Podbeskidzie zremisowało z Wartą w Poznaniu
Remisem 1:1 zakończyło się wyrównane spotkanie pomiędzy Wartą Poznań i Podbeskidziem Bielsko-Biała. Goście tym samym nie wykorzystali szansy zwiększenia swojej przewagi nad trzecią w tabeli Flotą Świnoujście – w tej chwili mają cztery punkty przewagi nad drużyną z wyspy Uznam.
fot. M. Zakrzewski/Polskapresse
Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 - czytaj zapis relacji na żywo ze spotkania
Przez pryzmat całego spotkania remis należy uznać za wynik sprawiedliwy. Oba zespoły bardzo mądrze grały w obronie, przez co nie oglądaliśmy wielu efektownych sytuacji. Gracze z Bielska-Białej próbowali ataku pozycyjnego, natomiast Warta nastawiła się na strzały z okolicy 20-25 metra. I trzeba przyznać, że w praktyce lepiej wyglądał wariant wykorzystywany przez poznaniaków, bo kilkakrotnie właśnie strzałami sprzed pola karnego omal nie zaskoczyli Richarda Zajaca.
O tym, że właśnie takie uderzenia mogą być receptą do sukcesu, szybko mógł przekonać się Łukasz Białożyt. 22-letni pomocnik w okolicy 15. minuty dwukrotnie uderzał z dystansu i za każdym razem był bardzo blisko celu. Zresztą trzeba przyznać, że były to bardzo dobre zawody wychowanka klubu 1920 Mosina. Białożyt, który dotychczas tylko trzykrotnie wychodził na boisko w podstawowym składzie pokazał, że warto na niego stawiać, bo może być cennym wzmocnieniem drużyny. Właśnie ten zawodnik w 38. minucie po raz kolejny próbował pokonać Zajaca, tym razem trafiając w słupek. Chwilę wcześniej słowacki bramkarz uchronił swój zespół przed stratą gola po niezłym strzale Krzysztofa Gajtkowskiego.
W przerwie obaj trenerzy zdecydowali się na zmiany, na boisku pojawili się Zbigniew Zakrzewski i Sylwester Patejuk. Jak się później okazało, obaj szkoleniowcy trafili z roszadami w składzie, bo właśnie ci zawodnicy mieli bezpośredni wpływ na wynik meczu.
Ale zanim padły gole, kilka szans stworzyło sobie Podbeskidzie. Aktywny był Maciej Rogalski, kilkakrotnie dawali o sobie znać Dariusz Łatka i wspomniany chwilę wcześniej Patejuk. W 58. minucie znajdujący się na spalonym Łatka skierował piłkę do siatki po dograniu Piotra Malinowskiego, a chwilę później ten sam zawodnik próbując wyjść na czystą pozycję faulował przeszkadzającego mu Otuszewskiego.
W 75. minucie Warta objęła prowadzenie. Krzysztof Gajtkowski zbyt długo holował piłkę i gdy wydawało się, że już ją straci, zdołał jeszcze zagrać w pole karne, a tam zimną krew zachował Zakrzewski i w zamieszaniu zdołał umieścić futbolówkę w siatce. Podbeskidzie mogło wyrównać w 82. minucie, gdy po niepewnym piąstkowaniu Radlińskiego w polu karnym obrońcy gospodarzy kilkakrotnie blokowali strzały rywala. Jak mawia przysłowie, c o się odwlecze, to nie uciecze – dwie minuty później było już 1:1. Bardzo dobrym podaniem ze środka pola obsłużony został Patejuk i zdołał skierować piłkę do siatki mimo że do końca przeszkadzał mu jeden z obrońców. Podbeskidzie mogło pójść za ciosem, ale w 85. minucie Rogalski strzelał prosto w Radlińskiego.
Mecz zakończył się wynikiem remisowym, co z pewnością nie zadowala walczących o awans gości. Dodajmy, że toczył się bez dopingu z trybun (z wyjątkiem ostatnich kilku minut), bowiem kibice Warty przyłączyli się do ogólnokrajowego protestu przeciwko ostatnim działaniom władz, m. in. zamykaniu stadionów. Fani „Zielonych” wywiesili na początku spotkania transparent „Stadion bez kiboli to wrak”, który po kilku minutach został usunięty przez służby porządkowe. Ciekawe, jaki był oficjalny powód zdjęcia tego napisu, bowiem zawarte na nim treści w żaden sposób nie łamały obowiązującego prawa. Być może ktoś powinien zastanowić się, czy tego typu działania na pewno są tak szumnie zapowiadaną walką z bandytyzmem na stadionach, czy może to już zwykła cenzura.