Podbeskidzie rozbiło Ruch po przerwie. Korzym trafił w debiucie
W pojedynku dwóch zespołów bez zdobyczy punktowej Podbeskidzie Bielsko-Biala pokonało Ruch Chorzów 3:0. Tym samym Niebiescy spadli na ostatnie miejsce w tabeli, a Górale, dla których jedną z bramek zdobył debiutujący Maciej Korzym, złapali oddech.
W Bielsku-Białej doszło do pojedynku drużyn szukających wciąż swoich pierwszych punktów w tym sezonie. O przełamanie dla gospodarzy miał się postarać debiutujący w barwach "Górali" Maciej Korzym. Były napastnik Korony po raz pierwszy zagrał z Robertem Demjanem, z którym zdaniem działaczy bielskiego klubu ma stworzyć jeden z najlepszych duetów napastników w lidze. Mecz z Ruchem pokazał jednak, że na efekty ich współpracy trzeba będzie jeszcze poczekać.
Gdy Demjan zostawał królem strzelców T-Mobile Ekstraklasy, miał za swoimi plecami wspomagającego go Fabiana Pawelę. Przyjście Korzyma sprawiło, że Podbeskidzie znów może występować z dwójką atakujących, jednak wariant ze Słowakiem nie wypalił. Bielszczanie grali w pierwszej połowie bardzo niedokładnie, a przede wszystkim zbyt wolno, by zaskoczyć defensywę "Niebieskich". Strzał z wolnego Macieja Iwańskiego, po którym piłka odbiła się od muru i zmusiła do spektakularnej parady Krzysztofa Kamińskiego, to jedyna warta odnotowania sytuacja Podbeskidzia w pierwszej połowie.
Bliżej strzelenia bramki był Ruch, który spokojnym rozgrywaniem piłki lub szybkimi kontratakami potrafił zmusić do błędu obronę gospodarzy. Najczęściej mylił się Adam Pazio, dwukrotnie pozostawiając zbyt dużo miejsca Michałowi Szewczykowi. Za pierwszym razem były piłkarz Wisły Kraków skiksował, ale za drugim był znacznie bliższy szczęścia. Przegrał jednak pojedynek sam na sam z Michalem Peskoviciem, który zastąpił w bramce niepewnego w ostatnich spotkaniach Richarda Zajaca.
Widząc brak dynamiki w poczynaniach swoich podopiecznych, trener Leszek Ojrzyński zdecydował się na zmianę już w przerwie. Ściągnął z boiska Demjana, wprowadzając do gry znacznie szybszego Krzysztofa Chrapka. Manewr ten okazał się strzałem w dziesiątkę, bo od początku bielszczanie kompletnie zdominowali drużynę z Chorzowa. Przez 15 minut Ruch mógł się poczuć jak... Brazylia w starciu z Niemcami, bo Podbeskidzie niemal nie schodziło z połowy rywali i w przeciągu kwadransa zaaplikowało im aż trzy gole.
Jako pierwszy worek z bramkami rozwiązał Korzym, który wykorzystał zamieszanie po jednym z rzutów rożnych, przejął piłkę, zastawił ją przed Łukaszem Surmą i strzałem po ziemi zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Podbeskidzia. Ta sytuacja wyraźnie dodała mu animuszu, bo już chwilę później nowy nabytek "Górali" miał bezpośredni udział w kolejnym trafieniu. Tym razem wcielił się w rolę asystenta, przedłużając dośrodkowanie Iwańskiego, które wślizgiem zamienił na bramkę Tomasz Górkiewicz. Radość na ławce rezerwowych gospodarzy była ogromna, choć jeszcze moment wcześniej mieszała się ze zdenerwowaniem. Chrapek w przeciągu kilku minut zmarnował bowiem aż trzy stuprocentowe okazje do zdobycia gola!
Piłkarze Podbeskidzia nie byli jednak nasyceni i swój zabójczy kwadrans podsumowali jeszcze jedną bramką. W 62. minucie Pazio idealnie dośrodkował w pole karne do Damiana Chmiela, który wykorzystał kolejny błąd w ustawieniu obrony Ruchu i strzałem głową podwyższył wynik spotkania.
Choć Jan Kocian na tym etapie sezonu większą uwagę niż do Ekstraklasy przykłada do występów w eliminacjach do Ligi Europy, to postawę jego zespołu i tak można uznać za alarmującą. W Bielsku-Białej z ławki rezerwowych nie podniósł się Grzegorz Kuświk, ale zastępujący go Michał Efir zaprezentował się przeciętnie. Słabo wyglądała jego współpraca z Filipem Starzyńskim, który w kolejnym spotkaniu zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości. W drugiej połowie piłkarze Ruchu już bez przekonania atakowali bramkę Podbeskidzia, i choć raz udało im się nawet skierować piłkę do siatki (Dziwniel znajdował się na spalonym), to jednak to gospodarze cały czas byli bliżsi podwyższenia prowadzenia. Tym samym właściwie bez zagrożenia dowieźli do końca okazałe zwycięstwo i w efektowny sposób uczcili swój setny występ w T-Mobile Ekstraklasie.