Oceny piłkarzy Podbeskidzia za mecz z Piastem: profesor Piaček i trzy słabe ogniwa
Podbeskidzie przegrało w dramatycznych okolicznościach piątkowy mecz z Piastem Gliwice (2:3), ale przez większość spotkania prezentowało się bardzo dobrze. W szeregach bielszczan wyróżniali się m.in. Jozef Piaček i Mateusz Szczepaniak, ale w zespole Roberta Podolińskiego były też słabsze ogniwa, które przyczyniły się do utraty trzech goli.
fot. Jakub Kowalski
Emilijus Zubas – 6: Nie tak bezbłędny jak ostatnio - jedno nieroztropne wyjście z bramki omal nie skończyło się dla niego katastrofą. Zaliczył jednak kilka bardzo dobrych interwencji na linii i przedpolu, no i obronił rzut karny. Nie można go obwiniać za żadną ze straconych bramek.
Marek Sokołowski – 6: 38. urodziny mogły się ułożyć dla niego znacznie lepiej. Rozegrał bardzo dobre spotkanie w obronie, wiele razy wyjaśniał sytuacje w polu karnym Podbeskidzia i zaliczył najwięcej odbiorów spośród piłkarzy obu zespołów (28). Był również bliski przepięknego trafienia z dystansu. Powinien się zastanowić, czy na pewno kończyć karierę po zakończeniu sezonu.
Jozef Piaček – 7: Znów zagrał po profesorsku. Wygrywał pojedynki główkowe, przewidywał zagrania rywali, a zakończoną golem szarżą z drugiej połowy zaskoczył chyba nawet samego siebie. Można się przyczepić jedynie o zachowanie przy trafieniu Piasta na 2:2, gdy pozostawił zbyt wiele miejsca Maciejowi Jankowskiemu.
Paweł Baranowski – 3: Pierwszy słaby występ od momentu powrotu do Podbeskidzia. Strzelił samobójczego gola i zawinił przy drugim golu rywali, pozwalając dojść do piłki Barisiciowi.
Adam Mójta – 4: To jego stroną Piast przeprowadził najwięcej, bo aż 52% swoich ataków. Spóźnił się z kryciem w 90. minucie, przyczyniając się do akcji, po której rywale wywalczyli rzut karny. Spośród kolegów najczęściej dośrodkowywał (9 razy), ale tym razem jego poczynania w ataku nie odniosły skutku.
Mateusz Szczepaniak – 6: Bardzo solidny występ. Świetnie czuł się z piłką przy nodze, przechodziła przez niego większość ataków „Górali”. Tym razem bez bramki i asysty, choć to on był głównym architektem obu bramkowych akcji bielszczan.
Kohei Kato – 6: Na swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie czekał ponad pół roku. Dodała mu skrzydeł, bo w walce z Vackiem czy Murawskim nie ustępował i nie notował strat. Po feralnym meczu w Gdańsku złapał niezłą formę.
Adam Deja – 3: To nie był udany powrót do wyjściowego składu. Nie imponował pewnością i spokojem w grze, tak jak zazwyczaj. Przydarzyło mu się kilka groźnych dla drużyny strat w środku pola, a czarę goryczy przelał fatalny w skutkach błąd i faul w polu karnym na Maku.
Mateusz Możdżeń – 6: Mocno się napracował. W pojedynkach z piłkarzami Piasta wyglądał świetnie pod względem fizycznym, zaliczał odbiory, wybił piłkę z linii bramkowej, miał też najwyższą w drużynie skuteczność podań (86%). W kilku sytuacjach brakowało mu jednak ostatniego podania.
Damian Chmiel – 5: Aktywny, waleczny, ale nie tak błyskotliwy jak w swoich najlepszych występach. W decydujących momentach brakowało mu dokładności albo podjęcia odpowiedniej decyzji.
Robert Demjan – 5: Wyglądał nieźle pod względem fizycznym, obrońcy Piasta mieli z nim sporo problemów i to jego najczęściej faulowali. Oddał jeden groźny strzał, ale koledzy nie wypracowali mu ani jednej stuprocentowej okazji.
Rezerwowi:
Samuel Stefanik – 5: Po wejściu na boisko próbował podkręcić ofensywę „Górali”. Udało się, po efektownym wejściu w pole karne Piasta był bliski gola, ale oddał zbyt lekki strzał, by zaskoczyć Szmatułę.
Jakub Kowalski i Paweł Tarnowski grali zbyt krótko, by ich ocenić.