Podbeskidzie - Śląsk LIVE! Chrapek obudził "Górali"! Jest remis!
Jedenasta kolejka T-Mobile Ekstraklasy rozpocznie się w Bielsku-Białej, gdzie Podbeskidzie podejmie rozpędzony w ostatnich tygodniach Śląsk Wrocław. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego po trzech ligowych porażkach z rzędu zamierzają wrócić na zwycięski szlak, ale nie będzie to łatwe zadanie – ich rywale w pięciu ostatnich meczach wygrali czterokrotnie, a dziś mogą awansować na pierwsze miejsce w tabeli.
Postawa wrocławian to jedna z najbardziej pozytywnych niespodzianek rundy jesiennej. Drużyna, która w poprzednim sezonie musiała uporać się z ogromną ilością kłopotów kadrowych, finansowych i organizacyjnych, znów znajduje się w czołówce tabeli Ekstraklasy. W dodatku potrafiła tego dokonać bez Marco Paixao, choć wielu wieszczyło, że w obliczu absencji swojej największej gwiazdy Śląsk będzie miał ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek.
Nieobecność Portugalczyka została zrekompensowana solidną grą jego brata bliźniaka Flavio, znakomitą formą powoływanego znów do reprezentacji Sebastiana Mili, czy też skutecznością wchodzącego z ławki dżokera, Krzysztofa Ostrowskiego. Na wyżyny swoich możliwości pomógł im wejść Tadeusz Pawłowski, którego zasługi dla dobrych wyników Śląska są we Wrocławiu podkreślane na każdym kroku. Od 24 lutego, gdy 60-letni szkoleniowiec rozpoczął pracę przy Oporowskiej, tylko Legia punktowała w Ekstraklasie lepiej od klubu z Dolnego Śląska. Gdyby tego było mało, Śląsk Pawłowskiego ma na ten moment wyższą średnią zdobywanych punktów na mecz niż drużyna Oresta Lenczyka, która w latach 2011-2012 sięgała po wicemistrzostwo i mistrzostwo Polski.
Trener wrocławian zapewnia, że nie przywiązuje do tych statystyk dużej uwagi, ale sam ostatnio zajrzał w światową klasyfikację wyników piłkarskich trenerów. - Awansowałem chyba z 700 miejsc. Ze znanych szkoleniowców wyprzedziłem już Feliksa Magatha! Traktuję to jednak wyłącznie jako zabawę – śmieje się Pawłowski, który z Bielska-Białej może wyjeżdżać jako opiekun lidera Ekstraklasy. Śląsk przed tą kolejką traci do Legii zaledwie jeden punkt. – Im wyższa pozycja w tabeli, tym większy komfort i luz w grze. Jak przydarzy nam się nieudany mecz, a dla mnie nieudany mecz to taki, w którym zdobywamy jeden punkt, to nie będzie to oznaczało dla nas katastrofy. Nie ma obawy, takiej jak nam towarzyszyła wiosną, że strata punktów może nas zepchnąć do strefy spadkowej – twierdzi trener Śląska.
Na bardzo dobrą postawę wrocławian wpływa również fakt, że z wyjątkiem Paixao podstawowym zawodnikom udaje się jak na razie unikać kontuzji. To ważne dla Pawłowskiego, który nie lubi stosować rotacji w wyjściowej jedenastce, ale w meczu z Podbeskidziem być może będzie do tego zmuszony. Wystawiany na pozycji numer dziewięć Mateusz Machaj w ostatnim ligowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna doznał kontuzji i wznowił treningi z zespołem dopiero w czwartek. Jeśli szkoleniowiec uzna, iż nie jest on jeszcze gotowy na grę od pierwszej minuty, w składzie prawdopodobnie znajdzie się miejsce dla Ostrowskiego, a ze skrzydła na "szpicę" przejdzie Paixao.
Pod większą presją do piątkowej potyczki przygotowują się gospodarze, którzy po znakomitym początku sezonu złapali zadyszkę. W kiepskim stylu przegrali trzy kolejne mecze w Ekstraklasie i w tabeli obsunęli się do strefy spadkowej, choć jeszcze miesiąc temu po zwycięstwie nad Legią byli o krok od podium. Szczególnie dotkliwa była dla bielszczan ostatnia porażka 2:4 w Białymstoku. –Mogliśmy ten mecz zapamiętać do końca życia, bo nieczęsto udaje się odrobić trzybramkową stratę. Było blisko, ale znów nie zdobyliśmy punktów, a czwartą bramkę strzeliliśmy sobie sami – żałował po spotkaniu Leszek Ojrzyński.
Trener „Górali” zapowiada, że mimo słabych wyników jego drużyny w meczu ze Śląskiem nie dokona wielu zmian w wyjściowym składzie. Ciekawe, czy dotyczy to również pozycji bramkarza? Ostatnio błędy popełniali zarówno Michal Pesković, jak i Richard Zajac – ten drugi po fatalnym wyjściu z bramki w końcówce spotkania w Białymstoku stał się nawet gwiazdą Internetu. Brak wyrazistej hierarchii w walce o miejsce w pierwszym składzie nie wpływa dobrze na postawę obu Słowaków, ale ani Ojrzyński, ani trener bramkarzy Izaak Stachowicz nie chcieli zdradzić, który z nich zagra ze Śląskiem. Wiadomo natomiast, że w defensywie trener Podbeskidzia znów musi postawić na niepewnie grający duet Pavol Stano – Dariusz Pietrasiak. Trzeci z doświadczonych stoperów, Bartłomiej Konieczny, nie wyleczył jeszcze kontuzji mięśnia łydki i piątkowe spotkanie obejrzy z perspektywy trybun.