Manchester City pokonał Everton i zagra w finale Pucharu Ligi Angielskiej [ZDJĘCIA, WIDEO]
W rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu Ligi Angielskiej Manchester City odrobił straty z pierwszego meczu i pokonał Everton 3:1. "Obywatele" awansowali dzięki wygranej do finału rozgrywek, gdzie zmierzą się z Liverpoolem.
Wydawało się, że tylko trzęsienie ziemi może odebrać The Toffees awans do finału Pucharu Ligi Angielskiej. W pierwszym meczu Everton wygrał u siebie 2:1, a po niespełna 20 minutach spotkania rewanżowego stan dwumeczu wynosił już 3:1. Wtedy Leon Osman podał do Rossa Barkleya, który przebiegł z piłką blisko 20-30 metrów i uderzeniem zza pola karnego tuż przy lewym słupku mocno przybliżył swój zespół do meczu na Wembley.
Armatki odpalone przed rozpoczęciem trochę zdekoncentrowały gospodarzy w pierwszym kwadransie, ale w miarę upływu czasu zawodnicy Manuela Pellegriniego coraz wyraźniej dochodzili do głosu. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 24. minucie strzał Sergio Aguero został zablokowany przez Phila Jagielkę, ale futbolówka trafiła pod nogi Fernandinho, który strzałem bez przyjęcia posłał piłkę tuż przy lewym słupku. Wysunięty przed bramkę Joel Robles nie zdołał nawet zareagować. City ruszył za ciosem i niewiele brakowało, by dwanaście minut później prowadził po trafieniu Aguero. Na jego nieszczęście trafił w słupek, a dobitkę Davida Silvy zdołał bramkarz sparować na rzut rożny. Everton miał problemy z wydostaniem się poza linię środkową. Dogodną okazję (poza tą, po której wyszedł na prowadzenie) miał w doliczonym czasie gry. Piłka po strzale głową Romelu Lukaku wylądowała, po uprzednim koźle, na górnej siatce. Sędzia jeszcze dopatrzył się w faulu Belga.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy trener gospodarzy zdjął jednego z defensywnych pomocników (Fabiana Delpha) i wpuścił do gry bardziej ofensywnie usposobionego Jesusa Navasa. Ta zmiana była jedną z dwóch trafionych „dziesiątek” Chilijczyka. Navas mocno rozruszał grę skrzydłami Manchesteru i po jego dośrodkowaniu Silva trafił w słupek. Częsta wymiana pozycji z Sterlingiem siała zagrożenie pod bramką Roblesa i znowu bliski bramki był Aguero, ale tym razem brakowało mu centymetrów by zakończyć akcję „Szylinga” strzałem. Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na murawę weszła druga „dziesiątka” Pellegriniego – Kevin Dde Bruyne.
Nie mający nic do stracenia gospodarze momentami grali nawet piątką z przodu, a Belg po zaledwie czterech minutach na boisku wpisał się na listę strzelców. Zaczęło się od akcji lewą stroną, gdzie rozpędzony Sterling minął Stonesa i z linii końcowej zagrał płasko w pole karne Evertonu. Tam obrona gości biernie przyglądała się najpierw jak piłka trafia pod nogi De Bruyne, a potem do siatki. W 77. minucie spotkania było już „pozamiatane”. De Bruyne dostał piłkę z rzutu rożnego i świetnie dośrodkował w pole karne na siódmy metr, a tam Aguero wreszcie mógł cieszyć się ze strzelonej bramki. Nie udawało się prawa i lewą nogą, więc trafił... główką. Piłka wpadła do siatki tuż przy lewym słupku. Robles, mimo że wyciągnął się jak struna, był bez szans. Argentyńczykowi tak spodobał się tamten strzał, że ponownie spróbował strzelić głową dziesięć minut później, ale tym razem pomylił się o metr. „Obywatele” okupili to zwycięstwo oraz awans do finału poważną kontuzją De Bruyne, który na noszach (z usztywnioną lewą nogą) opuścił boisko żegnany owacją na stojąco. Wydaje się, że nieprędko zobaczymy Belga z powrotem w grze.
Skrót meczu Manchester City - Everton (3:1)