menu

Plan minimum zrealizowany. Odrodzony Widzew urwał punkt Legii

24 maja 2013, 22:36 | psz, Bartosz Michalak

Nie brakowało emocji w ligowym klasyku w Łodzi. Widzew pozytywnie zaskoczył swoją grą i postawił faworyzowanej Legii trudne warunki. Wojskowi mieli swoje sytuacje, ale powinni być zadowoleni z jednego punktu.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Widzew - Legia!

Rozważny start obu drużyn

W pierwszych minutach spotkania optyczną przewagę na boisku posiadali podopieczni Jana Urbana, którzy w zasadzie każdą akcję budowali od bardzo spokojnego rozgrywania piłki w tyłach. Widzew nastawił się głównie na grę z kontry, co zaowocowało w 10. minucie pierwszym strzałem.

Aktywny od pierwszego gwizdka sędziego Bartłomiej Pawłowski, w całkiem zgrabnym balansem ciała zdołał wymanewrować po prawej stronie szesnastki warszawskich obrońców i oddać uderzenie. Piłkę spokojnie zdołał jednak wyłapać Kuciak.

Świetna okazja Legii i… bramka dla gospodarzy

Chwilę po próbie Pawłowskiego, kapitalną akcją popisali się legioniści. Na lewą flankę zagrał Dwaliszwili, gdzie futbolówkę przejął Michał Kucharczyk. „Kucharz” wypuścił w bój idącego na obieg Wawrzyniaka, który w bardzo mądry sposób zagrał wzdłuż bramki Mielcarza, ale na szczęście gospodarzy za tempem akcji nie nadążył żaden z napastników gości. Najbliżej tej sztuki był chyba ten, który rozpoczął całą akcję, ale Gruzin nie zdecydował się na zaatakowanie piłki wślizgiem.

Kiedy wydawało się, że goście powoli nabierają wiatru w żagle, kolejnym indywidualnym rajdem popisał się Pawłowski. Były skrzydłowy Jagiellonii tym razem zbiegał w pole karne Legii z lewej strony i po chwili w bardzo inteligentny sposób zmusił Artura Jędrzejczyka do faulu. Sędzia Tomasz Musiał bez żadnych wątpliwości wskazał na wapno, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Łukasz Broź.

Kontrowersja w grze

W 20. minucie Legia miała rzut wolny. Do piłki ustawionej po lewej stronie boiska podszedł Dominik Furman i ostrym dośrodkowaniem przetransportował futbolówkę w pole karne łodzian. Do piłki najwyżej wyskoczył Marek Saganowski, ale jego próba okazała się dla Macieja Mielcarza zbyt słaba. Trzeba jednak podkreślić, że futbolówka po uderzeniu „Sagana” przypadkowo trafiła jeszcze w rękę jednego z obrońców gospodarzy. Goście domagali się za tą sytuację odgwizdania rzutu karnego, ale arbiter był zupełnie innego zdania i już po chwili z ofensywną akcją wychodzili widzewiacy.

Wojskowi najgroźniejszą okazję do zdobycia wyrównującego gola w pierwszej połowie mieli na 10 minut przed końcem pierwszej części gry. Niewidoczny do tamtego momentu Ivica Vrdoljak błysnął bardzo precyzyjnym dorzutem z głębi pola do Saganowskiego, ale były reprezentant Polski nieczysto główkował i piłkę po źle zamortyzowanym koźle zdołał wybronić Mielcarz.

Młodzi piłkarze Radosława Mroczkowskiego po objęciu prowadzenia nie byli już tak aktywni. Pewnie natomiast radzili sobie ci doświadczeni gracze, jak: Broź, Kaczmarek i Dudek, którzy umiejętnie potrafili wybijać z rytmu legionistów, ale również groźnie ich kontrować.

Tuż przed przerwą mocno w pole karne gości dośrodkowywał Bartłomiej Kasprzak, lecz pewnym piąstkowaniem Dusan Kuciak zażegnał całemu zagrożeniu tamtej okazji. Należy podkreślić, że młody Kasprzak mógł spokojnie zagrać piłkę, ponieważ wcześniej bardzo ambitnie walczył na prawej flance wspomniany Broź, który swoją postawą w pierwszej połowie napsuł sporo krwi graczom z Warszawy.

Saganowski przerywa konsekwencję i wzorową organizację w grze Widzewa

Drugie 45 minut Wojskowi rozpoczęli kilkoma bardzo nerwowymi zagraniami. Z ofensywnymi zapędami Bereszyńskiego nie mogli dostosować się Vrdoljak i Radović, przez co gospodarze otrzymali jak za darmo dwa rzuty z autów. Na boisku głównie panował chaos, ale to bardzo odpowiadało zadowolonym z wyniku piłkarzom Mroczkowskiego.

W 50. minucie dobrą okazję do strzelenia bramki wypracowali sobie goście, ale wobec ogromnego zakotłowania w szesnastce Widzewa górą z tamtej okazji wyszli gospodarze. W myśl przysłowia „co się odwlecze, to nie uciecze”, Legia do wyrównania doprowadzili kilka chwil później.

Po stałym fragmencie gry wykonywanym przez Furmana, w polu karnym gospodarzy po raz kolejny powstało ogromne zamieszanie. Finalnie piłkę mądrze w kierunku bramki wstrzeliwał głową Inaki Astiz, a do tej najszybciej doskoczył zupełnie niepilnowany Saganowski, który także główką zdołał trafić do siatki rywala.

Tuż przed wyrównującą bramką Legii, Pawłowski kąśliwym uderzeniem postraszył Kuciaka, ale golkiper Wojskowych bez większych problemów zdołał pewnie wyłapać futbolówkę.

Bomba Dudka i kolejna pewna interwencja Kuciaka

Podczas gdy goście coraz groźniej atakowali, to zespół łódzkiego Widzewa mógł wyjść na prowadzenie. Tuż przed szesnastką Legii piłkę wzorowo przyjął sobie Sebastian Dudek i kapitalnym uderzeniem zmusił bramkarza gości do ciężkiej pracy. Futbolówkę zmierzającą w samo okienko bramki na rzut rożny zdołał jednak odbić Kuciak.

Po tej okazji oglądaliśmy bardzo żywy mecz. Wciąż aktywny pozostawał Pawłowski, który zostawił dzisiaj na boisku naprawdę sporo zdrowia. Napastnik Widzewa ciągle był pod grą, przez co obrona Legii swoją uwagę głównie musiała poświęcać właśnie blondwłosemu sprinterowi.

W ekipie Legii ambicją szczególnie wyróżniał się Marek Saganowski. „Sagan” przez cały mecz był pierwszym… obrońcą swojego zespołu.

Fantastyczny ostatni kwadrans spotkania

Piłkę meczową w 80. minucie miał Saganowski. Chwilę wcześniej wprowadzony na boisko Michał Żyro, który zastąpił na murawie bezbarwnego Dwaliszwilego, z lewej strony zdecydował się na wstrzelenie piłki w pole karne, co ostatecznie zakończyło się przytomny zagraniem Radovicia do „Sagana”. Snajper Wojskowych ustawiony po prawej stronie pola karnego miał przed sobą już tylko Mielcarza, ale jego uderzenie okazało się minimalnie niecelne. To była świetna okazja dla przyjezdnych.

Głowy kibiców zebranych na stadionie Widzewa odwracały się w tamtym okresie meczu, niczym podczas tenisowego pojedynku. Akcje wędrowały od jednej szesnastki do drugiej, przez co byliśmy świadkami naprawdę fantastycznej końcówki.

Kilkadziesiąt sekund po okazji zespołu gości, przed szansą na ponowne objęcie prowadzenia mieli zawodnicy Mroczkowskiego. Najpierw prosto w Kuciaka strzelał Mariusz Rybicki. Golkiper Legii tym razem zdecydował się na piąstkowanie, przez co piłka trafiła jeszcze na chwilę pod nogi Dudka, który genialnym przerzutem na lewą stronę boiska przetransportował futbolówkę do Pawłowskiego. Ten po dobrym przyjęciu wypracował sobie dobrą okazję do strzału, lecz finalnie okazało się ono potężne, ale mimo wszystko również niecelne.

W ostatnich minutach swoje próby zanotowali także Radović i Bartosz, lecz w obu sytuacjach bardzo pewnymi interwencjami błysnął Mielcarz. W ekipie gospodarzy w dogodnej sytuacji znalazł się chwilę wcześniej wprowadzony na plac gry Krystian Nowak, lecz młodego pomocnika Widzewa świetną interwencją znów popisał się Kuciak.

Tym samym arbiter dzisiejszego spotkania po upływie doliczonych minut odgwizdał koniec meczu, który zakończył się sprawiedliwym remisem.

Kontakt z autorem

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy