menu

Podbeskidzie - Jagiellonia LIVE! „Górale” chcą odczarować swój stadion

2 listopada 2015, 09:04 | Przemysław Drewniak

Podbeskidzie to jedyny zespół, który w tym sezonie Ekstraklasy jeszcze nie wygrał przed własną publicznością. W Bielsku-Białej „Górale” w pięciu spotkaniach zdobyli zaledwie dwa punkty, ale jak przekonują, teraz nadszedł idealny moment na przełamanie – na Rychlińskiego przyjeżdża będąca w kryzysie Jagiellonia Białystok.

Podbeskidzie - Jagiellonia LIVE!
Podbeskidzie - Jagiellonia LIVE!
fot. Wojciech Wojtkieiewicz

Bielscy kibice, którzy nie jeżdżą za swoją drużyną na mecze wyjazdowe, po raz ostatni widzieli jej triumf przed pięcioma miesiącami. 2 czerwca, czyli 152 dni temu, Podbeskidzie w 36. kolejce rzutem na taśmę pokonało Górnika Łęczna 1:0, dzięki czemu zapewniło sobie utrzymanie w lidze. Od tej pory do Bielska-Białej przyjeżdżały Cracovia, Pogoń, Lechia, Wisła i Piast – bez zwycięstwa wracały do domów jedynie zespoły z Gdańska i Gliwic.

Demjan ma patent na Jagę

Kibice „Górali” mają nadzieję, że w poniedziałek passa się odwróci. Upatrują ją przede wszystkim w coraz lepszej grze drużyny Roberta Podolińskiego, która pod jego wodzą notuje serię czterech meczów bez porażki. Trener odniósł z Podbeskidziem już dwa zwycięstwa, ale oba na wyjazdach, gdzie bielszczanie zdobyli 13 ze swoich 15 punktów. – Ostatnio u siebie z Piastem zagraliśmy bardzo poprawnie. Zabrakło nam szczęścia i to zagrodziło nam drogę do zwycięstwa. Musimy zacząć wygrywać przed własną publicznością i liczę, że zła tendencja wkrótce się odwróci, bo nasza gra w Bielsku-Białej wcale nie jest taka zła, jak wskazują wyniki – uważa trener Podoliński.

W domowym przełamaniu Podbeskidziu ma pomóc przede wszystkim Robert Demjan, który jedną niekorzystną serię już zakończył – przed tygodniem w Zabrzu Słowak trafił do siatki w meczu z Górnikiem po 898 minutach bez zdobytego gola. Po powrocie do wyjściowego składu (wcześniej przeciwko Piastowi Podoliński posadził go na ławce rezerwowych), przy Roosevelta był jednym z najlepszych piłkarzy swojego zespołu. – Był dla nas bardzo ważnym zawodnikiem, bo świetnie utrzymywał się przy piłce no i strzelił bramkę, czym sprawił sobie dokonały prezent na urodziny – mówił po meczu Podoliński.

Coraz lepszej formy byłego króla strzelców Ekstraklasy mogą się obawiać zwłaszcza obrońcy Jagiellonii. To przeciwko tej drużynie Demjan zdobył więcej bramek niż w meczach z jakimkolwiek innym zespołem ligi – w sześciu spotkaniach trafiał dokładnie sześć razy. Także ostatnio, w marcu tego roku, gdy pokonał Bartłomieja Drągowskiego w 90. minucie i zapewnił „Góralom” jednobramkowe zwycięstwo. Pierwszego ze swoich dotychczasowych 26 goli w Ekstraklasie Demjan także zdobył przeciwko białostoczanom. - Patrząc na poprzednie spotkania, wygląda na to, że Jagiellonia rzeczywiście jest moim ulubionym rywalem. W niedzielę będę starał się strzelić kolejną bramkę i to potwierdzić – zapowiada napastnik Podbeskidzia.

Szukali świeżości

Zatrzymanie Demjana i najlepszego strzelca Podbeskidzia, Mateusza Szczepaniaka, będzie dużym wyzwaniem dla Jagiellonii, która ma najgorszą defensywę w Ekstraklasie. Wcześniej to miano dzierżyła linia obrony „Górali”, ale dzięki ostatniej serii porażek w niechlubnej statystyce królują teraz piłkarze z Białegostoku. W ostatnich czterech meczach rywale strzelili im 12 goli, czyli… połowę wszystkich bramek, jakie straciła Jagiellonia w tym sezonie w lidze.

Jak zespół ze stolicy Podlasia stara się zażegnać kryzys? W tygodniu poprzedzającym wyjazd na południe Polski Jagiellonia pracowała przede wszystkim nad odzyskaniem świeżości. - Trochę zmieniliśmy nasz mikrocykl. Piłkarze dostali trzy dni wolnego i do zajęć wróciliśmy we wtorek. Potrenowaliśmy jeden dzień, ale doszliśmy do wniosku, że niektórym przyda się jeszcze dłuższy odpoczynek, a pozostali w tym czasie poćwiczą indywidualnie, lub na siłowni. Szukamy jakiegoś rozwiązania, lekarstwa, bo widać, że piłkarze cierpią. Pamiętajmy, że prawie nie mieli odpoczynku po poprzednim, bardzo intensywnym sezonie – przypomina w Kurierze Porannym trener Michał Probierz, który po ostatniej porażce z Wisłą Kraków (1:4) oddał się do dyspozycji zarządu, ale ten nie zdecydował się go zwolnić. Probierz liczy się jednak z tym, że każde kolejne niepowodzenie osłabi jego pozycję.

W Bielsku-Białej trener Jagiellonii nie będzie mógł skorzystać tylko z kontuzjowanego Jana Pawłowskiego. Dłuższą listę kontuzjowanych ma Podbeskidzie – do zdrowia wciąż nie wrócili Damian Chmiel, Anton Sloboda, Bartosz Jaroch, Lukas Janić oraz Bartłomiej Konieczny, który z powodu problemów z kręgosłupem prawdopodobnie będzie musiał przedwcześnie zakończyć karierę.


Polecamy