Po punkcie dla Podbeskidzia i Wisły. Guerrier dwa razy odpowiedział na gole Górali
W 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała zremisowało z Wisłą Kraków 2:2. Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale skutecznie na ich gole odpowiadał Wilde-Donald Guerrier.
Wiemy, że jeśli wygramy, to będziemy już prawie pewni miejsca w pierwszej ósemce. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdybyśmy zagrali słabo, a wygrali - mówił przed wyjazdem do Bielska-Białej Semir Stilić. Koledzy z drużyny chyba za bardzo wzięli sobie do serca słowa swojego kolegi z szatni, bo od początku spotkania Wisła oddała inicjatywę „Góralom”, którzy potraktowali krakowian bez przesadnego respektu. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie bali się stosować wysokiego pressingu, a w pierwszym kwadransie mieli nawet przewagę w posiadaniu piłki, co w ich przypadku jest zjawiskiem niemal precedensowym.
Ofensywne nastawienie bielszczan przyniosło skutek w 16. minucie, gdy na murawie doszło do niecodziennego zdarzenia, którego bohaterem był sędzia Daniel Stefański. Arbiter z Bydgoszczy podyktował dwa rzuty karne w odstępie… dwóch minut. Najpierw wskazał na wapno po wślizgu Donalda-Wilde’a Guerriera w nogi Damiana Chmiela. Maciej Iwański ustawił już piłkę na jedenastym metrze, po czym… sędzia odwołał swoją decyzję i zarządził rzut rożny. Po dośrodkowaniu w pole karne kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo Stefański kolejny raz podyktował rzut karny i pokazał Alanowi Urydze żółtą kartkę za faul na Pavolu Stano. Iwański tym razem bez przeszkód poszedł do piłki i pewnym strzałem pokonał Michała Buchalika. Należy dodać, że sędzia wyszedł z całej sytuacji obronną ręką – mimo ogromnego zamieszania, wszystkie decyzje Stefańskiego raczej były słuszne.
Wisła zaskakiwała biernością i nieporadnością w rozgrywaniu piłki. Podopieczni Kazimierza Moskala grali w podobnym stylu jak przed tygodniem w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, co dziwiło o tyle, że tym razem mogli liczyć na Semira Stilicia. „Górale” bardzo dobrze zagęszczali środek pola i przez pierwsze pół godziny goście nie stworzyli sobie żadnej klarownej okazji.
W trudnym momencie dla „Białej Gwiazdy” o swojej znakomitej dyspozycji przypomniał Wilde-Donald Guerrier. Reprezentant Haiti miał problemy na lewej stronie boiska z ambitnym Tomaszem Górkiewiczem, ale gdy zszedł na prawą flankę i otrzymał dokładne podanie od Stilicia, doprowadził do remisu. W 34. minucie po ładnym zwodzie i precyzyjnym uderzeniu w długi róg bramki Guerrier cieszył się ze zdobycia trzeciej bramki w trzecim kolejnym meczu.
Wisła nie zdążyła jednak nabrać wiatru w żagle, bo po pięciu minutach na prowadzeniu znów było Podbeskidzie. Akcję w stylu angielskiego Stoke przeprowadzili Marek Sokołowski i Górkiewicz – kapitan bielszczan wyrzucił piłkę z autu, a doświadczony obrońca skierował ją do siatki obok zaskoczonego Buchalika.
Po zmianie stron z biegiem czasu Podbeskidzie coraz bardziej koncentrowało się na defensywie, a Wisła mimo zdecydowanej przewagi w posiadaniu miała problem z kreowaniem gry. „Górale” dzielnie trzymali się na prowadzeniu, ale po raz kolejny dała o sobie znać ich największa bolączka w tym sezonie, czyli chimeryczna postawa bramkarzy. W 72. minucie Richard Zajac przepuścił między palcami strzał niezawodnego Guerriera, którzy wykorzystał podanie rezerwowego Macieja Jankowskiego i inteligentne przepuszczenie piłki Pawła Brożka.
W końcówce obie drużyny podjęły próby zdobycia decydującej bramki, a najbliżej szczęścia w ostatniej minucie doliczonego czasu gry był Bartłomiej Konieczny. Obrońca Podbeskidzia dobrze odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i strzałem z przewrotki próbował przesądzić o losach spotkania, ale piłka nieznacznie minęła słupek i mecz ostatecznie zakończył się podziałem punktów. Tym samym Podbeskidzie i Wisła wciąż nie mogą być pewni awansu do grupy mistrzowskiej.