Piątkowy mecz Podbeskidzia z Koroną nie jest zagrożony
Powrót zimy i fatalny stan murawy nie pozwolił rozegrać meczów 25. kolejki w Kielcach i Gliwicach. Czy następna odbędzie się już bez zakłóceń?
PŚ w skokach narciarskich w Wiśle: 13. Polaków w zawodach [SKŁAD]
Już wcześniej podczas meczu Piasta z Pogonią Szczecin murawa w Gliwicach wyglądała jak kartoflisko i rozegranie tego spotkania w tych warunkach budziło wiele kontrowersji. Piłkarze biegali w błotnej mazi i dobrze, że nikt nie doznał kontuzji. We wtorek było jeszcze gorzej i spotkanie ze Śląskiem zostało przełożone na 8 marca.
Z Gliwic do Bielska-Białej jest nieco więcej niż 100 kilometrów. Tam sędziowie i delegat PZPN zezwolili na grę, choć stan murawy też pozostawiał wiele do życzenia. Trener Podbeskidzia Robert Podoliński optował za przełożeniem meczu z Górnikiem Łęczna na inny termin. – Najważniejsze jest zdrowie zawodników, w takich warunkach nie trudno przecież o uraz – tłumaczył szkoleniowiec Górali.
Ogromny trud służb technicznych pracujących na płycie Stadionu Miejskiego nie poszedł na marne, mecz się odbył, Podbeskidzie wygrało, a trener Podoliński żartował, że miałby czego żałować. W piątek w Bielsku-Białej wszystkich czeka kolejny trudny test. Górale grają z Koroną Kielce, oby na dobrej murawie.
– Na razie mecz nie jest zagrożony, ale i tak decydujący głos będą mieli arbiter i delegat PZPN – tłumaczy rzecznik klubu Marcin Zarębski. – Prace na doprowadzenie murawy przebiegały w szybkim tempie i polegała głównie na odprowadzeniu wody i wysypaniu piasku. Podgrzewanie murawy włączone zostało już w połowie listopada i to powinno przynieść efekt – dodaje rzecznik Podbeskidzia.