Podbeskidzie – Jagiellonia LIVE! Bramkarz „Górali” w walce o osobistą zemstę
W jednym z trzech niedzielnych spotkań 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie podejmie u siebie wicelidera, Jagiellonię Białystok. Podopieczni Michała Probierza przyjechali do Bielska-Białej z chęcią umocnienia swojej pozycji na ligowym podium, a zwycięstwo prawie zapewni im awans do grupy mistrzowskiej. W szeregach gospodarzy dzisiejszy pojedynek będzie szczególny dla Richarda Zajaca, który fatalnie wspomina jesienne starcie obu zespołów.
fot. Wojciech Wojtkieiewicz
Na myśl o Jagiellonii w głowie Richarda Zajaca pojawiają się różne, niekoniecznie pozytywne myśli. Słowacki bramkarz do końca życia zapamięta swoją poprzednią wizytę w Białymstoku. Jesienią Podbeskidzie już po pierwszej połowie przegrywało 0:3, ale później wróciło do gry za sprawą dwóch goli Roberta Demjana. W końcówce „Górale” przycisnęli, wydawało się, że mogą doprowadzić do wyrównania, ale wtedy fatalny błąd popełnił Zajac, który po wyjściu z bramki poza pole karne zagrał piłkę pod nogi Nice Dzalamidze. Gruzin posłał ją do pustej bramki, pieczętując tym samym zwycięstwo Jagiellonii.
Nie był to zwykły błąd, jaki od czasu do czasu zdarza się każdemu bramkarzowi. "Babol" z Białegostoku sprawił, że Zajac pożegnał się z grą w Ekstraklasie na pół roku, a miejsce numer jeden w hierarchii golkiperów odzyskał dopiero tydzień temu, gdy sztab szkoleniowy Podbeskidzia zdecydował się na zmianę z powodu niepewnej gry Michala Peskovicia. Powrót nie okazał się zbyt szczęśliwy – w meczu z Górnikiem Zabrze (3:3) obrońcy „Górali” sprokurowali dwa rzuty karne, a Zajac trzy razy musiał wyciągać piłkę z bramki, choć przy żadnym trafieniu rywali nie zawinił. Dużo lepsze okazało się dla niego czwartkowe starcie w Pucharze Polski z Piastem Gliwice, w którym Podbeskidzie pierwszy raz w tym roku nie straciło bramki, a Słowak popisał się kilka ważnymi interwencjami. – „Richi” bardzo nam pomógł. Pokazał klasę i kilka razy uratował zespół po błędach w defensywie – chwalił swojego podopiecznego trener Leszek Ojrzyński.
38-letni Zajac liczy, że druga część rundy wiosennej będzie dla niego zdecydowanie bardziej udana, niż poprzednie sześć miesięcy. - Mam nadzieję, że to był dla mnie przełomowy mecz. Takiego spotkania potrzebowałem, zresztą jak każdy bramkarz, który wraca do regularnej gry po dłuższej przerwie. Liczę na to, że moja forma i pewność siebie będą stały na coraz wyższym poziomie – mówił po spotkaniu Zajac, który nie chce już wracać do jesiennego spotkania z Jagiellonią. Deklaruje, że do meczu z białostoczanami podejdzie tak jak do każdego innego, choć trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, że nieudany debiut w Ekstraklasie zaliczył w pojedynku z tym samym rywalem. W sierpniu 2011 roku na przesiąkniętym wodą boisku w Bielsku-Białej Zajac wypuścił piłkę z rąk, po czym jedno z najłatwiejszych trafień w karierze zaliczył Tomasz Frankowski. Podbeskidzie zremisowało tamto spotkanie 2:2. - Właściwie to trochę się już śmieję z tego, że ludzie są w stanie mi to jeszcze wypominać. Minęło już kilka lat, a przecież każdy popełnia błędy. Wtedy przytrafił mi się tylko jeden, a w świat poszła informacja, że Zajac to słaby bramkarz. Musiałem rozegrać wiele dobrych meczów, by ta opinia się zmieniła. Jesienią znów przytrafił mi się gorszy dzień, a potem niektórzy wysyłali mnie już na emeryturę. Nie przejmuje się już takimi stwierdzeniami, gram dla siebie, kolegów z drużyny, kibiców i chcę to robić jak najlepiej potrafię – mówi Słowak, który zimą przedłużył kontrakt z Podbeskidziem do końca sezonu.
Dobra postawa Zajaca w meczu z Jagiellonią nie tylko pozwoli mu odgonić demony z jesieni, ale także może okazać się kluczem do sukcesu Podbeskidzia, które w tym sezonie Ekstraklasy tylko dwa razy nie straciło bramki i jest pod tym względem najgorszym zespołem w lidze. Żadna z drużyn aż tak długo nie czeka również na spotkanie bez straty gola – „Górale” nie dokonali tej sztuki od 12. kolejki i spotkania z Górnikiem Łęczna (1:0). Ojrzyński zdaje sobie sprawę z wagi problemu i dokonuje częstych zmian w defensywie, które ostatnio dotknęły także pozycję bramkarza. – Cały czas szukamy optymalnych rozwiązań, nie wszystko układa się po naszej myśli. Chcemy uniknąć popełnianych błędów, choć z drugiej strony gdy przychodziłem do Podbeskidzia, to słyszałem narzekania, że w jego meczach pada mało goli. Teraz strzelamy i tracimy ich więcej, ale też jest źle – mówi Ojrzyński.
Mimo problemów bielskiej defensywy, trener Michał Probierz podkreśla, że pod Szyndzielnią Jagiellonię czeka bardzo trudne zadanie. - Szanujemy zespół Podbeskidzia, mają dobrych piłkarzy. Widać teraz, że Iwański odżył, że Chmiel jest bardzo groźny. Ostatnia akcja Śpiączki (w meczu z Górnikiem Zabrze – przyp. red.), podanie piętą, to „stadiony świata” – chwali "Górali" w wypowiedzi dla oficjalnej strony klubu. Przy ustalaniu składu Probierz będzie miał nieco większy komfort niż przed tygodniem, bo po pauzie za kartki do gry wraca Michał Pazdan. W zespole gości z powodu urazów wykluczone są występy Marka Wasiluka, Martina Barana, Przemysława Mystkowskiego i Przemysława Frankowskiego. Ojrzyński wciąż nie może skorzystać z kontuzjowanych Antona Slobody i Sylwestra Patejuka.
Zwycięstwo Jagiellonii w Bielsku-Białej może niemal przypieczętować jej awans do grupy mistrzowskiej. Inkasując komplet punktów, białostoczanie zwiększą swoją przewagę nad dziewiątym Górnikiem Łęczna do 12 „oczek”. Wówczas, na pięć kolejek przed końcem rundy zasadniczej, tylko kataklizm mógłby odebrać drużynie Probierza miejsce w górnej ósemce.
Relacja LIVE z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok w Ekstraklasa.net!