menu

Capital One Cup: Chelsea po męczarniach ograła Bolton

24 września 2014, 22:42 | Kevin Słomka

Podopieczni Jose Mourinho dziś nie zachwycili, ale awansowali do kolejnej rundy Capital One Cup. Chelsea pokonała Bolton 2:1 po bramkach Kurta Zoumy oraz Oscara. Honorowe trafienie dla gości zaliczył jeszcze w pierwszej połowie Matt Mills.

Totalna dominacja w pierwszej połowie, zupełna kontrola w drugiej połowie, a wynikto zaledwie 2:1 dla Chelsea. The Blues zaprezentowali festiwal zmarnowanych okazji, ale po bramkach Kurta Zoumy i Oscara awansowali do następnej rundy Pucharu Ligi Angielskiej. Bolton pomimo ciągłej obrony, w końcówce zaatakował i mógł nawet doprowadzić do dogrywki.

Jose Mourinho zgodnie z oczekiwaniami desygnował do gry sporo rezerwowych graczy. Od pierwszej minuty zagrali m.in. Petr Cech, Kurt Zouma czy Mohamed Salah. The Blues od samego początku zepchnęli gości do defensywy. Bardzo aktywny był Andre Schuerrle, któremu jednak brakowało szczęścia. W pierwszej połowie Niemiec trafił w poprzeczkę i kilkukrotnie mylił się o milimetry, bądź świetnie zachowywał się Lonergan.

Bolton w zasadzie nie opuszczał własnej połowy. Chelsea napierała i w 25. minucie dopięła swego. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główkował Cahill, piłka jednak trafiła na głowę Remy'ego, który próbując oddać strzał zagrał do Kurta Zoumy, a ten wślizgiem wpakował piłkę do siatki. Mogło się wydawać, iż jest już po meczu, jednak 6 minut później, Bolton wywalczył rzut wolny. Feeney świetnie dośrodkował w pole karne, a tam Mills głową pokonał Cecha. W końcówce pierwszej połowy ładnie uderzał jeszcze Ake, ale nie udało mu się pokonać świetnie dysponowanego golkipera gości.

Druga połowa nie przyniosła zmiany obrazu gry. Nadal w natarciu byli gospodarze, choć Bolton początkowo dość długo utrzymywał się przy piłce. W 56. minucie Oscar zapewnił prowadzenie swej drużynie. Brazylijczyk oddał mocny i precyzyjny strzał z 25 metrów, a zasłonięty Lonergan nie miał szans na skuteczną interwencję. Kilka minut później kapitalną szansę zmarnował Remy, który mając przed sobą jedynie bramkarza, trafił właśnie w niego.

W końcówce do głosu doszli piłkarze Dougiego Freedmana. Blisko bramki był Beckford, jednak nie sięgnął on zagrania Masona. Do końca spotkania bramki już nie padły i Chelsea po męczarniach awansowała dalej.


Polecamy