości zamienił na gola podanie Alejandro Galveza. Po zmianie stron Los Azulones się obudzili, stwarzali sobie kolejne okazje do wyrównania, ale za każdym razem brakowało im albo dokładności, albo szczęścia, efektem czego była czwarta ligowa porażka z rzędu.
Betis Sewilla – Osasuna Pampeluna 1:2 (Molina 80’ – R. Torres 2’, Figueras-sam. 57’)
Kolejny mecz o życie rozgrywał ostatni w tabeli Betis Sewilla. Podopieczni Juana Carlosa Garrido, którzy w tygodniu ograli w Pucharze Króla Athletic Bilbao, zmierzyli się na własnym stadionie z Osasuną Pampeluna. Jeśli walczy się o życie, to z kim wygrywać, jak nie z Osasuną? Verdiblancos może zdawali sobie z tego sprawę, ale na niewiele to się zdało. W tym spotkaniu ponownie wyglądało tak, jakby los ewidentnie chciał spadku drużyny z Sewilli do Segunda Division. Już w drugiej minucie gry Roberto Torres dał głową gościom prowadzenie. Zespół gospodarzy musiał rzucić się do ataku, ale jeszcze w pierwszej połowie został osłabiony przez bardzo surową decyzję sędziego, który za niegroźne starcie z De las Cuevasem pokazał Nono drugą żółtą kartkę. Sytuacja stała się dla Betisu jeszcze gorsza, gdy po wznowieniu gry w przedziwny sposób do własnej siatki piłkę skierował Figueras. Mimo wyniku 0:2, Betis o punkt walczył do samego końca. W 67. minucie bramkarz Osasuny Andresa sfaulował w polu karnym Jorgę Molinę i gospodarze mieli rzut karny, a w dodatku czerwona kartka dla Andresa sprawiła, że siły na murawie się wyrównały. Jak już było wspomniane, wszystko tego dnia było przeciwko Betisowi, więc i Ruben Castro zmarnował pierwszą jedenastkę w karierze, trafiając tylko w poprzeczkę i nawet gol Jorge Moliny na 10 minut przed końcem meczu nic nie zmienił. Betis przegrał z Osasuną 1:2 i kibicom na Benito Villamarin pozostało już chyba tylko modlitwa o cud w postaci utrzymania w lidze swoich ulubieńców.
Espanyol Barcelona – Real Madryt 0:1 (Pepe 54’)
Po sobotnim remisie Atletico z Barceloną, w niedzielę mieliśmy kolejne starcie na linii Barcelona-Madryt, bowiem trzeci w tabeli Real pojechał na Cornella El Prat, aby kosztem Espanyolu zdobyć trzy punkty, pozwalające podopiecznym Carlo Ancelottiego na zbliżenie się do prowadzącej dwójki na odległość trzech oczek. Real od pierwszej minuty przejął inicjatywę na murawie, a osłabiony brakiem kilku graczy, w tym Sergio Garcii, oraz zawieszonego trenera Javiera Aguirre Espanyol walczył i starał się w defensywie, ile mógł, ale niemoc ofensywna gospodarzy sprawiała, że było jasne, iż każdy gol dla Realu będzie na wagę zwycięstwa. Będącego w słabiutkiej dyspozycji Cristiano Ronaldo, ‘świeżego’ zdobywcę Złotej Piłki za rok 2013, wyręczył w drugiej połowie stoper Pepe. To właśnie Portugalczyk głową zaliczył trafienie, które pozwoliło Królewskim na zdobycie arcyważnych trzech punktów. Mistrzostwo Hiszpanii ponownie jest kwestią otwartą dla trzech zespołów.
Levante UD – Malaga CF 1:0 (Barral 19’)
Na Estadio Ciudad de Valencia spotkały się dwa typowe średniaki obecnego sezonu Primera Division. Zarówno Levante, jak i Malaga znajdowały się przed tą kolejką w środku ligowej klasyfikacji z kilkupunktową przewagą nad drużynami walczącymi o utrzymanie i ze zdecydowanie zbyt dużą stratą, żeby w kilku najbliższych kolejkach włączyć się do gry o europejskie puchary. W Walencji o wszystkim zadecydował dość szybko zdobyty gol głową przez Davida Barrala po dośrodkowaniu Andreasa Ivanschitza. Poźniej bowiem Malaga rzuciła się do ataku, a nieskuteczność podopiecznych Bernda Schustera przełożyła się na ogromne nerwy, jakie zaczęły im towarzyszyć wraz z upływem każdej minuty. Mecz zrobił się przez to brzydki i trudny do opanowania dla sędziego Undiano Mallenco. Spora liczba przerw pomagała jednak zespołowi Levante, który dzięki temu dowiózł skromną przewagę do końcowego gwizdka i zakończył pierwszą połowę sezonu zwycięstwem.
Villarreal CF – Real Sociedad 5:1 (Giovani 16’, 33’, Uche 27’,55’, M.Gomez 58’ – Agirretxe 61’)
Były pogrom na początek kolejki, był też i na jej koniec, choć mało kto się raczej tego spodziewał w starciu Villarreal z Realem Sociedad, bezpośredniej walce o piąte miejsce w ligowej klasyfikacji. Po rozbiciu w poprzedniej kolejce Rayo 5:2, Żółta Łódź Podwodna okazała się bezlitosna dla kolejnego rywala. Co więcej, na pełne rozstrzygnięcie spotkania podopieczni Marcelino Garcii potrzebowali niespełna godziny, bowiem do tego momentu potrafili zaaplikować przeciwnikowi pięć goli bez jego odpowiedzi. Wspaniały mecz rozegrał Giovani Dos Santos, który brał bezpośredni udział przy czterech pierwszych trafieniach – dwa z nich strzelił, przy dwóch kolejnych, autorstwa niezawodnego ostatnio Ikechukwu Uche asystował. Gospodarze niemal wjeżdżali do bramki Basków, a wszystkie gole zdobyli z pola karnego. Fatalnego wrażenia swojego zespołu nie mógł w żaden sposób zatrzeć Imanol Agirretxe i jego bramka honorowa. Co ciekawe oba zespoły w ciągu tygodnia mają zaplanowane trzy bezpośrednie spotkania. To było drugie z nich, w pierwszym w ramach 1/8 finału Pucharu Króla na Estadio Anoeta padł wynik 0:0, a w czwartek obie drużyny spotkają się raz jeszcze w rewanżu na El Madrigal.
Statystyki 19. kolejki La Liga
Padło 28 goli
Pokazano 49 żółtych i dwie czerwone kartki
Mecze obejrzało 242 tysiące widzów (24,2 tys. na mecz)
Jedenastka kolejki: Casilla (Espanyol) – Mario (Villarreal) S. Ramos (Real M.), Murillo (Granada), Pique (Barcelona)– Recio (Granada), M. Rico (Athletic), Rafinha (Celta)– Giovani (Villarreal), Charles (Celta), Uche (Villarreal)
Ławka rezerwowych: D. Alves (Valencia), Carrico (Sevilla),Damia (Osasuna), Brahimi (Granada), Javi Marquez (Elche), Iturraspe (Athletic), Ibai (Athletic)
Piłkarz kolejki: Giovani Dos Santos (Villarreal)
Meksykańska gwiazda beniaminka Villarreal poprowadziła swój zespół do pewnego i wysokiego triumfu nad Realem Sociedad, notując w całym spotkaniu dwa gole i dwie asysty.
Cienias kolejki: Carlos Bacca (Sevilla)
Po meczu z Elche Kolumbijczyk powinien zapaść się pod ziemię. Napastnik Sevilli zmarnował trzy genialne okazje do zdobycia gola, za każdym razem nie umiejąc posłać piłki w światło bramki przeciwnika. Koszmarny występ.
Bramka kolejki: Gol Murillo (Granada) w meczu z Realem Valladolid
Piękne uderzenie przewrotką Kolumbijczyka było zarówno pierwszym, jak i najładniejszym trafieniem w tej kolejce, w której zresztą efektownych bramek nie brakowało. Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że Murillo jest przecież środkowym obrońcą, a nie napastnikiem.
Tabela La Liga po 19. kolejce[pełna tabela]:
1. Barcelona 50 punktów, bramki: 53:12
2. Atletico 50, 47:11
3. Real M. 47, 53:21
4. Athletic 36, 32:24
5. Villarreal 34, 37:21
(…)
16. Almeria 19, 21:38
17. Elche 18, 17:28
18. Valladolid 16, 21:33
19. Rayo 16, 19:45
20. Betis 11, 16:38
Rozkład 20. kolejki La Liga (17-20.01) [pełny terminarz]:
Malaga – Valencia (piątek, godzina 21)
Betis – Real M. (sobota, 16)
Elche – Rayo (sb, 18)
Granada – Osasuna (sb, 20)
Espanyol – Celta (sb, 22)
Getafe – R. Sociedad (niedziela, 12)
Villarreal – Almeria (nd, 17)
Levante – Barcelona (nd, 19)
Atletico – Sevilla (nd, 21)
Athletic – Valladolid (poniedziałek, 22)
Klasyfikacja strzelców:
Cristiano Ronaldo (Real M.) – 20 goli
Diego Costa (Atletico) – 19
Griezmann (R. Sociedad) - 12
Javi Guerra (Valladolid), Pedro (Barcelona), Alexis (Barcelona)- 11
Uche (Villarreal) – 10
Skróty wszystkich spotkań 19. kolejki La Liga: