menu

Podsumowanie 1. kolejki 1. ligi: Dolcan pierwszym liderem

28 lipca 2013, 20:52 | Dominik Smagała

Co tam Ekstraklasa, co tam Superpuchar Niemiec, co tam okienko transferowe w Europie. Piłkarski świat w ten weekend wstrzymał oddech. 48 długich dni kazała na siebie czekać, ale oto jest. Na boiska wróciła 1. liga, we własnej osobie. Co tu dużo mówić, po prostu - #PierwszaLigaStylŻycia. Za nami 1. kolejka, w której, jak zwykle, było gorąco i emocjonująco. Zapraszamy do lektury!

GKS Bełchatów rozpoczął sezon od zwycięstwa, jak na faworyta w walce o awans przystało
GKS Bełchatów rozpoczął sezon od zwycięstwa, jak na faworyta w walce o awans przystało
fot. Dariusz Śmigielski / Dziennik Łódzki

Kryminalne zagadki 1. ligi

O 1. lidze głośno zrobiło się jeszcze przed jej startem, ale wcale nie ze względów sportowych. Najpierw króla strzelców z poprzedniego sezonu, Macieja Kowalczyka, w meczu sparingowym z boiska ściągał nie trener, a agenci CBŚ. Piłkarzowi Olimpii Grudziądz postawiono zarzut uczestnictwa w obrocie narkotykami. Napastnik się nie przyznał, wyszedł z aresztu za kaucją i przynajmniej na razie możemy pisać o nim jako Macieju Kowalczyku, a nie Macieju K. Chwilę po rewelacjach związanych z narkobiznesem na zapleczu Ekstraklasy, z szatni jednego z pierwszoligowców wyłoniła się kolejna afera. Jakub Nowak, dotąd nikomu nieznany aktor drugoplanowy w Sandecji Nowy Sącz, pomylił klubową szatnię z ringiem i wszystkie swoje porachunki z trenerem Mirosławem Hajdo postanowił wyrównać za pomocą pięści. W tej sprawie żadnych wątpliwości nie ma. 21-latek przyznał się do pobicia i… zakończył karierę.

Wracając do 1. kolejki, oba kluby, które były tłem we wspomnianych „aferach” nie zareagowały pozytywnie. Olimpia Grudziądz, mająca w tym sezonie walczyć o awans zaliczyła druzgocący falstart, przegrywając na własnym boisku z Dolcanem aż 0:5. Sandecja z kolei, również u siebie, ograna została 0:2 przez zeszłorocznego prawie spadkowicza, Okocimskiego Brzesko. Widać, że piłkarze Dolcanu nie wyciągnęli żadnych wniosków z poprzedniego sezonu. Zaczynają z przytupem i jeśli pójdą za ciosem to przecież już niedługo mogą znów poczuć się zagrożeni awansem. Chociaż, powodów do nadmiernych obaw jeszcze nie ma, wszak jedno „5:0” jeszcze awansu nie czyni. Sandecja po raz kolejny nie potrafi dobrze wejść w nowy sezon. Nowosądeczanie ani razu nie wygrali meczu inaugurującego w ciągu ostatnich pięciu lat przebywania w 1. lidze.

Rozczarowania faworytów, dobre debiuty nowicjuszy

Kolejni faworyci szykujący się na Ekstraklasę nie zgarnęli kompletu punktów w premierowej kolejce. Miedź Legnica prowadziła w Płocku już 2:0, ale podopieczni Rafała Ulatowskiego uznali, że jednak za mało w tym meczu dramaturgii. Czerwona kartka dla Midzierskiego, rzut karny i w cztery minuty mamy 2:2. W poprzednim sezonie legniczanie zgarnęli sześć czerwonych kartek, ciekawe czy ten wynik poprawią w bieżących rozgrywkach. Płock cieszy się z remisu, bo i odrabiali straty, są beniaminkiem i nie dali się faworytowi. Start na plus.

Rozczarowali również piłkarze Termaliki, remisując na własnym stadionie z ROW Rybnik 2:2. Najpierw na prowadzenie wyszli goście, w końcu do głosu doszli jednak niecieczanie, aplikując beniaminkowi dwa gole. Gdy wydawało się, że wszystko wreszcie wróciło do normy i „Słoniki” zgodnie z planem zgarną trzy punkty, do wyrównania doprowadził Mariusz Muszalik. Goście dowieźli remis do końca, mimo, że przez ostatnie pół godziny grali w dziesiątkę. Podobnie jak Wisła, Energetyk pozytywnie rozpoczyna walkę w 1. lidze.

Jeszcze lepiej niż Wisła i Energetyk zaprezentowała się Chojniczanka Chojnice. Beniaminek, chyba jeszcze rozpędzony awansem z 2. ligi, dosyć pewnie ograł u siebie doświadczoną ekipę Kolejarza Stróże 3:1. Trzeba odnotować gola Błażeja Radlera - strzelca pierwszej, historycznej bramki dla Chojniczanki w 1. lidze. Z kolei Kolejarzowi nie pomógł nawet gol niezniszczalnego Piotra Rockiego, autora honorowego trafienia dla gości. Na ile pierwszy wynik Chojnic wynika z entuzjastycznego wejścia beniaminka w nową ligę, a ile z rzeczywistej formy piłkarskiej zweryfikują następne kolejki.

Zgodnie z planem

Bez większej niespodzianki obyło się w Jaworznie, gdzie GKS Tychy ograł Górnika Łęczna 2:0. Zwycięstwo dwoma trafieniami z dystansu gospodarzom zapewnił Paweł Smółka, pozyskany przed tym sezonem z Okocimskiego Brzesko. Ten mecz był również udanym ligowym debiutem Tomasza Fornalika na ławce trenerskiej klubu z Tychów. Słabo nowy sezon rozpoczęli piłkarze z Łęcznej, ale takiego scenariusza można się było spodziewać. Drużyna niemal doszczętnie rozmontowana w przerwie między rozgrywkami została sklecona dopiero w ostatnich dniach. Dość powiedzieć, że Julien Tadrowski, który wybiegł w niedzielę w podstawowej jedenastce, dołączył do zespołu w piątek. Łęcznianom nie pomógł też Jurij Szatałow, który tym razem łaskawie pojechał z drużyną na mecz, w odróżnieniu od środowej konfrontacji z Ursusem Warszawa w Pucharze Polski.

Swoje zrobił też GKS Bełchatów, wygrywając u siebie z Puszczą Niepołomice 1:0. Spadkowicz z Ekstraklasy wymęczył zwycięstwo z beniaminkiem, a łatwo nie było, bo przez 40 minut gospodarze grali w osłabieniu. Puszcza jest więc jedynym z beniaminków, który w premierowej kolejce nie wywalczył nawet jednego punktu. Nie udała się zatem inauguracja klubowi z Niepołomic, który rozegrał pierwszy mecz na tym poziomie rozgrywkowym w swojej 90-letniej historii.

Mecze do zapomnienia – piach, nudy i futbol na „nie”

Swoich kibiców zawiodła Arka, która bezbramkowo zremisowała w Ostródzie ze Stomilem. Niewiele o tym meczu można napisać, oprócz tego, że się odbył. Fatalne spotkanie rozegrano też w Świnoujściu. Flota pokonała GKS Katowice 1:0 tylko dzięki przebłyskowi umiejętności pokazanemu przez Opałacza, do tego znośnie zaprezentowali się Bodziony i Grzelak. Tyle wystarczyło na słabiutki tego dnia GKS. Warto zwrócić uwagę na „interwencję” Sadzawickiego przy akcji bramkowej dla Floty i jego reakcję po zwodzie Opałacza. Symboliczne podsumowanie gry GieKSy w tym meczu. Dramatyczny popis niedokładności, nieporadności i braku zaangażowania. Podopieczni Bogusława Baniaka wypadli niewiele lepiej, bo spotkanie długimi momentami wyglądało jak towarzyska konfrontacja oldboyów na wakacyjnym festynie. Na boisku było gorąco, ale tylko z powodu prażącego słońca i wysokiej temperatury. Jako usprawiedliwienie można przywołać upał, ale co to za argument wobec profesjonalnego atlety?


Polecamy