menu

Podsumowanie 13. kolejki La Liga: Barcelona wygrywa rzutem na taśmę w hicie kolejki (WIDEO)

3 grudnia 2014, 21:52 | Adam Wielgosiński, Jakub Seweryn

Trzynasta kolejka La Liga stała pod znakiem starcia Valencii z Barceloną, kolejnej wygranej Realu Madryt i porażek rewelacji obecnego sezonu.

Real Sociedad - Elche 3:0 (Vela 3', 31', 53')

Gospodarze w dwóch ostatnich meczach za każdym razem zdobywali chociaż punkt. Elche było w jeszcze lepszej sytuacji, bo w listopadzie jeszcze nie przegrało. Przez trzy ostatnie mecze w bramce gości bronił Przemysław Tytoń. Bilans: dwa remisy i zwycięstwo. Na Estadio Anoeta ponownie między słupkami stanął Polak. Niestety nasz rodak już na początku musiał wyjmować piłkę z siatki, jednak przy pierwszym golu więcej możemy zarzucić jego kolegom z obrony niż jemu samemu. Mimo straty gola Elche bardzo nieśmiało podchodziło do ataków. Ten lęk do atakowania i niezorganizowanie Sociedad wykorzystało nieco po ponad godzinie gry, strzelając drugiego gola. W tej sytuacji świetnie podał Prieto, a Tytoń mógł lepiej zachować się w tej akcji. Te dwa trafienia uśpiły nam mecz. Pod koniec pierwszej połowy obie ekipy oddały po groźnym strzale z dystansu, jednak w obydwu sytuacjach golkiperzy sprawowali się bez większych zarzutów.

Druga część gry od początku grana była pod dyktando Sociedad. W pierwszych minutach po przerwie Przemysław Tytoń dwukrotnie musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. W 53. minucie zabrakło mu jednak szczęścia, ponieważ piłka po odbiciu od słupka wpadła od bramki i w niecałą godzinę hat-tricka ustrzelił Carlos Vela. Elche, nieco za późno, ale jednak próbowało odpowiedzieć. Niezłym rajdem popisał się Coro, jednak efektywny drybling zakończył niecelnym strzałem. Był to jedyny epizod, kiedy przyjezdni próbowali zagrozić bramce rywala. Jak na razie David Moyes razi sobie w Baskonii naprawdę nieźle, choć kolejny poważny sprawdzian już w ten weekend. Real Sociedad w niedzielę zagra na wyjeździe z Villarrealem.

Getafe - Athletic 1:2 (Lafita 91' - San Jose 36', Etxebarria 90')

Drużyna z Bilbao ostatnimi czasy radzi sobie znakomicie. Kolejnymi "do golenia" byli piłkarze Getafe. Od początku meczu goście napierali na bramkę Guaity. Dwukrotnie nie poszczęściło się Adurizowi. Co nie udało się napastnikowi, udało się obrońcy, Mikelowi San Jose, który w zeszłym tygodniu uratował trzy punkty w meczu Ligi Mistrzów z Szachtarem Donieck. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego stoper Bilbao głową otworzył wynik meczu. Jak to bywa w starciach Getafe, emocji brakowało, dlatego ten gol skończył nam emocje w pierwszej połowie.

Po powrocie z szatni madrytczycy zaczęli ofensywę. Świetnie nożycami uderzył Diawara, jednak trafił wprost w Iraizoza. Odpowiedzieć próbował Aduriz, ale znów zabrakło mu dokładności. Po leniwej pierwszej części gry druga byłą o wiele lepsza. Byliśmy świadkami częstej wymiany ciosów, aż w końcu w 90. minucie Benat Etxebarria, znany ze świetnego bicia stałych fragmentów gry, pokonał z rzutu wolnego Guaitę i wiedzieliśmy już, kto w tym meczu zgarnie trzy punkty. Nie zniechęciło to jednak gospodarzy do bronienia honoru. W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Hinestrozy bramkę kontaktową po uderzeniu głową dołożył Angel Lafita.

Espanyol - Levante 2:1 (Caicedo 19', Garcia 34' - Morales 12')

Kiedy spojrzymy na sytuację oby ekip w tabeli, mogliśmy się spodziewać starcia dosyć nudnego. nic bardziej mylnego. Od początku spotkania w Katalonii emocji nie brakowało. Po wrzutce z rzutu rożnego strzelał Navarro, Casilla broni, jednak nie ma szans przy dobitce Moralesa. Chwilę później wyrównał Caicedo i cała zabawa zaczęła się od początku. Po ponad pół godzinie gry mieliśmy 2-1 dla Espanyolu po trafieniu Sergio Garcii. Rzęsisty deszcz sprawiał, że piłka toczyła się po murawie bardzo szybko, co zawodnicy wykorzystywali przy długich podaniach. Po pierwszej połowie spokojnie mogliśmy zobaczyć więcej goli, jednak trudne warunki atmosferyczne nie pomagały piłkarzom w utrzymywaniu równowagi w sytuacjach bramkowych.

W drugiej połowie mecz nie nadawał się do oglądania. System odprowadzania wody z murawy nie działał najlepiej. W pierwszej części gry zroszona murawa sprawiała, że piłka toczyła się szybko. W drugiej zaś wody było tak dużo, że futbolówka dosłownie stawała w kałużach. W końcówce meczu Pedro Morales zmarnował piłkę meczową, kiedy to nie trafił do praktycznie pustej bramki. Takim oto sposobem Espanyol zyskał kolejne trzy "oczka" do dorobku punktowego.

Malaga - Real Madryt 1:2 (Santa Cruz 92' - Benzema 18', Bale 83')

Na La Rosaleda punkty straciła Barcelona. Kibice Malagi wierzyli, że uda się również urwać choćby punkt liderowi tabeli, Realowi Madryt. Od początku do natarcia ruszyli "Królewscy". Z kilku metrów gola nie potrafił zdobyć Ronaldo, który trafił wprost w rękę Kameniego. Malaga próbowała odpowiedzieć na sprawą Santa Cruza, jednak czujny był Casillas. W 18. minucie Karim Benzema idealnie wykończył centrę Cristiano i Real prowadził 1-0. Podopieczni trenera Gracii bliscy byli wyrównania. Po strzale z rzutu wolnego od utraty gola Casillasa uchroniła poprzeczka.

Po przerwie sytuacja nieco uległa zmianie, gdyż Malaga próbowała częściej atakować. To sprawiło jednak, że nieco zapomnieli o grze z tyłu i kilkukrotnie od utraty gola ekipę z Costa del Sol ratował świetnie dysponowany Carlos Kameni. Tego samego nie można było powiedzieć o niepewnym Casillasie, który często "wypluwał" piłki, jednak przytomnie w defensywie radziła sobie para stoperów Realu. W końcówce meczu Real zdołał podwyższyć prowadzenie, a dokładniej Gareth Bale. Walijczyk nie dał żadnych szans świetnemu Kameniemu. W doliczonym czasie gry honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Santa Cruz.

Celta Vigo - Eibar 0:1 (Del Moral 30')

Dwie ekipy, które radzą sobie w tym sezonie naprawdę dobrze i zajmują pozycje wyższe niż prognozowano przed sezonem. Od pierwszych minut bramkarz Eibaru, Irureta, miał pełne ręce roboty, głównie za sprawą strzałów Larriveya i Nolito. Celta dużo strzelała po dośrodkowaniach ze skrzydła, jednak w wielu przypadkach brakowało dosłownie centymetrów, by prowadzić w spotkaniu. Po pół godzinie gry dosyć nieoczekiwani prowadził Eibar za sprawą Manu Del Morala, który chwilę wcześniej zmarnował znakomitą okazję. Tym razem jednak się nie pomylił i do końca zachował zimną krew.

Od początku drugiej części gry wałkowany był ten sam schemat. Piłka na skrzydło, wrzutka do środka, niech się odnajdą Nolito z Larriveyem. Kiedy to nie wychodziło, zaczęto uderzać z dystansu, jednak również to nie przyniosło efektu. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie Celta absolutnie zdominowała przyjezdnych, jednak w żaden sposób nie potrafiła tego wykorzystać i takim oto sposobem trzy punkty pojechały do Kraju Basków, a Celta zalicza drugą porażkę z rzędu.

Atletico Madryt - Deportivo La Coruna 2:0 (Niguez 43', Turan 55')

Przed tym starciem doszło do starć grup chuligańskich obu ekip, czego skutkiem była śmierć jednego z kibiców, który wpadł do rzeki i na skutki hipotermii stracił życie. W pierwszej sytuacji do zdobycia gola nie było dużo, jednak jeśli były, to wyborne. Mario Mandżukić trafił w słupek, później przed linią bramkową piłka odbijała się od głów zawodników kilkukrotnie. W końcu w 43. minucie Saul otworzył wynik meczu. Jak to zrobił? Pytanie banalnie proste w przypadku Atleti, oczywiście stały fragment gry i gol głową po dośrodkowaniu. Deportivo nie stać było choćby na jedną sytuację bramkową.

W nadziei na większe emocje rozpoczęliśmy drugą połowę. W 55. minucie Arda Turan uderzeniem zza pola karnego pokonał Fabriego. Niestety, na tym golu skończyły się groźne akcje. Oczywiście Atletico przeważało i starało się podwyższyć wynik, jednak ich próby były bardzo niedokładne, o czym świadczy fakt, że w całym meczu oddali zaledwie cztery celne strzały, z czego dwa były bramkami, a jeden z kilkudziesięciu metrów na tyle lekki, że golkiper Depor bez problemu mógł złapać piłkę. Mecz słaby, jak przystało na mecze grane w niedzielne południe.

Sevilla - Granada 5:1 (Bacca 24', 79', Banega 65', Mbia 89', Gameiro 92' - El Arabi 42' k.)

W listopadzie Sevilla nie wygrała żadnego meczu. Na zakończenie miesiąca na Ramon Sanchez Pizjuan przyjeżdżała Granada. Była to idealna okazja, by przerwać fatalną serię trzech spotkań bez zwycięstwa. W podstawowym składzie Sevilli oczywiście znalazł się Grzegorz Krychowiak. Od początku gospodarze nacisnęli na słabszego rywala i w 24. minucie po podaniu naszego rodaka Carlos Bacca otworzył wynik meczu. Możliwe, że Krychowiak podczas podania głową faulował bramkarza rywali, jednak gol został uznany. W końcówce pierwszej części gry w swoim polu karnym ręką zagrał Mbia. Do "jedenastki" podszedł El Arabi i pokonał Beto.

Na pozostałe emocjonujące chwile musieliśmy czekać do 65. minuty, kiedy Ever Banega zachował spokój w polu karnym Granady, gdzie wrzało jak w kotle, i wpakował piłkę do siatki. Corodoba miał dobrą okazję, by wyrównać stan gry, jednak przegrał sytuację "sam na sam" z Beto. W 79. minucie Jose Antonio Reyes znakomicie dośrodkował do Carlosa Bacci, który nie zwykł marnować tak dobrych podań. Dziesięć minut później Mbia podwyższył na 4-1 i kiedy wydawało się, że jest ostatni gwóźdź do trumny Granady w tym meczu, w doliczonym czasie gry Kevin Gameiro ustalił wynik meczu na 5-1.

Cordoba - Villarreal 0:2 (Vietto 24', Uche 70')

Cordoba ostatni swój mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej wygrała 42 lata temu. Niewiele wskazywało na to, by ta czarna seria miała zostać przełamana w 13. kolejce obecnego sezonu. Od pierwszego gwizdka oczywiście atakował Villarreal. W 24. minucie Luciano Vietto zachował się jak rasowy snajper i pokonał Carlosa. To zadziałało jak czerwona płachta na byka na ekipę Miroslava Djukicia. Gospodarze do końca pierwszej części gry atakowali przyjezdnych, jednak tej przewagi nie potrafili zamienić na gola.

Po przerwie "Żółta Łódź Podwodna" tak łatwo nie oddała inicjatywy. Villarreal szybko wymieniał piłkę, grał składnie, co przełożyło się na ilość okazji strzeleckich. W 70. minucie dośrodkowanie na krótki słupek wykorzystał znakomicie Ikechuwku Uche, który był tyłem do bramki, a mimo to potrafił skierować piłkę do siatki. Całe spotkanie grane było w całkiem niezłym tempie, jednak zabrakło celności obydwu zespołom. To Cordoba tworzyła więcej okazji bramkowych, jednak zaledwie dwie z nich skończyły się celnym trafieniem.

Valencia - FC Barcelona 0:1 (Busquets 94')

Mecz kolejki rozgrywany był w niedzielny wieczór na Estadio Mestalla. Czwarta w tabeli Valencia grała z wiceliderem z Katalonii. Gospodarze bez kompleksów zaczęli mecz, jednak to FC Barcelona powinna w pierwszej połowie prowadzić. Luis Suarez otrzymał od Neymara tzw. patelnię, jednak Urugwajczyk w znakomitej sytuacji trafił wprost w Diego Alvesa. Choć to Barca była częściej przy piłce, ekipa Nuno stwarzała więcej okazji. Z dystansu próbował Gomes, później ten sam zawodnik świetnie rozegrał akcję za lewym skrzydle, ale dwukrotnie nie trafił nawet w światło bramki.

Na drugie czterdzieści pięć minut Barcelona zmieniła ustawienie z gry z dwoma pivotami na jednego defensywnego pomocnika. Efekty widzieliśmy błyskawicznie, kiedy Luis Suarez ograł w polu karnym Diego Alvesa, jednak napastnikowi zabrakło chłodnej głowy i "El Pistolero" wciąż czeka na pierwszego gola w lidze. Swoje sytuacje miała też Valencia. Rodrigo zamykał dośrodkowanie z kornera, a piłkę z linii bramkowej wybijał Gerard Pique. W końcu Luis Suarez po raz pierwszy trafił do siatki w spotkaniu ligowym, jednak na jego nieszczęście sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Końcówka meczu to bardzo dobra gra Valencii i jeszcze lepsza Claudio Bravo, który rozegrał być może najlepszy mecz w swojej karierze. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów w doliczonym czasie gry Sergio Busquets zachował się najprzytomniej i silnym uderzeniem z kilku metrów zapewnił Barcelonie trzy punkty.

Almeria - Rayo Vallecano 0:1 (Kakuta 86')

Niepisana tradycja mówi, że mecze poniedziałkowe w lidze hiszpańskiej muszą być słabe. Niestety tym razem po raz kolejny mecz poniedziałkowy zawiódł na całej linii. Spotkanie pełne niedokładności, pełne dobrych akcji bramkowych, które i tak nie były wykorzystywane przez nieporadność atakujących. W tym meczu mogło paść spokojnie z pięć, może sześć bramek, gdyby napastnicy byli w formie. Festiwal strzałów w trybuny zakończył w 86. minucie Gael Kakuta, który idealnie zamknął dośrodkowanie z lewej flanki i dał zwycięstwo przyjezdnym z przedmieść Madrytu.

Statystyki kolejki:
Strzelono 25 goli.
Pokazano 67 żółtych kartek i 1 czerwoną.
Na trybunach zasiadło 242 tysiące widzów.

Jedenastka kolejki: Bravo (Barcelona) - C. Martinez (R. Sociedad), San Jose (Athletic), Ba (Rayo) - Arda (Atletico), Benat (Athletic), Busquets (Barcelona), Reyes (Sevilla) - Vela (R. Sociedad), Bacca (Sevilla), C. Ronaldo (Real M.)

Rezerwowi: Kameni (Malaga), S. Ramos (Real M.), Krychowiak (Sevilla), Kakuta (Rayo), Vietto (Villarreal), S.Garcia (Espanyol), Gameiro (Sevilla)

Piłkarz kolejki: Carlos Vela (R. Sociedad)
Zdecydowanie najlepszy piłkarz piątkowego meczu, który zapewnił Baskom kolejne trzy punkty. Meksykanin ustrzelił hat-tricka dokładnie w 50 minut.

Gol kolejki: trafienie Ikechuwku Uche w meczu z Cordobą
Uche znakomicie zachował się na krótkim słupku i skierował piłkę do bramki, będąc do niej odwróconym plecami, na dodatek stojąc praktycznie na linii końcowej boiska.

Tabela La Liga po 13. kolejce [pełna tabela] :

1. Real M. 33 punkty, bramki 48-12
2. Barcelona 31, 31-6
3. Atletico 29, 25-12
4. Sevilla 26, 14-17
5. Valencia 24, 24-12
(…)
16. Granada 11, 7-22
17. Almeria 10, 9-15
18. Deportivo 10, 12-23
19. Elche 10, 12-27
20. Cordoba 7, 10-22

Terminarz 14. kolejki (6-8.12) [pełen terminarz]:

Elche - Atletico (sobota, godzina 16)
Athletic - Cordoba (sb, 18)
Real Madryt - Celta Vigo (sb, 20)
Deportivo - Malaga (sb, 22)
Rayo - Sevilla (niedziela, godzina 12)
Barcelona - Espanyol (nd, 17)
Villarreal - Sociedad (nd, 19)
Granada - Valencia (nd, 21)
Eibar - Almeria (poniedziałek, godzina 17)
Levante - Getafe (pn, 19)

Klasyfikacja strzelców:

C. Ronaldo (Real M.) – 20
Neymar (Barcelona) – 11
Messi (Barcelona) - 10

Skróty 13. kolejki La Liga:

Śledź autorów na Twitterze - Kuba Seweryn i Adam Wielgosiński


Polecamy