Karpaty Krosno przegrały 0:3 z Podlasiem Biała-Podlaska spadają z trzeciej ligi po dziesięcioletniej w niej obecności.
Jeśli przed meczem ktoś miał nadzieję na zwycięstwo Karpat i kontynuację walki o utrzymanie w gronie trzecioligowców, to po zakończeniu spotkania pozbył się wszelkich złudzeń na pozostanie krośnieńskiej drużyny na tym szczeblu rozgrywkowym. I nie chodzi tylko o wynik, ale po prostu o futbolowe rzemiosło.
fot. Krzysztof Kapica
Karpaty Krosno - Podlasie Biała Podlaska 0:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Kocoł 7-karny, 0:2 Wojczuk 32, 0:3 Wojczuk 49
Karpaty: Krawczyk 5 – Stasz 3, Pędowski 2 (39 Burka 3), Kolbusz ż 2, Botwinnik 3 – Zięba 3 (60 Pelc 3), Daszyk 3, Sajdak 3 (60 Brożyna 3), Krzysztoń 2, Buszta 4 (84 Sęp) – Fundakowski 2 (84 Stec). Trener Dariusz Jęczkowski.
Podlasie: Zagórski – Renkowski (64 Buzun ż), Łakomy, Konaszewski, Komar – Kosieradzki, Andrzejuk, Dmowski (69 Nieścieruk), Kocoł (59 Syryjczyk), Pajnowski (81 Dmitruk) – Wojczuk (74 Kruczyk). Trener Tomasz Złomańczuk.
Sędziował Kuźniar (Karków). Widzów: 300.
Gospodarze w obecnym składzie nie posiadają, niestety, umiejętności, żeby rywalizować nawet z innymi zagrożonymi spadkiem drużynami. Dość powiedzieć, że przegrali, i to u siebie, z ekipami bezpośrednio zagrożonymi, więc szkoda było sobie robić sobie nadzieje przed konfrontacją – wedle przedmeczowych oczekiwań – decydującą o ligowej prolongacie.
Ale, jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia, więc łudzono się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Bezpodstawnie wszelako, ponieważ już na początku meczu Maciej Wojczuk wyprzedził Mateusza Kolbusza, ten ostatni ratował się faulem w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Kamil Kocoł podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze, uderzył z lewej nogi, Mateusz Krawczyk wyczuł jego intencje, miał nawet piłkę na ręce, jednakże ta po rękawicach wpadła do siatki.
Krośnianie na chwilę przejęli inicjatywę, trochę poszarpali, mieli nawet okazję bramkową, lecz Łukasz Krzysztoń źle zabrał się z piłką w polu karnym, a następnie przekładał ją z nogi na nogę zbyt długo i obrońcy Podlasia zdołali go zablokować. Przyjezdni za to przeprowadzili skuteczną kontrę. Z prawej strony zagrał pod bramkę Karpat Jarosław Kosieradzki, a znajdujący się tam Wojczuk z bliska skierował futbolówkę do siatki. Tuż po przerwie ten sam zawodnik wrzucił mocno piłkę na pole karne miejscowych, nikt jej lotu nie zdołał przeciąć i piłka po raz kolejny zatrzepotała w siatce. To była decydująca o wyniku spotkania akcja.