Podbeskidzie - Termalica LIVE! „Górale” powalczą do końca
W jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów 30. kolejki Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierzy się u siebie z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Gospodarze są w gronie sześciu zespołów, które zachowały szansę na awans do grupy mistrzowskiej. O ich sukcesie w jednym z wariantów może zdecydować… klasyfikacja Fair Play!
fot. Polska Press
Tak jak przed rokiem o tej porze, w Bielsku-Białej wszyscy siedzą jak na szpilkach. W ubiegłym sezonie Podbeskidziu zabrakło do grupy mistrzowskiej jednego punktu. Wówczas taki cel postawiono drużynie jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Teraz jest inaczej - trener Robert Podoliński od początku roku po każdym zwycięstwie swojej drużyny tonuje nastroje i zaznacza, że celem jest przede wszystkim utrzymanie w lidze. Zresztą po bezbramkowym remisie z Górnikiem Zabrze u siebie wydawało się, że Podbeskidzie szans na „ósemkę” już nie ma, o czym otwarcie przekonywał Mateusz Szczepaniak. Korzystne wyniki w spotkaniach rywali i niespodziewane zwycięstwo w Białymstoku (3:0) sprawiły jednak, że „Górale” przed 30. kolejką wciąż są w grze.
Krew będzie się lała
W stolicy Podbeskidzia da się wyczuć, że nie jest to zwykłe ligowe spotkanie. Już wczoraj klub wyprzedał wszystkie bilety, dzięki czemu mecz obejrzy komplet 6 tysięcy widzów. A przecież w Beskidy wcale nie przyjeżdża Legia czy Lech, tylko znacznie mniej atrakcyjny medialnie beniaminek z Niecieczy. - Teraz pozostaje tylko żałować, że stadion nie jest otworzony w całości. Myślę, że rekord frekwencji na meczu w Bielsku-Białej zostałby pobity – mówi Marek Sokołowski. Kapitan „Górali” chciałby na zakończenie kariery osiągnąć ze swoim klubem historyczny wynik. - Jeśli znajdziemy się w pierwszej ósemce, będzie to najlepszy wynik w historii występów Podbeskidzia w Ekstraklasie. Chcemy ten mecz wygrać, a potem zobaczymy, co się stanie. Krew będzie się lała – zapewnia 38-letni pomocnik.
Swojej retoryki nie zmienia za to Podoliński. - Nie uważamy że jest to najważniejszy mecz w sezonie, liga gra do połowy maja i musimy być czujni do końca. Mamy prosty plan na to spotkanie: strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Nie jesteśmy faworytem tego meczu, w sobotnie popołudnie zagrają ze sobą dwie równe drużyny – mówi trener bielskiego zespołu.
Podopieczni Roberta Podolińskiego nie są w pełni zależni od siebie. Oprócz tego, że muszą pokonać rywali z Niecieczy, będą liczyć również na potknięcia Wisły Kraków w meczu z Zagłębiem i Lechii Gdańsk w meczu z Ruchem. Możliwy jest też wariant, w którym gdańszczanie wygrywają, a Podbeskidzie i tak znajdzie się w ósemce. Wówczas bielszczanie zrównają się punktami z Ruchem i o wyższym miejscu zadecyduje lepszy bilans bramkowy (obecnie wynosi on -7 dla chorzowian i -9 dla Podbeskidzia). Przy jednakowej różnicy o tym, kto zagra w czołowej ósemce, rozstrzygnie… klasyfikacja Fair Play, w której wyższe miejsce zajmuje Podbeskidzie. Taki wariant jest możliwy pod jeszcze jednym warunkiem – swojego spotkania w Gliwicach nie może wygrać Jagiellonia.
Szansa stracona przy zielonym stole
Termalica wyjeżdżała do Bielska-Białej z nadzieją na to, że wyjazdowe zwycięstwo da jej awans do grupy mistrzowskiej. Ale gdy drużyna Piotra Mandrysza w piątkowe popołudnie dotarła w Beskidy, okazało się, że... taka opcja już nie wchodzi w rachubę. Wszystko przez decyzję o wstrzymaniu kary jednego ujemnego punktu dla Lechii Gdańsk, która oznacza, że drużyna z Niecieczy nie ma już żadnych szans na zajęcie ósmego miejsca. Nie oznacza to jednak, że pojedynek z Podbeskidziem nie będzie miał dla „Słoników” żadnej stawki - w przypadku zwycięstwa Termalica przeskoczy w tabeli „Górali” i zapewni sobie przewagę własnego boiska w rundzie finałowej. - Szkoda, że zajmujemy miejsce w drugiej części tabeli, bo potencjał pozwala nam na więcej. Zrobimy wszystko, by pozostać w Ekstraklasie – zapewnia środkowy obrońca Termaliki i reprezentacji Ukrainy, Artem Putiwcew.
Niecieczanie zagrają osłabieni brakiem kontuzjowanych Dariusza Jareckiego i Jakuba Biskupa. W szeregach gospodarzy na uraz uskarża się tylko nieaktywny od kilku tygodni Adam Pazio.
Spotkanie, które rozpocznie się o godzinie 18:00, poprowadzi sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka.