Podsumowanie 14. kolejki 1. ligi: GieKSa goni lidera
Po niezbyt przekonującym zwycięstwie nad Dolcanem, GKS Bełchatów utrzymuje pierwsze miejsce w tabeli. Tuż za jego plecami jest już jednak katowicki zespół, który w niedzielę ograł na wyjeździe Termalicę. Dobrą formę nadal utrzymują Miedź, Wisła Płock i GKS Tychy. W Niepołomicach strzelali aż miło, a mecz o sześć punktów wygrał Stomil. Zapraszamy do lektury!
fot. Arkadiusz Gola / Polskapresse
Bełchatów nie zachwycił, GieKSa w natarciu, Górnik bez ofensywy
Mecz na szczycie zaplecza Ekstraklasy dla GKS-u Bełchatów. Podopieczni Kamila Kieresia wygrali minimalnie, 1:0, na własnym stadionie z Dolcanem Ząbki. Bramkę na wagę umocnienia się na pozycji lidera strzelił Maciej Wilusz. Gospodarze nie pokazali w tym meczu oszałamiającego futbolu, ale okazali się skuteczniejsi niż piłkarze Roberta Podolińskiego, którzy mimo ostatnich 20. minut gry w osłabieniu do końca byli równorzędnym rywalem dla spadkowicza z Ekstraklasy. O tym, iż bełchatowianie nie grali w sobotę tego, co założyli sobie przed meczem świadczyć może ostra przepychanka między Arkadiuszem Malarzem i Maciejem Wiluszem. W formie nie był tego dnia również Michał Mak, który mógł dołożyć do swojego dorobku dziesiątego gola, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Dolcanu młody napastnik przewrócił się o własne nogi i wyrżnął w murawę. GKS utrzymuje pierwsze miejsce w tabeli, jednocześnie Dolcan traci szansę na przeskoczenie „Brunatnych”.
Znajdujący się w wysokiej formie piłkarze GKS-u Katowice jechali do Niecieczy jak po swoje. Zawodnicy Kazimierza Moskala zrobili co trzeba, wygrywając na trudnym terenie 3:1. Na gole Kamila Cholerzyńskiego i Grzegorza Fonfary (dwa), Termalica potrafiła odpowiedzieć jedynie bramką Emila Drozdowicza. Początek spotkania należał do przyjezdnych, którzy szybko zadali dwa ciosy, później skupiając się na kontratakach. Jeden z nich, w 76. minucie gry, w kapitalnym stylu wykończył Fonfara, zachowując się niczym rasowy snajper. Dosyć niestandardowo zaprezentowali się w Niecieczy również kibice GieKSy, pokazując oprawę… warzywną (?). Promujący zdrową żywność katowiczanie wskakują na pozycję wicelidera z niewielką, dwupunktową, stratą do pierwszego w tabeli GKS-u Bełchatów. Nie udał się jednocześnie debiut trenerski Mirosława Jabłońskiego. Nowy trener dokonał w wyjściowym składzie Termalici kilku zmian, które jednak, jak widać po wyniku, niewiele dały. Niecieczanie pozostają bez zwycięstwa od pięciu spotkań i bliżej im do strefy spadkowej, niż do czołówki 1. ligi.
Jedyny mecz, w którym kibice nie zobaczyli goli to starcie Chojniczanki z Górnikiem Łęczna. Mecz nie mógł porwać widzów zgromadzonych w niedzielę na trybunach stadionu w Chojnicach. Beniaminek zremisował swój trzeci mecz z rzędu, co jednak pozwoliło mu utrzymać miejsce w środku pierwszoligowego zestawienia. Rozczarowany bezbramkowym remisem musi być Jurij Szatałow, szczególnie po niezłym występie jego piłkarzy w środowym meczu z Arką, zakończonym rezultatem 1:1. Łęcznianie nie mieli w Chojnicach zbyt wielu argumentów w ofensywie, pod nieobecność Łukasza Zwolińskiego w ataku od pierwszej minuty zagrał Sebastian Szałachowski. Mimo, iż Zwoliński pojawił się na boisku na ostatnie dwadzieścia minut gry, niewiele to pomogło sile ataku zielono-czarnych. Górnik utrzymuję trzecią lokatę w tabeli.
Trening strzelecki Arki, Miedź i Wisła idą w górę
Prawdziwy festiwal strzelecki zorganizowano w Niecieczy. Z festiwalu, zgodnie z planem, trzy punkty przywożą podopieczni Pawła Sikory po wyjazdowym zwycięstwie 5:2 z Puszczą. Do dwóch bramek z pierwszej połowy autorstwa Tomasza Jarzębowskiego i Mateusza Szwocha w drugiej części dwa trafienia dołożył Piotr Tomasik, a strzelanie zakończył Michał Rzuchowski. Gospodarze odpowiedzieli bramkami Pawła Moskwika i Patryka Kołodzieja. Działo się w tym meczu, nie brakowało emocji i choć Puszcza próbowała jak mogła, to po tym meczu pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli z dziesięcioma punktami zdobytymi w trzynastu spotkaniach. Trener Dariusz Wójtowicz ma spory problem z defensywą, która w ostatnich trzech meczach dała sobie wbić aż jedenaście goli. Z dobrej strony w niedzielę pokazała się gdyńska ofensywa, widać, że „Arkowcy” powoli łapią swój rytm. Żółto-niebiescy plasują się obecnie na siódmej pozycji z niewielką stratą do ścisłej czołówki.
Tego można się było spodziewać, nawet jeśli patrząc w tabelę to gospodarze powinni być faworytem. W świetnej formie są jednak piłkarze Miedzi, którzy po raz kolejny zapunktowali, tym razem kosztem Olimpii Grudziądz. „Miedzianka” wygrała na wyjeździe 2:0. Wynik otworzył Zbigniew Zakrzewski, na 2:0 podwyższył, po kuriozalnej sytuacji, Adrian Cierpka. Jeżeli ktokolwiek podejmie się stworzenia kompilacji największych kiksów zaplecza Ekstraklasy, to gol młodego pomocnika Miedzi będzie w takim zestawieniu pozycją obowiązkową. Legniczanie nie zamierzają zwalniać tempa i wydaje się, że już na dobre zapomnieli o fatalnej przygodzie z trenerem Rafałem Ulatowskim. Ekipa Adama Fedoruka i Piotra Tworka pnie się w górę tabeli i tylko kwestią czasu, w przypadku utrzymania obecnej dyspozycji, będzie włączenie się „Miedzianki” w rywalizację ligowej czołówki. W odmiennych nastrojach są grudziądzanie, którzy przegrali drugi raz z rzędu i to przegrali nie strzelając choćby jednego gola. Tomasz Kafarski postanowił nie zmieniać zestawienia linii obronnej po pogromie w Katowicach, z jakim efektem, to widać po wyniku.
Po pierwszych, obfitujących w wiele bramek, meczach na zapleczu Ekstraklasy, ostatnio Wisła Płock spuściła nieco z tonu pod względem popisów ofensywnych. Od kilku kolejek, z jednym wyjątkiem, w spotkaniach z udziałem „Nafciarzy” pada zaledwie jeden gol. Tak było i tym razem, bo Wisła na swoim terenie wygrała 1:0 z Flotą Świnoujście, tak samo jak tydzień temu w starciu z Bełchatowem. Jedynego gola w tym pojedynku na swoim koncie zapisał Krzysztof Janus. Wynik starcia z Flotą świadczyć może, iż wygrana z GKS-em Bełchatów nie była dziełem przypadku. Płocczanie znajdują się aktualnie w czołówce 1. ligi, tam, gdzie znajdować mieli się przecież ich niedzielni rywale. Zespół z wyspy Uznam wciąż nie potrafi złapać odpowiedniej fali. Miejsce w strefie spadkowej, po ostatnich tłustych miesiącach, może być dla kibiców tej drużyny wręcz szokujące. Zszokowany jest także Bogusław Baniak, który oddał się do dyspozycji zarządu Floty. Włodarze jednak zapowiadają, że na razie nie zamierzają podejmować pochopnych decyzji. Ale jak to jest z tą cierpliwością w polskich klubach, to my już wszyscy dobrze wiemy.
GKS przełamuje passę Sandecji, Kolejarz i ROW na remis, ważne punkty dla Stomilu
Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów 14. kolejki był pojedynek GKS-u Tychy i Sandecji, czyli zespołów notujących ostatnio wyraźną zwyżkę formy. Zwycięsko z tego starcia wyszli tyszanie, którzy wygrali na swoim boisku 2:0. Pierwszego gola, z rzutu karnego, strzelił Damian Krajanowski, drugiego dołożył Paweł Smółka, wpisując się na listę strzelców w drugim meczu z rzędu. Podopieczni Jana Żurka zwyciężyli w lidze trzeci raz z rzędu, kończąc serię Sandecji, która… wygrała poprzednie trzy spotkania. Warto odnotować, iż piłkarze GKS-u również trzeci raz z kolei schodzili z boiska bez straty gola. Tyszanie wychodzą ze strefy spadkowej, Sandecja pozostaje w środku tabeli.
Remisem 1:1 zakończył się pojedynek Kolejarza Stróże z ROW Rybnik. Gospodarze gola strzelili już w drugiej minucie gry, za sprawą skutecznie wykonanej jedenastki przez Marcina Stefanika. Bramkę wyrównującą, również w drugiej minucie, lecz drugiej połowy, zdobył Marek Gładkowski. Spotkanie obfitowało w dosyć sporo sytuacji podbramkowych, ten mecz mógł się podobać. Podopieczni Przemysława Cecherza przełamali serię trzech kolejnych porażek. ROW z kolei po raz trzeci z rzędu zremisował, co chyba jednak nikogo nie powinno dziwić, wszak zespół Ryszarda Wieczorka już nas do takich rezultatów zdążył przyzwyczaić. Oba zespoły utrzymują pozycje w tabeli, nieco ponad strefą spadkową.
W starciu dwóch zespołów z ligowych nizin lepszy okazał się Stomil, który ograł na własnym boisku Okocimskiego 2:0. Bezcenne trzy punkty olsztynianom zapewniły trafienia Pawła Głowackiego oraz Dominika Kuna, trafienia, co warto podkreślić, bardzo ładne. Dzięki wygranej ekipa Adama Łopatko przeskoczyła w tabeli „Piwoszy”. Okocimski natomiast przegrywa czwarty wyjazdowy mecz z rzędu.