Podbeskidzie pokonało nieporadny Ruch. Karny dla "Górali" po błędzie sędziego
Ruch Chorzów na własne życzenie przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. To Niebiescy mieli przewagę w spotkaniu, ale ostatecznie nie wykorzystali żadnej ze swoich okazji, natomiast sami stracili gola po rzucie karnym. Szkopuł w tym, że jedenastka została podyktowana za faul na piłkarzu, który był na wyraźnym spalonym, czego nie zauważył sędzia liniowy.
Przed tym spotkaniem zdecydowanym faworytem byli Niebiescy, którzy jednak w swoich szeregach mają w ostatnim czasie trochę problemów. Piłkarze Jana Kociana przegrali dwa ostatnie pojedynki ligowe; z Piastem Gliwice i Pogonią Szczecin. Klub ‘tradycyjnie’ już zalega z wypłacaniem im pensji, a na dodatek w piątkowe późne popołudnie musieli sobie radzić bez dwóch ważnych elementów chorzowskiej drużyny, kontuzjowanych Grzegorza Kuświka oraz Łukasza Surmy. Szansę gry otrzymali za to Bartłomiej Babiarz oraz Kamil Włodyka. W zespole Podbeskidzia, który do dzisiaj w tym sezonie jeszcze nie wygrał wyjazdowego spotkania w lidze, okazję do debiutu otrzymał sprowadzony zimą Mikołaj Lebedyński.
Pierwsze pół godziny piątkowego meczu należało zdecydowanie do chorzowian. Gospodarze długo rozgrywali piłkę, ale zdecydowanie brakowało im pomysłu na przeprowadzanie akcji ofensywnych w ataku pozycyjnym. Te kończyły się często przed szesnastką Podbeskidzia. Na uwagę zasługiwały jedynie uderzenia Zieńczuka (głową) oraz Babiarza (z dystansu), po których jednak nie było nawet blisko bramki dla Ruchu. Znacznie groźniej zaczęli z kolei w końcówce pierwszej połowy atakować przyjezdni. Najpierw idealnej okazji po podaniu Lebedyńskiego nie wykorzystał Fabian Pawela, który uderzył wprost w interweniującego Buchalika, a następnie ten sam piłkarz, głową po rzucie rożnym, trafił tylko w słupek bramki gospodarzy. Po pierwszych 45 minutach gry mieliśmy więc sprawiedliwy bezbramkowy remis na stadionie przy ulicy Cichej.
W drugą połowę również lepiej weszli Niebiescy. Najpierw uderzenie z powietrza zaprezentował Włodyka, chwilę później dobrej okazji nie wykorzystał Stawarczyk i wszystko wróciło do nudnej rzeczywistości sprzed przerwy. W 67. minucie debiut w barwach Ruchu zanotował sprowadzony z Puszczy Niepołomice Sebastian Janik, który zmienił Kamila Włodykę. Wiele wskazywało na to, że to spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, bowiem emocji na boisku było jak na lekarstwo, aż w 73. minucie Michał Buchalik wyjściem z bramki powalił w polu karnym rezerwowego Jana Blazka i sędzia Pskit słusznie podyktował jedenastkę. Arbiter główny w tej sytuacji błędu nie popełnił, a popełnił go jego asystent, który nie zauważył wyraźnej pozycji spalonej napastnika Podbeskidzia wychodzącego sam na sam z bramkarzem Ruchu.
Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Marek Sokołowski i pokonał Buchalika, dzięki czemu Podbeskidzie stanęło przed szansą na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. I tę szansę Górale wykorzystali, bowiem Ruch w ostatnich minutach tego spotkania nie stworzył ani razu zagrożenia pod bramką Richarda Zajaca. W doliczonym czasie gry drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał jeszcze Dariusz Łatka, ale Podbeskidzie i tak pokonało w kontrowersyjnych okolicznościach Ruch 1:0 i przynajmniej do poniedziałku awansowało na czternaste miejsce w ligowej tabeli. Drużyna Jana Kociana z kolei poniosła trzecią porażkę z rzędu, ale mimo to wciąż jest blisko ligowego podium.