Podoliński: Nasza linia pomocy była słabo dysponowana
– Z Sandecją nie da się wygrać, kiedy 3-4 piłkarzy nie gra na swoim normalnym poziomie - przyznał trener Dolcanu, Robert Podoliński na konferencji prasowej po sobotnim meczu z drużyną z Nowego Sącza.
fot. x-news
Robert Podoliński: Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że zwyciężył zespół, który w ciągu pierwszych piętnastu minut potrafił wyegzekwować to, po co wyszedł na boisko. Czyli bardzo twardą, bardzo agresywną grę. A później – w miarę swoich możliwości – kontrował i stwarzał sytuacje po szybkich atakach i nie byliśmy w stanie się temu przeciwstawić. Moim zdaniem przez to, że dość słabo dysponowana była nasza linia pomocy - i środkowa, i nasi skrzydłowi – to było dzisiaj kluczem, a z Sandecją nie da się wygrać kiedy 3-4 piłkarzy nie gra na swoim normalnym poziomie. To było na Sandecję zbyt mało. Na pewno tutaj to specyfika obiektu i sektor rodzinny, który był za naszą ławką rezerwowych, to jest coś niesamowitego. Ja powiem szczerze, czegoś takiego jeszcze w pierwszej lidze nie widziałem. Nie przeżyłem. Za każdym razem – jak jesteśmy w Nowym Sączu – nie wiem, czy to górskie, agresywne powietrze, ale to jest coś niesamowitego. Ludzie, którzy przychodzą z dziećmi... Nie wiem, czy jakieś słowo było bez wulgaryzmu dzisiaj, chyba tylko „Leszczyński”. Ale był taki mecz, ostatni mecz. Nazywał się „Mecz w więzieniu” [prawdopodobnie chodzi o znany pod innym tytułem film "Mecz ostatniej szansy" – przyp. TJG]. Ja nie wiem, czy to nie byli statyści z tego meczu. Chociaż coś niesamowitego. Powiem szczerze, jestem zażenowany tym, co spotkało moich piłkarzy. Jak się sektor rodzinny zachowywał.
Myślę, że gdybyśmy pierwszej połowy nie rozpoczęli tak słabo, to atuty byłyby po naszej stronie. Z drugiej strony uważam jednak, że Sandecja stworzyła kilka naprawdę niezłych sytuacji. I ten wynik mógłby być otwarty. Zagraliśmy dzisiaj – moim zdaniem – poniżej swoich możliwości. Na pewno Darek [Zjawiński – przyp. TJG] jest troszkę rozgoryczony. Rozgoryczony... ma prawo tak się czuć. Ale ja, powiem szczerze, w przerwie tez byłem przekonany, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tego spotkania. I chyba zabrakło troszkę pomysłu, troszkę jakości, troszkę kreatywności. Bo nie da się ukryć, że nie potrafiliśmy sobie stworzyć wielu klarownych sytuacji. Część z nas zagrała poniżej swojego nominalnego poziomu.